Strumień Rynek - Strumieńskie Betlejem - Orszak Trzech Króli - Strumień Rynek.
Nie chcąc umniejszyć w niczym Orszakom Trzech Króli, w których uczestniczyłem poza Strumieniem, muszę jednak stwierdzić, że najcieplej wspominam właśnie tamtejszy. Tylko raz w Strumieniu miało miejsce to wydarzenie, właśnie w 2012 roku i jestem niezmiernie zadowolony, że mogłem w nim uczestniczyć.
Zauważyłem, że im mniejsza miejscowość, tym lepiej wszystko zorganizowane, ludzie serdeczniejsi. Tak właśnie było w Strumieniu.
Umówiliśmy się z koleżanką na spotkanie na strumieńskim rynku i w ten sposób o 10.00 rozpoczynamy w dwójkę kolejną trasę. Styczeń i zamiast mrozu mamy padający deszcz. To jednak nie jest nowością od kilku już lat.
Najpierw nasze kroki kierujemy do Strumieńskiego Betlejem, gdzie możemy zapoznać się ze zgromadzonymi tam przedstawicielami fauny. Ciekawie to urządzono. Stamtąd idziemy do pobliskiego kościoła na 11.00 na mszę świętą. Po niej chwila odpoczynku przy kawie i ciastku.
O 13.00 rozpoczyna się ceremonia otwarcia strumieńskiego Orszaku Trzech Króli. Ludzi sporo. Najpierw jasełka, a potem wszyscy idziemy na ulice miasta z radosną nowiną o narodzeniu Dzieciątka.
Trzej Królowie na wielbłądach, a nie na koniach, czy w bryczce, jak to potem będzie w innych latach w Bielsku-B. czy Cieszynie. W Skoczowie wielbłądów nie było, ale za to królowie szli piechotą tak jak wszyscy. W Skoczowie w ubiegłym roku też było luźno, nie czuło się sztywności wielkiego miasta.
Orszak strumieński ulicami miasta zmierzał do Betlejem, gdzie wraz z koleżanką przyszliśmy szybciej, z uwagi na konieczność wcześniejszego opuszczenia miasta ze względów komunikacyjnych. W pewnym momencie w dni świąteczne Strumień został praktycznie odcięty od publicznej komunikacji. Nie wiem jak to teraz wygląda, ale 4 lata temu był z tym problem.
Po ponownym przybyciu do Strumieńskiego Betlejem zastajemy już "żywą" Świętą Rodzinę. Ja zauważyłem w końcu kochane króliczki, a w jednej z klatek migdalącego się łobuza, który pokazując mi język dał mi do zrozumienia, że nie ma tu miejsca na żadne podglądanie.
W tej wesołej atmosferze musieliśmy opuścić to sympatyczne miejsce kierując kroki ponownie na rynek, gdzie o 14.45 kończy się ta trasa odjazdem autobusu do Skoczowa.
Dzięki zdjęciu z królikami przypominam sobie, że kiedyś to już widziałam i chyba to było na 'Polskich szlakach', czy się mylę?
OdpowiedzUsuńDobrze sobie przypominasz. Ten blog powstał w proteście przeciw warunkom panującym właśnie tam. Ciągłe ograniczania, ciągłe ataki malkontentów, zmusiły mnie do usunięcia mojej tam bytności. Mam swój blog, który już ma grono oglądaczy, dziś np. było ponad 40 wejść z Rosji i to cieszy.
UsuńMiło tak powrócić do Twojego wędrowania sprzed lat...
OdpowiedzUsuńA Blog ma nie tylko grono oglądaczy, ale swoisty fan- klub !
Czego przykładem są niżej podpisani: D + M :-)
Rzeczywiście jesteście fanklubem w pełni zaangażowanym. Serdeczne dzięki. Pozdrawiam wraz z Perełką, bo właśnie mnie trąca noskiem.
Usuń