poniedziałek, 25 lutego 2019

762 trasa - 24.02.2019

Starý Smokovec - Hrebienok - Starolesnianska Poľana - Rainerova Chata - Vodopády Studeného Potoka- Bilíkova Chata - Hrebienok - Starý Smokovec.

Wysokie Tatry, Rainerova Chata a w niej muzeum noszaczy. Fragment eksponatów.
Minie w tym roku 15 lat od czasu kiedy nie jeździłem ze swoim macierzystym kołem PTTK Twardziele z Cieszyna na autokarowe wycieczki. Wszystko przed laty przerwała brutalnie choroba, a potem przez lata konieczność "dorabiania" do renty odbywała się głównie w weekendy i to powodowało niemożliwość wyjazdów z mojej strony. Przyznam szczerze, że nawet nie zdawałem sobie sprawy, że to już tyle lat.
Wszystko złe kiedyś przemija i tak po latach jadę z Kołem zobaczyć na Hrebienoku tegoroczne rzeźby lodowe. W podgrupie jadę z 3 miłymi niewiastami i żartuję, że moje dotychczasowe współdreptaczki wypiły eliksir młodości i to jest tego efekt.
Jadąc do Starego Smokowca mieliśmy zachmurzone niebo, ale prognoza pokazywała, że właśnie tam w Tatrach ma być dzisiaj słońce... i też tak było. Świeciło od strony Tatr, natomiast od Popradu, czy Tatrzańskiej Łomnicy na niebie było czarno i granatowo od chmur.
Przyjechaliśmy autokarem na dworzec autobusowy w Starym Smokowcu o 11.50 i to jest godzina rozpoczęcia trasy, idziemy zielonym szlakiem. Na początku wstępujemy do Informacji Turystycznej po widokówki, pieczątki i znaczki pocztowe... ale te na Europę skończyły się i pan powiedział, żebym zaczekał do poniedziałku, aż pocztę otworzą. No, niestety... niezbyt był za tym, żebym  mógł tu za darmo przenocować, w związku z czym kartki wysłane zostaną w kraju.
Tak się składa, że w większości pojedziemy na Hrebienok naziemną kolejką. Opłaca się kupić zdecydowanie bilet powrotny. Ruszamy kolejką w górę o 12.30, by po 7 minutach wysiąść na Hrebienoku. Zaciekawiły mnie ślady misiowych łap na dachu kolejki, a tymczasem przy górnej stacji także wita nas spory miś.
Nie było żadnej kolejki do okrąglaka z rzeźbami. W nim piękne dzieło rąk ludzkich nawiązujące do Bazyliki św. Piotra w Watykanie. Nigdy tutejsze rzeźby nie są lodowymi kopiami, ale są inspirowane konkretnymi budowlami. Toteż na lodowej kolumnadzie nie będą święci tylko przedstawiciele fauny. Lodowe misie wspinają się po kolumnach i pilnują obiektu.
Zdecydowanie tegoroczna praca bardziej podoba mi się niż ta z sezonu 2016/2017, kiedy byłem tu z Seniorką (choć też nam się podobało).
Jestem autentycznie zaskoczony, że nie ma kolejki do środka, czasem tylko na chwilę, kiedy wychodzą stamtąd na zewnątrz ludzie.
Od jakiegoś czasu jestem nauczony, że o tej porze muszę się zdrzemnąć i dlatego po wyjściu kładę się obok małego misia. Nie dadzą pospać i trzeba iść do drugiego okrąglaka a tam rzeźby twórców z całego świata.
O 13.05 nasza czwórka wyrusza Tatrzańską Magistralą, czyli czerwonym szlakiem w stronę Rainerowej Chaty. Pięknie wokoło... achy i ochy i tak po 23 minutach zsuwamy się przed Śniegowe Betlejem przy wspomniane chacie. To Betlejem ma nawet swoją pieczątkę w chacie.
Rainerova Chata to najstarsze schronisko w Tatrach, powstałe jeszcze w XIX wieku. O tym, że jest tu muzeum noszaczy już pisałem. Zatrzymujemy na grzane wino, gdyż grzanego piwa nie podadzą, bo Słowacy uważają to za profanację... wino było smaczne i potrzebne.
O 13.50 idziemy dalej zielonym szlakiem nad wodospadami Zimnego Potoku. Nie wiem jak to jest, ale co kawałek spotykamy ludzi z Cieszyna, hahaha
Były momenty śliskie pod nogami, ale jakoś daliśmy radę i o 14.25 doszliśmy do Bilikowej Chaty pod Hrebienokiem na obiad. Pierwszy raz tu jestem (jesteśmy) i bardzo zadowoleni. Polecam to miejsce.
O 15-tej rzeźby lodowe miały zostać poddane grze kolorów, ale my wyjdziemy z obiadu dopiero o 15.05, a do okrąglaka wejdziemy o 15.20 lecz tam trwa próba chóru, który ma wystąpić z koncertem tutaj.
Korzystamy z tego, że jest osiągalne wi-fi i nawiązujemy na moment kontakt ze światem, a potem idziemy na górną stację kolejki. Czekając na nią zauważam za oknem na gałązce małą kózkę i jak jej nie sfocić.
Powrót w dół o 15.57. Teraz jestem tuż za motorniczym i mam możliwość zobaczenie mijanki wagonów równo w połowie.
Zjechaliśmy o 16.04 i ponownie idziemy ulicami Starego Smokowca, jeszcze na stacji kolejki tatrzańskiej wzbogacam się o kolejną pieczątkę.
... a potem misio-cukiernik. Sporo tych misiów było,bo najpierw ślady łap na wagonikach, potem rodzina ich na Hrebienoku, w tym czytający, śpiący, lodowy ... i teraz ten.
Do autokaru powracamy bardzo zadowoleni o 16.28 i to jest meta trasy. Autokar odjedzie w drogę powrotną do Cieszyna o 16.58.
Być może powrócę tu w marcu z dziewczynami kiedy przestanie działać eliksir młodości, hahaha