Szczyrk Biła - 5 Dróg - Klimczok - Przełęcz Kowiorek - Szyndzielnia - Przełęcz Kołowrót - Bystra Górna Leśniczówka.
Baśń w realu jeśli chodzi o scenografię. Jak tu nie kochać życia, jeśli ma się takie widoki wokół siebie... ale, żeby je mieć to trzeba ruszyć się z domu a nie tkwić całymi godzinami przed telewizorami każdego dnia. Pewna pani powiedziała mi niedawno, że po co się męczyć, jeśli to samo widzi na ekranie, a nawet więcej. Jej sprawa, ale nigdy nie poczuje zapachu otoczenia, nie zaszczyci swoich płuc czystym i zdrowym powietrzem, tak potrzebnym teraz, by przeciwstawić się wirusom. To jest wielokrotnie ważniejsze niż szczepienia, na które tak mocno teraz się naciska. Wybieram pierwszą opcję, bo jest sprawdzona i bardzo bezpieczna.Ta dzisiejsza wędrówka miała w zarysie inny przebieg niż to potem w trakcie wynikło, ale też było takie założenie, że będzie improwizacja. Wszystko po to, żebym zdążył na autobus w odpowiednim czasie i żebym nie utknął na dłużej w Bielsku-Białej. Przewoźnicy, niestety też okroili kursy, ale cieszę się, bo coraz więcej ludzi przekonuje się do bezpiecznego transportu publicznego i myślę, że większych cięć w rozkładach jazdy nie będzie.
Wiadomo było, że rozpoczniemy w Szczyrku Biłej i rozpoczęliśmy w piątkę o 10-tej. I ponownie idzie z nami dla mnie jeszcze jedna nowa koleżanka, tak, że nam się skład poszerza. Z tym, że nie zawsze wszyscy mogą w jednym czasie wędrować. Mieliśmy w planie iść żółtym szlakiem do Chaty Wuja Toma na Karkoszczonce, ale wybraliśmy drogę na wprost, bez szlaków i nią za pół godziny weszliśmy na zielony szlak. Tam oczekiwałem większego striptizu, ale dziewczyny pokazały tylko tyle co na fotce.
Na zielonym szlaku mijają nas młodzi ludzie z Wałcza, którzy mają tutaj zgrupowanie sportowe. Od razu wiadomo, że z górami nie są za pan brat, bo nie wiedzą, że właśnie w górach ludzie pozdrawiają się wzajemnie bez względu na to, czy się znają czy nie. To taka górska tradycja, która ma przełożenie na to, że w razie zagrożenia zawsze można liczyć na drugiego człowieka. Nie tylko oni dziś nie umieli się zachować, ale także cała rzesza "turystów" na odcinku Klimczok - Szyndzielnia. Widać było, że wjechali kolejką i chcieli po prostu pooddychać świeżym powietrzem, czemu się nie dziwię. Oni zwyczajnie o tym nie wiedzą. Słownie: trzy osoby nam dzisiaj odpowiedziały i tyle samo nas pozdrowiło, a spotkaliśmy wiele dziesiątek. Trudno... przeżyliśmy.
Wracam do opisu, a jesteśmy dalej na zielonym szlaku. Widoki są, ale wszystko spowite mgiełką, a dodatkowo słoneczko zamieszkało nad Skrzycznem, co też jest znacznym utrudnieniem. Podziwiamy wszelkiego rodzaju sople i inne zamarznięte twory. Spotykamy rodzinę z dronem, który brzęczał jak prawdziwa mucha. To są bardzo sympatyczni ludzie. To spotkanie jest na 5 Drogach o 11.05.
... a przede wszystkim, od pewnej wysokości zachwycamy się wszechobecną szadzią na mocno błękitnym tle nieba. Na zdjęciach nawet ciekawie to wygląda, ale w realu to jest rozkosz dla oczu.
Szczęśliwi, że jednak dziś zdecydowaliśmy się na dreptanie o 11.50 przychodzimy do schroniska Klimczok na Magurze. Sporo ludzi na zewnątrz posila się, ja tylko kupuję widokówki, przybijam pieczątki i idę odwiedzić tutejsze króliki i pozdrowić je od Łatka. Potem kawa termosowa i czerwonym szlakiem idziemy na Szyndzielnię. Podziwiamy szkółkę narciarską dla maluchów i dzieciarnię zjeżdżającą na czym się da z Klimczoka. Dziś wiatru nie ma, ale będzie o takim wietrze dołączona piosenka, bo tak jakoś będąc w tym miejscu skojarzyła mi się.
