piątek, 31 sierpnia 2018

731 trasa - 30.08.2018

Kasina Wielka - Dzielec - Przełęcz Wielkie Drogi - Wierzbanowska Góra - Łazy - Przełęcz Jaworzyce - Lubomir - Łysina - Kudłacze - Przełęcz Granice - Uklejna - Zarabie - Myślenice.

Rzadkością jest, żeby natrafić w czasie wędrówek na wykopki, zwłaszcza w terenie górzystym, tak jak tutaj na zboczach Lubomira. Stąd taka a nie inna fotka na początku relacji.
Świecący zaglądacz dookienny trochę przeszkadzał w spaniu, a jednak trzeba było wcześnie zrobić pobudkę, by dobrze przygotować się do drogi. Mamy cichą nadzieję, że to co planowaliśmy przejść przez 2 dni uda nam się pokonać już dziś w całości.
Opuszczamy gościnną agroturystykę U Michała w Kasinie Wielkiej o 5.58. Od razu mamy czerwony szlak i nim idziemy. Dzień budzi się do życia w kolorze słońca jak śpiewa od lat Jolanta Borusiewicz.
Podchodzimy pod stację narciarską Śnieżnica i pod nią będziemy skręcać w lewo. Patrzymy na pokrytą mgłą Kasinę Wielką i na wyniosły w krajobrazie Lubogoszcz. Nasz szlak prowadzi asfaltem i po czasie skręca w las, a tam pułapka... na nim wchodzimy na niebieskie ogrodzenie budynku w budowie, zresztą budynków jest więcej. Widzimy w wysokiej mokrej trawie ślady poszukiwania szlaku przez tych co byli tu przed nami, trochę błądzimy i zwyciężył rozsądek, by ponownie wejść na asfalt. Droga za kilkadziesiąt metrów ma zakręt w lewo i tam za płotami ponownie odnajdujemy szlak. Poważny błąd tych co odpowiadają za oznaczanie szlaku. Po co wprowadzać go do lasu, skoro to bardzo króciutki odcinek? Niestety nie do przejścia. Trzeba to zmienić.
Teraz przed nami Dzielec oświetlany promieniami wschodzącego słońca, na którego szczycie jesteśmy o 6.58. Trzeba z niego zejść, potem przejść przez drogę, znowu wejść na górkę i znowu z niej zejść, tym razem do głównej drogi. Miejsce to zwane jest Przełęczą Wielkie Drogi. Od czasu do czasu spoglądamy na Lubogoszcz, który z tej strony całkiem inaczej prezentuje się niż z innych wcześniejszych miejsc.
Wychodzimy na Wierzbanowską Górę. Będziemy mieć na szlaku kilka zawalidróg, ale wszystkie do obejścia. Sporo idziemy lasem, ale są też miejsca odkryte z gospodarstwami, z halami.
Na Przęłęcz Jaworzyce zejdziemy o 9.07. Krótka przerwa i teraz już ostatni spory odcinek do góry na Lubomir. Idziemy drogą dojazdową do Obserwatorium Astronomicznego z tym, że asfalt jest tylko do nowego Gościńca pod Lubomirem.
Potem las, las i wreszcie o 10.15 jesteśmy przed wspomnianym obiektem. Ponownie krótka przerwa, dziś już wyżej nie będziemy. Szczyt Lubomira osiągnięty o 10.34.
Schodzimy na Kudłacze po drodze mijając Łysinę. Mamy dobry czas i dlatego wiemy, że na Kudłaczach będziemy króciutko, gdyż jednak będziemy schodzić do Myślenic. W planach w schronisku, właśnie na Kudłaczach był trzeci nocleg.
Dla seniorki wszystko to co wczoraj i dziś przeszliśmy było przypomnieniem tych szlaków sprzed lat, a dla drugiej koleżanki i do mnie odcinek od Lubonia Wielkiego po Lubomir był debiutem.
Jesteśmy przy schronisku o 11.30 i będziemy do 12.05. Pyszny mięsisty bigos i piwko reperuje wyrzucone z ciała poprzez pot minerały.
Schodzimy do Myślenic. Sporo lasem, ale też polanami. Zaskoczeniem jest asfalt położony na odcinku tuż pod Kudłaczami. Są tam domy więc dojazd potrzebny. Z Przełęczy Granice mamy daleki widok aż po Kraków. Jest pięknie jak na razie. Zaraz jednak zaczną się podchodzenia, których nie braliśmy pod uwagę, a po wielu kilometrach w nogach i przy nagle zamilkłym wietrze i wysokiej temperaturze, te podejścia są w jakiś sposób drażniące. Dla uspokojenia zbieram grzyby, w końcu trzeba coś do domu przywieźć.
Z jakże wielkim oczekiwaniem przybywamy do miejsca skąd już tylko w dół, a tym miejscem jest drzewo opisane Zarabie.
Długie, kręte i ostre zejście. Wreszcie w dół. Znowu głównie lasem... kiedy szlak zaprowadzi do ruin baszty zamczyska z XIII wieku wiadomo, że to już Zarabie. Całkowite zejście do niego o 14.56.
Przejście przez Rabę i na terenie Myślenic na pierwszym przystanku autobusowym kończymy o 15.10 jakże zadowoleni trasę i jednocześnie 2-dniowy pierwszy odcinek poznawania Małego Szlaku Beskidzkiego. Kończymy w Myślenicach i pewnie następny etap tutaj rozpoczniemy.
Krótkie oczekiwanie na bus do Krakowa, a w Krakowie mamy 5 minut do odjazdu do Wisły... autobus już podstawiony, prawie pełny, ale my jeszcze się mieścimy. Wszystko pięknie się zazębiło.