sobota, 23 stycznia 2016

557 trasa - 23.01.2016

Milówka PKP - Rynek - Stara Chałupa - Rynek - Milówka PKP.

Tym razem króciutki opis, gdyż od kilku lat, co roku o tej porze minimum 1 trasa zahacza o Gody Żywieckie. Od kilku lat odwiedzam to wydarzenie w Milówce chociażby dlatego, że tam panuje atmosfera swojskości, w Żywcu już jest bardziej dostojniej. W tym roku też tylko Milówka, bo równo za tydzień, kiedy korowód kolędników zagości w Żywcu, mnie tam nie będzie.
W godach uczestniczą autentyczne zespoły kolędnicze Żywiecczyzny, które w dalszym ciągu podtrzymują dawne tradycje i w okresie świątecznym kolędują w swoich miejscowościach. Zespoły prezentujące się w Milówce uczestniczą w konkursie na najlepszy zespół, a ich przedstawiciele w konkursie na strzelanie z bata.
Po raz pierwszy w tym roku ponownie na szlaku z moimi znajomymi. Do Milówki przyjechałem z dwójką, a kolejna koleżanka wraz ze swoją, dołączyły ciut później.
Początek na stacji kolejowej w Milówce o 8.00. Ku naszemu zaskoczeniu, pociągiem wraz z nami przyjechał tylko 1 zespół z Radziechów. Reszta dotrze później. Mamy godzinę prawie do rozpoczęcia imprezy na rynku, więc tradycyjnie idziemy do Szarotki na kawę, ciastko i tam trochę czasu spędzimy, bowiem na dworze minus 18 stopni. Niech się trochę powietrze ogrzeje, a zapowiada się słoneczny dzień. Po przyjściu na rynek trwa już konkurs strzelania z bata i prezentują się poszczególne zespoły przybywające na imprezę. Po konkursie powitano ministra obecnego rządu, który odczytał list Prezydenta RP skierowany do uczestników. Jako apolityczny, odszedłem na "zaplecze" szukając ciekawych obrazków.
Potem przeszedłem do Starej Chałupy po pieczątkę, zanim tam dotrze cała rzesza ludzi, bo wtedy na to nie będzie czasu. Tam też czekałem na korowód zespołów, który po roku przerwy znowu przeszedł ulicami Milówki. Między 11.00 a 12.00 rozpoczął się konkurs na najlepszy zespół kolędniczy.
Nie czekaliśmy do końca występów wszystkich zespołów, gdyż w tym roku prawie każdy zespół w programie miał palenie słomy, a dym z niej osobiście wyjątkowo mi przeszkadzał.
Poszliśmy na rynek, tam w restauracji posililiśmy się, a potem stamtąd poszliśmy na dworzec kolejowy, skąd kilka zespołów wracało tym samym pociągiem. Na peronie dworca o 14.10 zakończyła się ta ciekawa, jak zawsze na godach, trasa.

6 komentarzy:

  1. Kolorowo, radośnie, chce się tam być. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. W sobotę kolejna odsłona w Żywcu. Warto pojechać. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna, barwna, niesamowita promocja wydarzeń kulturowych na Żywiecczyźnie! Korowody kolędników cieszą oczy.
    Nawet tak wielki mróz nie był straszny!
    Świetnie pokazałeś atmosferę tamtejszej zabawy i panujący nastrój.
    Grono osób towarzyszących Tobie na tak nietypowej wędrówce - powiększa się! Pozdrawiamy wszystkich bardzo serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy , też pozdrawiamy... a z Godami tak już jest, że jak się połknie tego bakcyla, to się tam wraca. Ktoś powiedział, że to ciągle to samo... może i tak, ale za każdym razem inaczej, hahaha

      Usuń
  4. Korowody pewnie podobne, ale za każdym razem jest inaczej, dostrzega się ciekawe postaci i sytuacje. Wystarczy zerknąć na Twoją Stachu opowieść z poprzedniego roku.
    Pozdrawiamy serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... no właśnie ... to samo, ale inaczej. W mnogości zdarzeń zawsze coś nowego można dojrzeć. Pozdrawiam również.

      Usuń