czwartek, 29 sierpnia 2019

800 trasa - 29.08.2019

Cieszyn Bajka - Rynek - Wyższa Brama - Bielska - Cieszyn Kampus UŚ.

Oficjalny plakat 32 Międzynarodowego Studenckiego Festiwalu Folklorystycznego organizowanego przez Uniwersytet Śląski.
Niby jubileuszowa, ale dla mnie radosna trasa bez szczególnego zwracania na cyfrę. Po prezentacji zespołów w Ustroniu podczas poprzedniej, wiedziałem już, że ten jubileusz będzie powiązany z kolejnym spotkaniem z zespołami tej edycji Festiwalu.
Miał to być poniedziałek podczas korowodu w Cieszynie, ale ponad 2-godzinna burza nad Ustroniem udaremniła mi wyjazd. Zresztą zespoły w Cieszynie zdążyły jedynie przyjść na rynek i lunęło. Ludzie tam dojechali z różnych miejscowości z nadzieją na ucztę duchową i zostali zawiedzeni tym, że zamiast przenieść występy zespołów do Domu Kultury, decydenci rozwiązali imprezę po nadejściu ulewy... a przecież od 2 dni wcześniej było wiadomo z prognozy pogody, że ta burza będzie i to w tym czasie.
Dziś nastąpiła kolejna okazja spotkania zespołów ale nie na scenie, a w Kampusie UŚ w Cieszynie podczas śniadania na trawie. Nie mogłem takiej okazji przepuścić i ta okazja spowodowała godne przeżycie w sumie ważnej trasy.
Zaczynam w cukierni Bajka dobrym mocnym espresso o 7.44. Potem przechodzę na cieszyński rynek, głównie na pocztę, by kupić widokówki i piękne znaczki, a następnie ulicami Wyższa Brama i Bielską pójdę w kierunku UŚ.
Po drodze minę instytucję, dzięki której budząc się każdego ranka już mam zarobione pieniążki i nawet nie musiałbym wstawać z tapczanu (hahaha).
Na teren Kampusu przychodzę o 8.33, a tam już śniadanie zaczęło się. Przyszedłem jednocześnie z zespołem z Argentyny (ubrani na czarno), którego w tym roku nie miałem możliwości oglądać na scenie. Z kolei Litwini już wyjechali, a z pozostałymi  miałem kontakt w Ustroniu, czyli z zespołami z Czech, Ekwadoru, Bułgarii, Sycylii i Meksyku.
Oczywiście można było dołączyć do śniadania, które jak podali na "fb" przygotowana sama Pani Dyrektor.
Odnawiam kontakt z zespołem z Moraw, a także z moją ustrońską taneczną partnerką z Ekwadoru.
Nawiążę też całkiem nowe kontakty, co z tego wyniknie to czas pokaże.
Trudno przeszkadzać jedzącym, więc na jakiś czas przechodzę do pobliskiej firmy Avicold, gdzie pracują 2 moje koleżanki, z którymi pracowałem przed laty biurko w biurko w FACh-u.
Z jedną z nich nie widziałem się równo 20 lat, czyli spotkaliśmy się po raz pierwszy w tym wieku. Radość wielka, rozmowy przy kawie, wymiana nr telefonów i akceptacja konieczności w niedalekiej przyszłości spotkania po latach w gronie dawnych współpracowników.
Fotek nie będzie, poza widokiem firmy z ulicy, gdyż myślę, że wspólne fotki jeszcze będą podczas przyszłego spotkania.
Wracam do Kampusu, a tam już po śniadaniu i zaczęły się gry i zabawy, w których przodują Meksykanie i Ekwadorczycy, oczywiście pozostali też biorą udział. Jest dużo biegania. Szczerze powiedziawszy, nie załapałem o co w tym wszystkim chodzi, gdyż gonili tych, którzy przechodzili między nogami innych. Coś w rodzaju berka.
Potem też gonione, ale wokół kręgu osobowego. Radość, radość i jeszcze raz radość.
Rozmawiam z Panią Rzecznik Prasową Festiwalu i nawet mamy wspólną fotkę.
Bardzo mocno zaczyna grzać słońce, toteż o 10.10 żegnam się i opuszczam wspaniałe rozbawione towarzystwo.
Ten gorąc spowodował, że kolejną zabawą było polewanie się wodą z butelek, wiader i innych. Fantastyczne fotki z tego zamieścili na fejsowej stronie Festiwalu... mnie już tam nie było, a może szkoda?
Będę jeszcze w Cieszynie przez 2 godziny, ale będą to wyłącznie prywatne spotkania.
Już w przyszłym tygodniu rozpocznę 9-tą setkę, oczywiście tras numerowanych, bo gdyby wcześniejsze zliczyć, to dawno tysiąc byłoby przekroczone. Wrócą pewnie góry, a może jakaś pielgrzymka... jeszcze nie wiem.
Wracając do programu 32 MSFF, jutro, czyli w piątek zespoły pokażą się w Chorzowie, w sobotę w Psarach i Piekarach Śląskich, a w niedzielę pożegnanie Festiwalu w Pszczynie.