piątek, 23 lutego 2018

695 trasa - 22.02.2018

Oświęcim Synthos - Lodowisko - Bema - Olszewskiego - Śniadeckiego - Wyzwolenia - Konzentrationslager Auschwitz II-Birkenau - Oświęcim Brzezinka.

Tak się złożyło, że dla dobra mojej przyszłości musiałem być tutaj w tym budynku, w dawnym biurowcu Zakładów Chemicznych Oświęcim, obecnie Synthos S.A.
Po załatwieniu koniecznych spraw, mogłem stąd rozpocząć (jak zawsze w tym mieście) sentymentalną podróż, bowiem nie byłbym sobą, gdybym tej bytności nie przemienił w wędrowanie.
Zaczynam przed biurowcem o 9.50 i bardzo korciło mnie, żeby wejść na teren Zakładów, gdyż nie ma bramy, którą zawsze trzeba było pokonywać, kiedyś jako uczeń, a potem przez kilka dekad jako klient firmy z racji wykonywanej przeze mnie pracy zaopatrzeniowca.
... i idę sobie starym wysłużonym chodnikiem i przypominałem sobie co mieściło się w dawnych budynkach, tych które dalej tu komuś służą. Widzę, że bardzo sporo firm tu znalazło swoje miejsce, ale w końcu dochodzę przed bramę Synthosa. A jednak jest ogrodzenie, tylko, że znacznie dalej.
Idę z powrotem i prosto przed sobą mam lodowisko. Lodowisko, które także budowałem w czynie społecznym już w pierwszej klasie zawodówki. Za moich czasów nie miało ono dachu, co będzie widać na wtrąconym tutaj zdjęciu z próby zespołu tanecznego. Jestem pierwszy po lewej stronie z nieodłączną grzywką na czole. Tak! Miało się kiedyś takie włosy.
Dziś taflę lodowiska wykorzystują hokeiści. Porozmawiałem chwilkę o planach rozbudowy jakie mają wobec tego miejsca i dalej przed siebie, przez park. Ja tego parku w tym miejscu nie pamiętam. Być może drzewa wyrosły już po moim wyjeździe z Oświęcimia, a było to 47 lat temu.
Po wyjściu z parku jakże mi znane tereny i budynki. Najpierw widoczne moje byłe Technikum Chemiczne, aktualnie jest to głównie szkoła ucząca sportowców. Tak jak wszystkie klasy, wówczas braliśmy udział w wyposażaniu sal lekcyjnych w dobudowanej części.
Potem boisko, gdzie również kopaliśmy rowy pod kable energetyczne w ramach czynów społecznych i zajęć praktycznych. Zaraz potem 3-budynkowy internat, w którym mieszkałem przez 6 lat wspaniałego okresu młodzieńczego, kapliczka odnowiona i amfiteatr, przy którym także pracowaliśmy. Niestety ten ostatni marnieje, została tylko scena, ławek nie ma.
Tylko 2 budynki obecnie są wykorzystane jako internat. Dziś w każdym pokoju jest łazienka, przez co już mieszkają tylko po kilka osób a nie tak jak my w pierwszym roku - 8 osób w jednym.
Miła pani robi mi zdjęcie na schodach, które pokonywałem codziennie w pierwszym roku, gdyż mieszkałem w tym budynku na 2 piętrze. Właściwie tylko filar został ten sam i okucia (tych akurat nie widać), reszta  cała jest nowa. Gdyby można wrócić się do tamtych lat, ale tylko na kilka dni!
Jadalnia cała inna, tylko kolumny te same. Na byłej świetlicy, gdzie mieliśmy apele, wieczorki taneczne, gdzie stał telewizor i gdzie występowaliśmy prezentując swoje możliwości artystyczne, dziś jest sala sesyjna Starostwa Powiatowego w Oświęcimiu. Focę salę przez szybkę w drzwiach.
Trzeci budynek nie pełni już funkcji internatu. Znalazły tutaj miejsca różnego rodzaju instytucje.
Przed szkołą od frontu trwają prace ziemno-budowlane, tak, że i tu niebawem nastąpią zmiany.
Potem byłe Osiedle Chemików. Jakże pięknie te budynki odnowione. Chciałem odwiedzić koleżankę, ale nie zastałem jej i nie dziwię się, bo ja nikogo nie powiadamiałem, że przyjadę.
Kościół pw. św. Maksymiliana Kolbe wybudowano kiedy mnie już tam nie było. Dzisiaj do niego wejdę po raz pierwszy, ale najpierw ówczesny Zakładowy Dom Kultury ZChO, obecnie Oświęcimskie Centrum Kultury i znajdująca się w budynku Restauracja Meksykańska, oczywiście espresso.
Potem zamknięty wspomniany już kościół. Czasem mam wrażenie, że nasi kapłani tak bardzo nie lubią papieża Franciszka, że na jego apel, by kościoły wiernym otwierać, to u nas je zamykają... bo to żadne otwarcie kościoła, jeśli można wejść tylko do ciasnego mrocznego przedsionka. Krótka modlitwa, potem przez szybę focę wnętrze kościoła.
