niedziela, 5 stycznia 2014

417 trasa - 05.01.2014

Rajecká Lesná - Slovenský Betlehem - Rajecké Teplice.

To miała być ostatnia trasa minionego roku, ale złe samopoczucie przekreśliło te plany i zrealizowana została dziś. Ma to swój plus, gdyż wtedy byłbym sam, a dziś pojechaliśmy tam we czwórkę.
Głównym celem były odwiedziny Słowackiego Betlejem w okresie bożonarodzeniowym, gdyż nabiera to zupełnie innych cech, niż w innych miesiącach.
Przyjechaliśmy autobusem "na rogatki" Rajeckiej Leśnej o 9.15 i wyruszyliśmy w stronę centrum miejscowości. Pogoda niezła, chociaż zachmurzone, ale nie pada. Musiało w górach nocą porządnie popadać, bo okoliczne rzeki, rzeczki, mocno przybrały.
Podziwiamy starą zabudowę miejscowości, gdzie coraz więcej wkrada się nowoczesności. Dobrze jednak, że to nowe w znacznym stopniu jest kontynuacją dawnego stylu.
Dziś spotkamy sporo kaczek zarówno tutaj, jak i potem w Rajeckich Cieplicach.
Do Betlejem przychodzimy o 9.35. To tak trochę jak Trzej Królowie, bo to już jutro. Niech to będzie naszym Orszakiem Trzech Króli, który jutro będzie wędrował wieloma miejscowościami w Polsce i na świecie.
Przepiękne dzieło, arcydzieło. Autor tworzył to przez 15 lat. Wszystko ruchome, tutaj należałoby nakręcić film, bo zdjęcia nie oddadzą życia tej stajenki. Autor wyrzeźbił i wstawił do dzieła najważniejsze miejsca Słowacji, stąd mamy i zamek w Bratysławie, i tatrzański Krywań i wiele, wiele innych.
Potem udaliśmy się obok do bazyliki, zwiedzić ją a także na modlitwę. Potem szukaliśmy miejsca, gdzie można napić się dobrej kawy i takie miejsce znaleźliśmy... ale zrobiliśmy koło. Przynajmniej trochę poznaliśmy Rajecką Leśną. Kawa o smaku klasy lux. Rzadko się zdarza, aby czymś tak pysznym lokale dysponowały.
Niedaleko od tego miejsca widzimy miejscową Golgotę, ale już tam nie idziemy, gdyż musimy wrócić na przystanek autobusowy, aby udać się do Rajeckich Cieplic (11.12). Tak się złożyło, że jedziemy tym samym, co rano tu przyjechaliśmy.
W uzdrowisku wysiedliśmy o 11.30 i zaczęła się 2 część wędrówki. Wędrówki w nieznane, gdyż dotąd nikt z nas tutaj nie był. Miejscowość piękna. Podziwiamy hotele,  park uzdrowiskowy.
Cieszę się, bo informacja turystyczna otwarta i mogę kupić kolejne znaczki, w tym jeden z miejsca gdzie jeszcze nie byłem, ale będę. Brakło tylko miejscowych, czyli z Rajeckich Cieplic. To kolejna okazja aby tu wrócić, ale o innej porze roku.
Odwiedzamy parkową stajenkę, a potem udajemy się na piwko do Skały, lokalu urządzonego w skale. Coś pięknego. W drodze powrotnej na dworzec, zwiedzamy jeszcze dwa pobliskie kościoły (jeden obok drugiego) stary i nowy. My na dworzec, a tu tymczasem autobus przywiózł zespół regionalny, będzie koncert kolęd w kościele. Niestety my już się nie załapiemy.
Na przystanku kolejowym w Rajeckich Cieplicach kończymy trasę o 14.35, za 2 minuty będzie pociąg gąsieniczka do Żyliny.
Wszyscy jesteśmy zadowoleni z tej wycieczki, bo taka inna i bardzo ciekawa.

2 komentarze:

  1. Wspaniale, uroczo, klimatycznie! Świetna wyprawa w miejsca zupełnie mi nie znane, chociaż przecież nie tak bardzo odległe. Pokazujesz Stasiu malownicze okolice i z przyjemnością pooglądałam wszystkie Twoje zdjęcia! Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo cieszę się, że jesteś zadowolona. Dzięki i dobrej nocki.

      Usuń