środa, 10 maja 2017

637 trasa - 09.05.2017

Ustroń Rynek - Spokojna - Lipowiec - Żarnowiec - Lipowski Groń - Źródło Karola - Zawodzie - Diabli Dołek - Ustroń Park Lazarów.

Wyjątkowo zimny maj - jak ćwierć wieku temu.
Jak już kiedyś pisałem, postanowiłem w tym roku częściej dreptać po moim Ustroniu i okolicy. Tym razem tak będzie, choć właściwie z przypadku... mieliśmy w trójkę "pobuszować" w Beskidzie Śląsko-Morawskim, ale ze względu na aurę (śnieg wysoko w górach) wycofaliśmy się z tego pomysłu.
Dla jednej z koleżanek (czerwona) prawie całość będzie debiutem, dla drugiej (niebieska) przypomnieniem miejsc nam znanych, jako, że przez 7 lat byliśmy w jednej klasie podczas podstawowego kształcenia.
Zimno, zero stopni... ale co to dla nas. Dziewczyny żałują, że nie zabrały rękawiczek, a ja czapki wełnianej. Zaczynamy na ustrońskim rynku o 7.45. Pójdziemy główną drogę w stronę byłej Kuźni Ustroń, a za nią skręcimy w prawo i po raz pierwszy dziś przekroczymy rzekę Wisłę. Tam też przez moment będziemy szli zielonym spacerowym, brzegiem rzeki. Większość trasy będzie bezszlakową co na mapce uwidocznione jest kolorem fioletowym.
Tak dojdziemy do ulicy Spokojnej (8.10) i do domu (dworku) pod nr 17, czyli do miejsca, w którym się urodziłem i mieszkałem przez 39 lat. Specjalnie piszę, że do miejsca, gdyż domu rodzinnego już nie ma. Są za to drzewa, które rosły już tam zanim ja przyszedłem na świat i one są mi bardzo bliskie a myślę, że ja dla nich też, choć całkiem tego pewnym być nie mogę... przecież je 27 lat temu opuściłem.
Dalej idziemy Spokojną, która przed kilku laty zmieniła przebieg na zgodny z mapami i została zbudowana od podstaw. Już nią wcześniej szedłem, ale to nie było związane z żadną trasą, więc szlakowo jest to pierwszy raz. Focę samotną wierzbę, pod nią przedtem prowadziła droga, a ja w drodze powrotnej ze szkoły lubiłem się pod nią na dłużej zatrzymywać. Dziś mogę stwierdzić, że jest to drzewo, które dawniej wpływało na moją pozytywną energię.
O 8.50 doszliśmy do drogi głównej w Lipowcu. Dojdziemy do naszej dawnej szkoły, kościoła, w którym byliśmy ochrzczeni, a potem cmentarz, gdzie zapalam znicze na grobie Mamy. Mama właściwie miała na imię Józefina, ale po wojnie urzędnikom PRL nie spodobało się to "burżuazyjne" imię i zmienili na Józefę.
Po wyjściu z cmentarza wchodzimy na żółty szlak turystyczny ze Skoczowa na Równicę (9.15) i nim
jakiś czas pójdziemy. Będziemy przechodzili w pobliżu domu rodzinnego koleżanki, a potem w górę.
Im wyżej tym lepsze widoki, w realu widzieliśmy na horyzoncie śląskie kopalnie. Bliżej pasmo od Zebrzydki po Klimczok. Szczyt Trzech Kopców ośnieżony.
Żarnowiec (10.00) i tutaj opuszczamy żółty turystyczny i bezszlakowo będziemy wychodzić na szczyt Lipowskiego Gronia, na którym staniemy kwadrans później.
Ubieram ponownie kurtkę, bo zaczyna padać śnieg i znowu zrobiło się zimno. Aura będzie stale zmienna, bo chmury na przemian będą ze słońcem naszym naturalnym dachem.
Schodząc napotykamy ognisko robotników leśnych i trochę się ogrzaliśmy. Zaraz też dojdziemy do ruin, a te są związane z obiektem, w którym podczas II Wojny Światowej działali partyzanci. Smutne, że dotąd nikt nie zadbał o to miejsce, zero informacji, a przede wszystkim brak jakiegokolwiek oznakowania i szlaku.
Tutaj też mamy niespodziankę w postaci całkowitego braku przejścia dalszą drogą spowodowanego leżącymi wiatrołomami. Schodzimy więc prosto w dół po zboczu i na dole ponownie wejdziemy na drogę.
Tam też po raz pierwszy widzę złapane w pułapkę robale odpowiedzialne za niszczenie lasów.
Jeszcze trochę i dochodzimy do czerwonego spacerowego szlaku (10.57) i pójdziemy nim do Źródła Karola (11.33). Woda z zawartością żelaza ma właściwości lecznicze.
Dzwony w kościele na Zawodziu wybijają południe i my jesteśmy w pobliżu. Dziewczyny z oddali podziwiają pomnik Króla Wszechświata, bo wcześniej go nie widziały.
Po raz drugi przekroczymy dziś rzekę Wisłę i wrócimy na jej lewy brzeg. Idziemy na posiłek do Diablego Dołka, a także na tańce i inne atrakcje (12.15).
Potem już tylko kierunek Park Lazarów (13.10), gdzie 5 minut później nastąpi meta tej trasy na nasłonecznionej i ciepłej ławce. Jeszcze trochę posiedzimy, bo dziewczyny mają trochę czasu do odjazdu swoich autobusów, ale kiedy ponownie czarna chmura sypnie śniegiem opuścimy ciepłą ławeczkę.
Teraz nastąpi ponownie długa przerwa w relacjach, ale tym razem próżnował nie będę i trochę tras przybędzie, a wgranie ich nastąpi po powrocie do kraju.


