sobota, 28 marca 2015

507 trasa - 28.03.2015

Wadowice - Sanktuarium Św. Józefa - Bazylika Ofiarowania NMP - Kalwaria Zebrzydowska - Droga Krzyżowa - Sanktuarium Pasyjno-Maryjne.

Ostatnia trasa tego miesiąca to także pielgrzymka z mojej macierzystej parafii pw. św. Klemensa w Ustroniu do Wadowic i Kalwarii Zebrzydowskiej. Pielgrzymka jako taka, rozpoczęła się odjazdem autokaru z parkingu przy kościele, ale przedmiotowa trasa rozpoczęła się dopiero po dotarciu do Sanktuarium św. Józefa w Wadowicach, a stało się to 8.15.
Akurat trwa tam msza święta, więc idę na obchód dokoła i cieszę się, że tu jestem, gdyż już sporo razy przechodziłem obok, idąc niebieskim szlakiem na Groń Jana Pawła II, ale nigdy nie miałem okazji wstąpić do środka, do miejsca gdzie w swoim czasie żył św. Rafał Kalinowski.
Po mszy, wchodzimy do środka i zostajemy dokładnie zapoznani z historią tego miejsca. Potem modlitwy i udajemy się piechotą do Bazyliki przy wadowickim rynku.  W sumie pobyt na terenie Wadowic trwa do 10.05, kiedy to odjeżdżamy do Kalwarii Zebrzydowskiej. Tam dojeżdżamy o 10.47 i będziemy tutejszy pobyt rozpoczynać Drogą Krzyżową dróżkami Pana Jezusa. Pogoda nam sprzyja, co w dzisiejszych warunkach oznacza, że nie pada.
Nie mam co opisywać, bo są to nasze wspólne ale też i głęboko indywidualne przeżycia duchowe. Przypadło mi w udziale odczytanie rozważań przy 10 stacji, jakże ważne to słowa:
"Bądź człowiekiem.
Jezus już na szczycie. Zbity, skrwawiony Człowiek staje przed tłumem. 'Oto człowiek'
Oto Człowiek, który pozostał wierny człowiekowi do końca, do śmierci krzyżowej. Oto oczy, które patrzyły zawsze dobrym wzrokiem. Oto usta, które wypowiadały ważne słowa zbawienia, pociechy. Oto nogi, które chodziły po ziemi, by ratować wszystkich cierpiących, nieszczęśliwych. Oto ręce, które przygarniały wszystkich ku sobie. Oto usta, które nigdy nie kłamały.
A jakim ja jestem człowiekiem? Jezu, ulecz mnie z egoizmu, zanim stanę przed Tobą."
I takie prawdziwe słowa z przesłaniem, można było słyszeć przy każdej stacji. Wszystkie do rozważenia i zastanowienia się nad sobą, bo często tak jest, że wydaje się, że nasze grzechy są niegroźne, malutkie, a właściwie to ich nie ma. A tutaj okazuje się, że one są i często są nie takie małe, jak się wydaje.
Zauważam piękny po remoncie wystrój Grobu Pańskiego, niestety tylko przez kratkę. Tam się nie wchodzi.
Zejście do Bazyliki na mszę świętą. Tak się składa, że jesteśmy tylko we własnym gronie. Inne grupy były przed nami, zwłaszcza rano. Msza rozpoczęła się o 13.30.
Potem nawiedzenie cudownego obrazu MB Kalwaryjskiej i trochę czasu wolnego, co skwapliwie wykorzystuję na wpuszczenie do organizmu upragnionego kilkułykowego espresso.
Powrót do Mateńki, gdzie odmawiamy koronkę do Miłosierdzia Bożego i na zakończenie spoglądam w górę, gdzie pod kopułą pięknie odrestaurowano twarz Boga.
Kończy się ta trasa o 15.30 odjazdem autokaru z parkingu, ale pielgrzymka jeszcze trwa. Ostatnie zdjęcie przedstawia zdobyczne dziś pieczątki do kroniki moich wędrówek.
Za tydzień Święta Wielkanocne i jeśli dopisze pogoda, to tradycyjnie w lany poniedziałek będzie taka wielkanocna, czyli następna trasa.
Danusiu, Marianie, mam nadzieję, że pogoda nam psikusa nie spłata.