wtorek, 28 kwietnia 2020

846 trasa - 27.04.2020

Bielsko-Biała Straconka - Magurka Wilkowicka - Wilkowice.

Na zboczu Magurki Wilkowickiej jakiś zamaskowany osobnik chciał porwać Seniorkę, ale ta nie tylko, że się nie dała, to jeszcze ten zamiar wyśmiała.
Bardzo ważny dzień, bo znowu możemy być razem na szlaku. Tym razem będzie to od początku do końca zielony szlak turystyczny, na który wejdziemy w Straconce przy Leśniczówce o 9.42.
Od razu wyryp, który później trochę złagodnieje. Uwielbiam te różne odcienie zieleni, które w górach są tylko o tej porze roku. Zachwycamy się otaczającą przyrodą.
Wiele spojrzeń na Bielsko-Białą i jej okolice. Ku zaskoczeniu na zdjęciu zbliżeniowym widać nawet w wodzie cienie drzew brzegowych Jeziora Goczałkowickiego... a przecież to tak daleko. Jest słoneczna pogoda, widoczność jest dobra to i takie coś pokazuje aparat, którym koleżanka jest focona po raz pierwszy.
Po wyjściu na górę pierwszy tegoroczny grzyb, co oznacza, że to jeszcze nie jest najwyższy stopień suszy.
Ludzie wędrują, ale bardzo ich mało, może z 20 osób spotkaliśmy na różnych odcinkach podczas całej trasy.
Ku schronisku przychodzimy o 11.30. Jest zamknięte tak jak wszystkie inny punkty, gdzie można byłoby się czegoś napić czy zjeść i dlatego teraz prowiant trzeba nosić z sobą.
Zaledwie sześć minut tam posiedzimy na jednej z ławek i idziemy dalej, gdyż zrobiło się chłodno, a ciała rozgrzane. Zauważamy tuż obok schroniska dom, który wygląda na opuszczony. Z tej strony stromizna szlaku jest większa niż ze Straconki toteż bardzo wolno schodzimy, szczególnie zwracamy uwagę na kamienie, by któryś z nich nie spowodował upadku.
Szlak kilkakrotnie przecina biegnącą łukami drogę. Tym właśnie szlakiem jeszcze w minionym wieku, zimową porą po raz pierwszy wychodziłem na Magurkę, a potem może jeszcze raz i długo, długo nic, aż do dzisiejszego schodzenia.
Stąd z zaciekawieniem przyjmuję stacje swoistej drogi różańcowej, które tak naprawdę zaczynają się w Wilkowicach, a my idziemy w przeciwną stronę.
Niepostrzeżenie wychodzimy z lasu, przed nami pasmo Skrzycznego no... i obowiązek założenia maseczek.  Jest to takie dziwne, bowiem po lewej i po prawej stronie za płotami mieszkańcy domostw w ogrodach są bez nich, a my musimy je mieć, choć odległość między nimi a nami bywa krótsza od przepisowej. Nie mam pretensji o to, że oni mogą być "bez", w końcu są na swoich posesjach, ale te przepisy nie zawsze są do końca przemyślane. Jest fakt, że maseczka jednak zabezpiecza.
Dużo kwiatów różnego rodzaju, rzeźb przy drodze i tak o 13.30 docieramy na peron stacji kolejowej Wilkowice Bystra. Szliśmy bardzo wolno, o wiele dłużej niż pokazywał szlakowskaz, a jeszcze trochę na pociąg poczekamy. Tutaj jest meta tej trasy, a ostatnia fotka pokazuje gdzie wcześniej byliśmy.
Dziś będzie inne zakończenie niż zazwyczaj, bo po zdjęciach będzie jeszcze kilka zdań.
Teraz obiecanych kilka zdań na koniec. Szliśmy wśród przepięknego szczebiotu ptaków, a w soczewce na gałęzi śpiewa nam sikorka. Poza tym, pewnie tak jak Seniorka ktoś uwierzył w tego pierwszego grzyba w tym roku. Otóż, przy tak suchej ziemi, na to nie ma szans. Podobno u nas jutro mają spaść deszcze i potem taki deszczowy ciąg. Jeśli tak nie będzie to czekają nas  grzyby ze suchej gąbki.