wtorek, 31 października 2017

672 trasa - 31.10.2017

Ustroń Lipowiec - Lipowska - Spokojna - Leśna - Źródlana - Sportowa - Grażyńskiego - Ustroń Rynek.

Mama - najpiękniejsze słowo świata jakie mógł człowiek wymyślić. Jeśli Mama, to zawsze myślami wraca się do korzeni, czy się tego chce czy nie.
W pewnym momencie Mama żegna się z nami i idzie na zasłużony odpoczynek w Niebiosa, szkoda tylko jeżeli to staje się zbyt wcześnie, a tak stało się w przypadku mojej. Jutro będzie 35 lat kiedy oporządzała jak co roku grób mojej babci, a listopad się nie skończył i w tym samym została pochowana. Rak o piorunującym działaniu zrobił swoje. Jak co roku idę do Niej i jak co roku przemieni się to w nostalgiczną trasę, nazywam to powrotem do korzeni.
Zaczynam w Lipowcu o 12.12 dokąd zawiózł mnie autobus Wispolu... przy remizie strażackiej. Idę pod górkę, jak niegdyś w dzieciństwie do szkoły i do kościoła. Z boku widzę aktualną szkołę podstawową w Ustroniu Lipowcu, ale już niedługo dojdę do tej, gdzie przez 7 lat zdobywałem wiedzę od znakomitych PEDAGOGÓW. Od wielu już dziesiątek lat mieści się w niej przedszkole dla lipowskich maluchów...
... a tuż obok kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego, w którym byłem chrzczony, przyjąłem pierwszą komunię świętą i zostałem bierzmowany. Wypadałoby sobie życzyć jeszcze tego, żeby tu mieć swoją pożegnalną mszę na koniec ziemskiego bytowania... ale mam nadzieję, że to jeszcze nie ten czas, a i ta pewnie odbędzie się w innym miejscu.
Do Mamy na lipowskim cmentarzu przychodzę o 12.25 i będę tam przez 20 minut. Jakże mi brakuje wschodniego obrządku, gdzie rodzina, znajomi przychodzą na grób z jedzeniem, wódką i w ten sposób czczą pamięć zmarłych. To są obrzędy opisane przez Wieszcza w "Dziadach". Dziś zamiast modlić się za dusze bliskich zmarłych, część z nas woli oddawać się pogańskim obrządkom zwanym halloween.
Na maskaradę jest miejsce w karnawale, lecz teraz czcimy pamięć zmarłych, a nie kpimy z nich.
Odwiedzam groby moich sąsiadów, bliskich ludzi i moich koleżanek, z których śp. Bronia Kubień jeszcze 2 lata temu była na jedynym jak dotąd spotkaniu klasowym na 50-lecie ukończenia podstawówki i była pełna werwy, a po roku już spoczęła na tym cmentarzu. Niezbadane są wyroki boskie.
Tą samą drogą wracam co przyszedłem, a o 13.04 wchodzę na Spokojną, która biegnie obok mojego dawnego domu rodzinnego (dziś tam jest dworek, ważne, że koty są, bo u nas w starym domu były podstawą). Wszystkie drzewa wokoło, zwłaszcza wierzby pamiętają mnie od maleńkości, bowiem są starsze zdecydowanie ode mnie.
Przejście Spokojną zabiera mi 23 minuty, a potem Leśna, Źródlana (gdzie wchodzę na zielony szlak spacerowy 13.31), brzeg Wisły i opuszczam go na moście przy Kuźni , by drugą stroną rzeki zobaczyć jak przebiega przebudowa ulicy Sportowej. Potem Grażyńskiego i od stacji kolejowej Ustroń Zdrój pójdę do mety żółtym turystycznym.
Na tym odcinku spotykam Bruna, który tak wpatrzony jest w szybę drzwi sklepowych, gdzie jest jego pani, że mogę gwizdać, czochrać nogi, ogon i wszystko co się da... a na nim to nie robi żadnego efektu... ale jak pani wyszła na zewnątrz, to od razu zabrał co trzeba by nieść. Kochane psisko!
Meta na ustrońskim rynku o 14.10, czyli po prawie 2 godzinach dreptania... i tak trzymać.