Na szczycie Szyndzielni jesteśmy o 12.40, by 10 minut później znaleźć się przy schronisku, przy którym jest sporo ludzi, ale nie można tego nazwać tłumem. Nie wstępuję do środka. Pieczątkę przybiję sobie innym razem. Mieliśmy zjechać na dół kolejką, ale, że okazało się, że mamy sporo jeszcze czasu, to niezastąpiona Seniorka wymyśliła, że zejdziemy do Bystrej (bo dla zdrowia lepiej iść niż jechać wagonikiem). Zaczęliśmy schodzenie żółtym szlakiem na Kołowrót, ale zryp i śliskość zmusiłaby nas do zakładania raków. Toteż niebawem skręcamy w prawo na szlak narciarski i bardzo fajnie nam się nim schodziło aż do spotkania zielonego szlaku spod Klimczoka. To jest ten sam, którym wychodziliśmy ze Szczyrku, a jest małą częścią wielkiego ze Straconki na Smrekowiec.
Tym zielonym, kawałek tylko i przychodzimy na Przełęcz Kołowrót o 13.20. Nie ma mowy, żebyśmy nim schodzili dalej do Bystrej z uwagi na śliskie podłoże i w dalszym ciągu mocne nachylenie stoku. Toteż bezszlakowo obejdziemy Kołowrót i na dole dojdziemy do niego.
Ktoś zostawił portfel na przełęczy dla tego, kto na nowo przymocuje na stałe na szlakowskazie tabliczkę 😂😅😂. Teraz będziemy mieli widok na zasmogowane miasto Bielsko-Biała, nawet zdjęcia wyjdą szare. Nie napisałem, że przy schronisku na Szyndzielni widzieliśmy tak jak 2 trasy temu, podświetloną Babią Górę za morzem mgieł.
Nawet przez myśl mi jeszcze rano nie przeszło, że znowu dziś będę w Bystrej Górnej, a tak dzięki improwizacji to się stało. Kończymy na końcowym przystanku MZK linii 57 o 14.15. Mamy kwadrans do odjazdu, czyli spokojnie mogę napisać kartki. Dobrze to Seniorka wymyśliła, bo tylko w ten sposób mogłem zdążyć na swój autobus. Oczywiście, końcówka trasy należała ponownie do tego samego zielonego szlaku.
Wczoraj u mnie do południa było szaro ale jak spojrzałem na kamerki internetowe to od razu wiedziałem, że będziecie mieli bardzo dobrą pogodę. Z tymi pozdrowieniami w górach to zauważyłem, że od czasu zamknięcia sklepów w niedziele pojawiło się mnóstwo turystów którzy nie uznają tego typu pozdrowień. Można nawet już takich z daleka rozpoznać. Tak samo jest z zachowaniem ciszy na szlakach i pod schroniskami. To co przeżyłem na Rysiance niedawno to było straszne. Co do zejścia z Szyndzielni na Kołowrót to też się tam ślizgałem dwa lata temu. Pamiętam też, że się tam trochę pogubiłem i na Kołowrót chyba szedłem podobnie jak Wy. Podsumowując bo się trochę rozpisałem. Jak zwykle fajna trasa z której mogę czerpać pomysły na własne wycieczki. Super, że ekipa się powiększa. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTak to prawda... zachowanie ciszy w niektórych miejscach nie jest przestrzegane.Rozumiem małe dzieci rozbrykane i rozbawione na śniegu, to nawet daje poczucie lepszego świata... ale zachowanie starszych bywa żałosne. Wszechobecne telefony, do których drą się niektórzy, żeby inni słyszeli o czym mówią... i wiele innych. Czy nie lepiej takim pozostać w domu?! Przecież i tak żadnych wrażeń z gór nie wyniosą poza szpanem i zaliczeniem.
UsuńTrzeba przyznać, że są to wyjątki, ale uciążliwe. Nas cieszy wszystko, a cisza najbardziej.
Dobrze, że się rozpisałeś, bo jest o czym.
Cieszę się, że zajrzałeś, zostawiłeś opinię i dziękuję za pozdrowienia. One są tak przyjazne jak aura, która nas wczoraj otaczała. Wszystkiego dobrego.
Pozdrowienia na szlakach dają mi poczucie bezpieczeństwa.Szczególnie na szlakach mało uczęszczanych. To świetny zwyczaj jednoczący turystów.
OdpowiedzUsuńOpisana wyprawa -jak zwykle fantastyczna, w doborowym towarzystwie, przy pięknej pogodzie. Babia Góra jakby płynęła wśród obłoków- super ujęcie.
Pozdrawiamy
Babia jest tam jak zanurzony okręt podwodny.
UsuńDziękuję w imieniu pań i moim za ciepłe słowa, bo takie też są potrzebne - tak samo jak pozdrowienia na szlakach.
Wszystkiego dobrego.
Na Klimczoku bylam wczoraj... oczywiście ze szczytu nic nie było widać... a w planie były Trzy Kopce, ale jak nie ma widoków to ja nie idę... skręt na Klimczok i jak najszybciej w dół... miałam słońce, wiatr, dużo śniegu, mgła... wszystko co możliwe w górach...
OdpowiedzUsuńSuper fotki Twoje.
Dziękuję za pochwałę, a przede wszystkim za odwiedziny. Przynajmniej w ten sposób w tych dziwnych czasach możemy się odwiedzać.
UsuńWażne, że mogłaś swój organizm zahartować. To ważne.
Wszystkiego dobrego.