Upał, a my w komplecie przed Gibasami w Beskidzie Małym. Ciąg dalszy zielonego szlaku i ciąg dalszy przemierzania kilometrów dla Hospicjum św. Ojca Pio w Pszczynie.
Zaczynamy tam (8.34), gdzie skończyliśmy tydzień temu, czyli w Kocierzu Rychwałdzkim. Dziś będzie w zdecydowanej większości pod górkę i taki słabszy wyryp mamy zaraz po starcie. Mijamy kaplicę i zauważamy na naszym szlaku nowe stacje drogi krzyżowej. Poprzednio, gdy szedłem tędy, to ich nie było.
Jeszcze o tej porze słoneczko pozwala nam trochę na wytchnienie, ale im później, tym będzie mocniejsze, momentami za mocne. Toteż dziś będzie więcej miejsc na odpoczynek, na uzupełnianie płynów w organizmach i na papu.
Na Łysinie (9.17), zgodnie z nazwą pojawią się pierwsze dalekie widoki, ale te na Babią Górę, Pilsko i inne szczyty Beskidu Żywieckiego pojawią się trochę później... lecz widoki, to w Beskidzie Małym rzadkość, gdyż tu nie było tyle zniszczeń drzew co w innych rejonach.
Tylko jeden malutki grzybek jadalny zwany gniewuskiem dziś był na naszej drodze i powędrował dalej z nami. Koleżanka, (jak Mojżesz laską uwolnił ze skały wodę) kijkiem opartym o ziemię zdobyła grzybka.
Nie powtarzała tej czynności, a szkoda.
Będzie trochę kałuż, błotka, ale to nam nie przeszkadza. O 10.48 docieramy do Czarnych Działów, gdzie przy czarnym szlaku dochodzi się do jaskiń. My dalej w górę zielonym i po wyjściu z lasu będziemy podziwiać Siodło Gibasowe i widoki z niego. W Gibasówce otrzymujemy pieczątki i trochę dalej kolejna przerwa na posiłek. Jest 11.10.
Teraz znowu pod górę i to dosyć mocno, dobrze, że to nie trwa długo i równo w południe znajdziemy się Pod Mladą Horą.
Dalej w górę lecz pojawiają się przeszkody w postaci zwalonych drzew, ale można je ominąć i tak 23 minuty później jesteśmy pod Łamaną Skałą na Anuli. Przez krótki okres czasu pójdziemy wspólnie z czerwonym MSB. Pod Smrekowicą ponownie tylko zielony, ale też zaraz na wstępie porządna ścieżka zdrowia po i między zwalonym drzewami i tak to będzie do Polany Smrekowica.
Ten odcinek szlaku bardzo monotonny, bo ciemnym lasem i o 13.04 będziemy na Czarnej Górze, a potem ostre zejście w dół do Targoszowa. Spotkamy ślicznego, wypasionego labradora, który ponoć boi się wszystkiego, nawet zająca... ale z nami poczochrał się mocno. Przesympatyczne psisko.
W Targoszowie (13.25), jak zresztą na całym szlaku, wiele kapliczek, przy czym jedna jest mi znana od wielu lat, a nie wiedziałem, że to górnicza. Nawet nie poznałem jej podczas przechodzenia potoku... ale kiedy przy niej stanąłem, pamięć wróciła. Chodziłem tędy na Leskowiec szlakiem żółtym, a ten od tego miejsca będzie nam towarzyszył, czyli poprowadzi wspólnie z zielonym.
Potem jeszcze na Groniku (13.57) jedna znana mi kapliczka, tym razem pięknie udekorowana. Gronik był ostatnim dziś szczytem. Teraz tylko w dół do Krzeszowa Dolnego, wśród kolorowych łąk i sianokosów.
W Krzeszowie Dolnym (zadrutowanym, a jakże) o 14.12 schodzimy z zielonego szlaku (wrócimy tu następnym razem) i do mety w Kukowie pójdziemy bezszlakowo... i jak to tutaj na tej Ziemi bywa, pozdrowienia od dzieci, sympatyczne rozmowy z mieszkańcami, a przede wszystkim psie pozdrowienia z merdającymi ogonami... i tak sobie nas przekazują jeden drugiemu.
Będziemy szli obok wielkiego tartaku, a pamiętam go z przeszłości, że składał się z jednego małego budynku. To dobrze, że tak się rozbudował i że ludzie okoliczni znaleźli tu pracę. Nawet wartownik na bramie serdecznie nas pozdrowił, czyli dobre miejsce na Ziemi, na polskiej Ziemi.
Kończymy w Kukowie na przystanku autobusowym Kuków Sklep (14.45), choć w okolicy sklepu nie ma. Nieważne to... ważne, że jest przystanek, że stąd możemy odjechać busikiem prosto do Bielska-Białej i ważne, że kolejne kilometry w nogach są dla Hospicjum.
Świetnie znowu widzieć Was na szlaku. Czekałem na kolejny wpis z utęsknieniem. Kolejna fantastyczna wycieczka i te widoki. W taki upał to w lesie przynajmniej trochę cienia można znaleźć a widzę że w dużej mierze lasem szliście, ale dobrze, że w końcu jest cieplej bo te majowe deszcze i zimno dawały już mocno w kość. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jest cieplej, ale czy musi być w plusie blisko 40 stopni w słońcu? Jeśli wietrzyk zawieje to dobrze, ale kiedy go nie ma, to ciało staje się kopalnią soli, co jest nie do zniesienia... a jednak z tym trzeba się pogodzić.
UsuńCieszę się, że czekałeś na relację, bo to ważne dla autora, że są ludzie, których to interesuje. Dziękuję za to i za odwiedziny.
Jeśli pogoda dopisze, to już niebawem przejdziemy ostatni odcinek zielonego szlaku do Suchej Beskidzkiej, a po drodze czekają nas Kozie Skałki, z którymi po części zetknęliśmy się rok temu podczas przechodzenia MSB.
Powodzenia w Twoich planach.
Bardzo ciekawie pomyślana droga krzyżowa - takich nazw stacji jeszcze nie spotkałem. Dają do myślenia.
OdpowiedzUsuńTereny urocze i bogate w to co wędrowcy lubią najbardziej.
Droga krzyżowa wg. św. Jana Pawła II, który jeszcze jako kardynał zażyczył sobie tam w Kocierzu Rychwałdzkim kaplicy i to zostało spełnione.
UsuńPrzede wszystkim wędrówki kształcą pod każdym względem, tak było też i tym razem.