Przez szybę ale autobusową także będę focił niektóre miejsca z przejazdu linią nr 1 MZK do dworca PKP. Ta sama linia tam jeździła za moich czasów, z tym, że teraz ma inne końcowe przystanki. Przejazd pomiędzy 11.52 a 12.05.
Potem dalej pieszo w kierunku KL Birkenau, niestety oznaczenia nie są właściwe, gdyż po czasie zaszedłem na parking ale przed głównym obozem Auschwitz. Tam też zaraz pocieszyła mnie pani, że darmowe autobusy jeżdżą pomiędzy Auchwitz I a Auschwitz II-Birkenau. Faktycznie, autobus pełen Niemców, Japończyków zaraz odjechał i w ciągu kilku minut byłem przez bramą obozu.
Bardzo wiele zwiedzających z całego świata. Nie byłem tutaj ponad 40 lat i koniecznie chciałem porównać to co pamiętam, z tym co zastanę.
Wielkie skupienie i przed siebie. Taką gulę poczułem w gardle na samą myśl o tym ile tu ludzi zostało przez hitlerowców wymordowanych, ponad 1 milion. Będzie wagon podarowany przez węgierskich Żydów, który upamiętnia setki tysięcy wymordowanych tu z tego kraju.
A baraki... grożą zawaleniem. Dziś już nie można zobaczyć tego, co jeszcze my mogliśmy widzieć w 20 lat po wojnie. Coś restaurują, ale dużo pieniędzy trzeba na odnowienie.
Idąc przed siebie widzę gościa z Izraela ubranego w swoją flagę. Kiedy zaczął się do mnie zbliżać to ją zwinął. Poprosiłem, żeby z powrotem ją rozwinął i nie wstydził się jej, gdyż tu nie trzeba się wstydzić pochodzenia. Dowiedziałem się, że podobno tak miałem ostry wzrok, a słyszał o rzekomej nienawiści Polaków do Żydów.
Jakaż mogła być inna reakcja niż nasz długi trwający pewnie 5 minut serdeczny uścisk, kiedy wzajemnie odczuwaliśmy bicie serc. Może byłoby to dłużej, ale doszła grupka jego krajanów i Słowacy, którzy otoczyli nas kołem i pstrykali zdjęcia. Ja nie mam żadnego, gdyż aparat też brał udział w tym uścisku. Może te fotki przez innych zrobione ukażą się gdzieś w Izraelu i pokażą nasze prawdziwe oblicze.
...i może wreszcie uświadomią innym, że NIE BYŁO ŻADNYCH POLSKICH OBOZÓW ZAGŁADY!
Polski wtedy nie było na mapie, a my Polacy tak samo jak Żydzi byliśmy przeznaczeni na zagładę totalną.
BYŁY ZA TO NIEMIECKIE, HITLEROWSKIE, NAZISTOWSKIE OBOZY ZAGŁADY NA TERENIE OKUPOWANEJ POLSKI!!!
Potem rozmowa serdeczna z tym człowiekiem, nawet nie zapytaliśmy się o swoje imiona. I to zostanie w mojej pamięci już na zawsze. Widocznie dziś tu miałem być. My urodzeni po wojnie, choć w różnych latach, oceniamy posunięcia polityków obu naszych krajów negatywnie. Porównujemy je do słonia w składzie porcelany. Nie przekonacie nas szczuciem na siebie nawzajem. Pokazaliśmy, że miłujemy pokój, przyjaźń i przebaczenie. Niech jak najwięcej ludzi, zwłaszcza młodych, przyjeżdża tu z Izraela i niech zobaczą jak jest naprawdę.
Potem Międzynarodowy Pomnik Ofiar Obozu odsłonięty 16.04.1967, na której to uroczystości musieliśmy wtedy być obowiązkowo. Przemawiał były więzień obozu, ówczesny premier rządu Józef Cyrankiewicz.
W Zakładowym Domu Kultury ZChO wtedy miało swoje wykonanie "Dies Irae" Krzysztofa Pendereckiego, który ofiarował dzieło ofiarom obozu. Nie wiem, czy jest gdzieś na YT to dzieło, ale warto sobie go przypomnieć.
Musiałem przyśpieszyć zwiedzanie, które trwało od 12.37 do 13.10 ze względu na czas dojścia przez dworzec PKP na przystanek busika.
Miałem zamiar idąc po drodze spotkać kolegę, który mieszka przy jednej z przecznic, ale nawet nie zadzwoniłem, bo nawet na "cześć" byłoby za mało czasu. Za to miałem możliwość porozmawiania z gościem z Izraela o czym już pisałem.
Meta przy parkingu w Oświęcimiu Brzezince o 13.15... i jak zwykle na koniec relacji staram się zamieścić fotkę na mecie, tak dziś nie mam ochoty na jej zrobienie. Przeżycia na terenie obozu tak silne, że niech zakończą relacje odciski pieczątek. Pieczątek wymownych, skromnych i pasujących do tego miejsca jak żadne inne.