czwartek, 31 stycznia 2013

349 trasa - 31.01.2013

Vratná Vyt'ah - Chata na Grúni - Grúň - Štefanová.

Mały fragment Małej Fatry zimą. Pogoda tej zimy bardzo jest kapryśna, dni ze słońcem jak na lekarstwo. Toteż te kaprysy trzeba brać pod uwagę przy planowaniu wędrówek.
Na dzisiaj miałem kilka wersji, najbardziej przymierzałem się do wyjazdu kolejką Vratná-Chleb. Niestety Wielki Krywań i przyległe szczyty spowite były chmurami, w przeciwieństwie do pozostałych. W tej sytuacji wyciąg nie kursuje i również jutro nie będzie czynny.
Pozostaje zatem kilkugodzinna trasa mniej więcej na równym poziomie. Startuję żółtym szlakiem przy wyciągu we Wratnej, w stronę Chaty na Grúni, o godz. 10.00. Tylko raz w życiu nim szedłem, prawie 10 lat temu i to było latem.
Tam gdzie idę świeci słońce, niebo w kolorze blue. Cieszę oczy wyglądem majestatu gór. Po godzinie dochodzę do chaty i będę tam do 11.40. Jak zawsze sympatyczna, miła obsługa. Bardzo, ale to bardzo lubię przebywać w Chacie na Grúni.
W czasie kiedy tam przebywałem, chmury przywędrowały i tutaj. Nic sobie z tego nie robię, bo czuję, że błękit nieba jeszcze dziś powróci. A na razie schodzę niebieskim szlakiem do Sztefanowej.
Przed oczami mam charakterystyczną górską sylwetkę - to Velký Rozsutec, czyli inaczej Wielki Rozsudziec.
Będzie dziś porządnie obfocony, trochę mniej Poludňový Grúň.
Samo zejście nie sprawia trudności, choć im niżej, tym więcej wody, bo roztopy. Bardzo dużo śniegu już spłynęło w dół.
Meta w Štefanovej o 12.53. Będę musiał pół godziny poczekać na autobus do Žiliny, ale wyszło słońce i jest bardzo przyjemnie. Ten autobus jest na przedostatnim zdjęciu, ale kiedy go fociłem, to on jeszcze jechał do Vratnej. Jak będzie wracał, to mnie zabierze.
Sumując, relaksacyjna ostatnia trasa tego miesiąca szlakami słowackiej Małej Fatry.