środa, 27 września 2017

665 trasa - 26.09.2017

Międzybrodzie Bialskie - Rogacz - Przełęcz Pod Czuplem - Przełęcz Pod Przysłopem - Lipka - Łodygowice. 

Elementem łączącym wszystkie dotychczasowe wrześniowe trasy z tą dzisiejszą będzie klip nakręcony przez Jolę Borusiewicz do Jej najnowszej piosenki, a sceneria w nim przypomina te, które ja oglądałem podczas 6 poprzednich tras. Tym samym przejdę z wczasowej przyjemności do rzeczywistości (też zresztą przyjemnej) jaką jest wędrowanie po rodzimych górach.
W dodatku ta dzisiejsza wędrówka odbywa się w dzień urodzin Joli i z tym większą satysfakcją cieszę się, że swoim talentem wzbogaci tę relację... szczególnie, że Jej twórczość wypływa z Jej duszy i jest balsamem dla niejednego człowieka, który potrzebuje wsparcia w często zawiłych problemach życiowych.
Beskid Mały. Posiada on ciągle szlaki, którymi do tej pory nie wędrowałem. Tak będzie i dziś na odcinku z Międzybrodzia Bialskiego do Przełęczy Pod Czuplem. Zapowiadało się, że dziś będzie nas piątka, ale jak to w życiu bywa, na drodze stają czasem różne przeciwności i w sumie idę tradycyjnie, czyli tylko w dwójkę z koleżanką.
Chciałem, aby dziś było długo pod górkę, dla sprawdzenia się po kilku tygodniach niedrepatania w takich warunkach. Wychodząc z domu w Ustroniu miałem przepięknie rozgwieżdżone niebo, ale już od Skoczowa za oknem busa było mleko mgły.  W podobnym klimacie przyjechaliśmy do Międzybrodzia Bialskiego o 7.10 i od razu weszliśmy na czerwony szlak, którym pójdziemy dziś do końca.
Jest wspinaczka i to jest to o co mi chodziło... ale pojawiły się podgrzybki i zaczęło się ich zbieranie. Ciekawe, że kiedy zbiera się grzyby to wcale nogi nie są zmęczone mimo, że idą pod górę. Zbieramy tylko w pobliżu szlaku. Przez to czas podawany na szlakowskazach dziś dla nas nie istnieje.
Fotograficzne przedstawienie trasy skupi się na grzybach wszelkiego rodzaju, koloru, bo to jest pięknem naszych jesiennych lasów. Szczególnie cieszą mnie czerwone nakrapiacze czyli muchomory, bo w tym roku są w sporych ilościach i bywają dorodne. Pięknie się komponują z otoczeniem, zwłaszcza z zielonym mchem. Spotkałem też po raz pierwszy niebieskie grzybki o takim jasnym odcieniu. Do tej pory widziałem różne ich kolory ale takiego jeszcze nie.
Dużo młodych kani, ale ja dobrze rozpoznaję tylko duże okazy, dlatego na tak zwany wszelki wypadek ich nie zbierałem. One rozwiną się za kilka dni.
Nie mam widoków, bowiem cały czas idziemy gęstym lasem. Dopiero blisko szczytu Rogacza (który zresztą szlak omija) możemy zobaczyć pięknie stojące mgły w dolinach Beskidu Małego.
Dochodzi do nas szlak niebieski z Czernichowa i to oznacza, że niebawem będziemy na Przełęczy Pod Czuplem i to staje się o 9.25. Niebieski prowadzi na szczyt Czupla, czyli na najwyższy szczyt tego Beskidu, a my dalej czerwonym, co oznacza schodzenie w dół. Początkowo tak samo strome jak wychodzenie do tej pory. Ten odcinek jest mi z kolei bardzo dobrze znany.
Padające ostatnio deszcze trochę "podrzeźbiły" w niektórych miejscach teren, co sprawia, że staje się on takim trochę "dzikim" sprawiającym wrażenie nieokiełzanego. Bardzo nam się to podoba.
Spotykamy kolejny szlakowskaz na Przełęczy Pod Przysłopem (10.30) i stwierdzamy, że są kolejne szlaki dla mnie dziewicze, bo dla koleżanki nie - i już planujemy przyszłościowe zapoznanie się z nimi.
Wychodzimy z lasu i mamy widok na Skrzyczne i okolice, oczywiście z ciekawie położonymi mgłami na pewnej wysokości.
Pojawiają się domy, potem asfalt, który zawsze jest niepożądanym elementem w dreptaniu, gdyż momentalnie nogi nie chcą iść dalej, same od siebie. Trudno, jesteśmy w Łodygowicach i musimy się z tym pogodzić. Czasu mamy sporo, więc nie idziemy żadnymi skrótami, tylko szlakiem do samego dworca, na którego terenie o 11.53 następuje meta tej podgrzybkowej trasy.
Teraz szybko do domu, bo szykuje się pyszna jajecznica, ale też obróbka zbiorów... i o to chodzi.
Numer następnej trasy będzie dla niektórych symbolem zła, toteż pierwsza październikowa trasa, na przekór numerowi będzie pielgrzymką do Mateńki... choć jeszcze nie wiem gdzie.