10 komentarzy:

  1. Nawet nie wiesz jak bardzo lubię takie szwendaczki obrzeżem mojego Tarnowa. W majówkowy maraton dwa razy poszliśmymz Żoną i młdszym młodym na spacery po "Marcince" (jutro będą u mnie na blogu).
    Fajnie tak powrócić do miejsc dzieciństwa, mam to szczęście że mieszkam kilkaset metrów od miejsc w których mnie poczęto i w których się urodziłem.

    Ustroń pięknieje, lata nie byłem, Diabelska Dziura ekstra!!!!

    ps. nie obraź się ale koleżanki wyglądają znacznie młodziej...
    ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobiety mają ten przywilej, hahaha a tak naprawdę to ja w tym towarzystwie jestem najmłodszy. Ja nie potrafię się obrażać, zazdrościć a tym bardziej zawiścić... ale DD to nie żadna dziura tylko Diabelski Dołek (hahaha).
      Bardzo Ci dziękuję za rozśmieszenie mnie (hahaha).
      Coraz bardziej Cię lubię, a z Tobą Twoją rodzinę.
      Dziękuję za odwiedziny. Twoje posty udostępniam moim znajomym na fb, chodzi o Twój podróżniczy blog, bo uważam, że jest tego wart.
      Serdeczności, do czasu powrotu z Italii.

      Usuń
    2. Łoł... Wielkie Włoskie Wakacje WWW .... tylko ukośników i reszty adresu potrzeba ;-)

      Usuń
    3. Macieju, zwykła choć niezwykła objazdówka, bardzo mi potrzebna, bo jeszcze nigdy nie byłem na Monte Cassino, w Rzymie, na audiencji papieskiej w Watykanie, w San Marino, w Pompejach, na Capri itd. a przecież mój wiek wskazuje na to, że trzeba myśleć o przejściu tęczą na drugą stronę. Przede mną uczynili to (będąc w aktualnym moim wieku) ojciec, parę lat dodać i odeszła mama i siostra. Z tego wynika, że nie mam genów długożycia i trzeba się z tym pogodzić, bowiem nigdy nie znamy dnia ani godziny... Stąd wynika moja dodatkowa praca, żebym mógł podróżować i coś jeszcze zobaczyć. Serdeczności jak zwykle na koniec.

      Usuń
    4. O Włochy piękne są, znam nieźle, w samym Rzymie byłem 5 razy, co rzecz jasna nie znaczy że bym nie powrócił, bo tymi miejscami nie sposób się nasycić.
      O drugiej stronie nie ma co myśleć, ale faktycznie, nie ma też co odkładać w nieskończoność podroży o których się marzy.

      Usuń
    5. ... i tu się zgadzamy. Pozdrawiam z Rzymu.

      Usuń
  2. Poprzednio pisałeś że we wtorek będziesz znowu wędrował i jak widzę słowa dotrzymałeś i w dodatku dreptałeś w komplecie czyli z obiema znanymi mi już z relacji paniami.
    Teraz wiem że natura pogna cię w świat i dopiero za kolejne dwa tygodnie pojawią się kolejne relacje, czy mylę się w tym zakresie?
    Kiedy mogłam chodzić to niejednokrotnie mój szlak przebiegał Lipowskim Groniem w drodze na borówki w Brennej. Zauważyłam że na szlakowskazie jak to określasz do tej pory nie zmienili nazwy i pozostaje Prenna.
    Bardzo ciekawie rozplanowana trasa a podobno jest zastępcza za tą w Czechach.Widzę po was że jesteście zgraną paczką i nic nie jest wam w stanie tego zmienić nawet robaki złapane do pułapki. Tutaj się śmieję bo z was można się tylko cieszyć. Tańce hulanki w Diablim Dołku i na koniec ta przepiękna stara wierzba a ty jeszcze na nią wlazujesz. Dziękuję wam za wrażenia a tobie za relację. Wszędzie tam w tych miejscach co pokazałeś byłam poza cmentarzem w Lipowcu. Chciałabym powrócić. Jak myślisz czy ten Dobry Bóg jak go oboje określamy pozwoli mi jeszcze kiedyś na powrót w te miejsca? Kocham was łaziki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AC - zauważyłem z kolei ja, że jak jesteś w emocjach to zapominasz o swoich inicjałach. Nie odpowiedziałem Ci na komentarz w poprzednim poście, więc czynię to teraz. AC - już coraz bardziej jestem pewny tego kim jesteś mimo sekretu anonimowości. Spokojnie! Nie będę starał się tego dociekać, bowiem nie chcę Cię stracić tutaj, na tym blogu.
      Odpowiadam na tamten komentarz i teraźniejszy - AC nikt nie może Ci powiedzieć, że jesteś najważniejszą osobą w jego życiu... bo Ciebie wybrał sam Bóg i Ty wiesz o czym piszę.
      Ze swej strony dodam, że jesteś bardzo kochaną przeze mnie osobą dotkniętą ręką Mateńki... ale zaraz muszę dodać - jestem zajęty (a Ty wiesz dlaczego).
      Serdeczności dla Ciebie. Tak za niecałe 2 tygodnie pojawi się pierwsza relacji z Italii. Będzie ich więcej, a Perełka w domu będzie miała wyśmienite towarzystwo i to jest to. Bywaj zdrowa i szczęśliwa.

      Usuń
  3. Piszesz że zimno że mróz...a na forach kwiaty kwitnące...milego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zero stopni. Kwiaty były, potem zmarzły, zwłaszcza kwiecie na owocowych drzewach. Będzie drogo w tym roku.
      Miłego!

      Usuń