niedziela, 3 stycznia 2016

553 trasa - 02.01.2016

Brody - Lanckorona - Góra Lanckorońska - Dróżki Kalwaryjskie - Sanktuarium Pasyjno-Maryjne - Kalwaria Zebrzydowska.

Zakończyłem poprzedni rok u Mateńki na Żywczakowej, a dziś, na otwarcie 2016 roku odwiedzam Ją w Kalwarii Zebrzydowskiej.
Początek dreptania następuje na pierwszym przystanku po dworcu autobusowym w Kalwarii Zebrzydowskiej, w Brodach. Tam wysiadam o 8.03 i tam od razu wstępuję na niebieski szlak w stronę Lanckorony. Jest zimno, w busie termometr na zewnątrz pokazywał minus 15. Dzień się budzi, słońce na razie udaje na niebie księżyc, ale przebije się przez chmury wtedy, kiedy będę dochodził do Lanckorony.
Oszronione trawy, zeschnięte kwiaty, liście, gałązki, krzewy i drzewa. Wszystko stopniowo im wyżej będę wychodził. Kiedy po pierwszym lesie wyjdę na asfalt, tam niebieski spotyka się z czarnym. Ja dotąd zawsze z tej strony wychodziłem niebieskim na Górę Lanckorońską, a wracałem czarnym. Dziś będzie odwrotnie. Właśnie na styku szlaków zostawię niebieski "na zaś" i o 8.50 pójdę czarnym do Lanckorony omijając górę. Tam już będzie świeciło słońce. Widoków dalekich nie ma, są bardzo delikatne, ale za to, to co w pobliżu pięknie się prezentuje. Zwłaszcza oryginalne lanckorońskie domy, anioły lanckorońskie, a także miła niespodzianka, właśnie wcześniej wspomniane oszronione drzewa.
Jest szopka na rynku, gdzie dochodzę o 9.10. Widzę, że nawet tutaj będzie organizowany Orszak Trzech Króli a w moim Ustroniu go dalej nie będzie i znowu będę musiał gdzieś pojechać.
Ze zdziwieniem patrzę na znikający tekst Marka Grechuty ze studni, czyżby miejscowi przestali dbać o to po jego śmierci, a przecież tak mocno był związany z tym miejscem.
Jest wcześnie, poza kilkoma sklepami wszystko zamknięte, więc kawy tutaj nie wypiję, choć byłem o tym przekonany od początku... ale to nic, to nieważne. Ważne jest moje oczarowanie Lanckoroną po raz kolejny. Kościół też zamknięty na cztery spusty. Czarny szlak tutaj zakończył swój bieg, złapię go ponownie po zrobieniu kółeczka, a póki co, ponownie niebieski (9.24) i kierunek Góra Lanckorońska. Idę w bajkowej scenerii. Śniegu nie ma, a jest biało. Ruiny zamku na szczycie (9.35) też bielą otoczone. Jakież to piękne.  Schodzę powoli do miejsca, gdzie przedtem wstąpiłem na szlak czarny i teraz też na niego wstąpię o 10.10 i pójdę w stronę Dróżek Kalwaryjskich. Czarny tutaj pokrywa się z Beskidzkim Szlakiem św. Jakuba.
W końcu dochodzę do dróżek o 10.30. Przez kilka stacji Maryjnych i Jezusowych pójdę w stronę kalwaryjskiej bazyliki. W kościele Zaśnięcia NMP zauważam problem z aparatem. Otóż przejście z mroźnego powietrza do nagrzanego  pomieszczenia powoduje zawilgocenie obiektywu i trzeba długo czekać na dopasowanie się. Toteż tym razem poza fotką stajenki w środku więcej nie będzie. Fociłem na wcześniejszych trasach, można na nie zajrzeć.
Dziś mały ruch, spokojnie na dróżkach, bardzo lubię takie skupienie, gdy nikt nie przeszkadza.
Do Sanktuarium doszedłem o 11.24. Trochę znowu trwało dopasowanie się aparatu do otoczenia i potem z zachwytem obserwowałem fragmenty szopki. Fragmenty dlatego, że dziś bardzo dużo pociech ze swoimi rodzicami otoczyło ją i całości nie było szans zobaczyć, nie mówiąc o foceniu... ale to pięknie, jeśli tak to przyciąga całe rodziny. Dzieło "braciszków" przepiękne. Rok temu tego nie widziałem i zatęskniłem. Z roku na rok więcej ruchomych figurek.
Potem modlitwy, podziękowania i prośby u Mateńki, a po nich upragnione espresso w kawiarni.
Opuszczam Sanktuarium o 12.44 i zielonym szlakiem przejdę na dworzec autobusowy w Kalwarii Zebrzydowskiej i tam właśnie o 13.15 jest meta pierwszej tegorocznej trasy i pielgrzymki zarazem.
Zaczął dmuchać wiatr i zrobiło się jeszcze zimniej (wąs pokrył półcentymetrowej grubości lód) więc do czasu przyjazdu autobusu schowałem swoje ciało do ciepełka w poczekalni.

6 komentarzy:

  1. Super tą trasą już szłam i to z Tobą i Ela...a ten połamany parasol w krzakach to przypadkiem nie Twój...brodę to masz już jak Mikołaj...a w lustrze drogowym to mamy wszyscy foto. ..super wypadzik ..a ja na naszej górce tak przemarzłam...i nie mogę się ogrzać. .
    Miłego Gabriela



    OdpowiedzUsuń
  2. ... i ze Zdzisiem i było lato. Trochę inaczej robiliśmy pętęlkę po Lanckoronie. Teraz już nie Mikołaj tylko Dziadek Mróz, a i tak daleko mi do św. Klemensa z obrazu w moim kościele parafialnym.
    To drzewo nazywa się parasolnik i to nie moja zguba, hahaha
    Wybrałaś się już wtedy, kiedy pojawił się przenikliwie zimny wiatr i to efekt. Ja już wtedy schodziłem, ale mocno mi wywiało. Serdeczności w 2016!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pielgrzymowanie w taki mróz- to dopiero !
    Pusto na ścieżkach i wyglada na to, ze mróz odstraszył innych wędrowników. Ale moze dlatego łatwiej o skupienie i zadumę. Piekne drzewa i trawy w oszronionych bajkowych sukienkach:-)
    Wspaniała inauguracja dreptania w nowym roku.
    Pozdrawiamy serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wymarzona sytuacja na skupienie. Bez pośpiechu, zachwyt nad każdym detalem przyrodniczym i Chwała Panu za stworzenie świata i chwile obawy, żebyśmy tego Jego dzieła bezmyślnie nie zniszczyli.
      Kiedyś nie doceniałem Kalwarii Zebrzydowskiej, teraz to nadrabiam, więcej - uwielbiam to miejsce, a jeszcze jak da się to połączyć z Lanckoroną, to pełnia szczęścia wędrowania. Serdeczności w 2016!!!

      Usuń
  4. Witaj w Nowym Roku. Cieszę się że tak właśnie rozpocząłeś rok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, jak widzisz, staram się zaczynać i kończyć poszczególne lata pielgrzymkowo. Do Siego!

      Usuń