Czernichów - Suchy Wierch - Rogacz - Przełęcz Pod Czuplem - Przysłop - Solisko - Gronik - Łysy Groń - Tresna - Czernichów.
Na czerwonym szlaku z Czupla do Łodygowic, ale my nie byliśmy ani na Czuplu, ani nie szliśmy do tej miejscowości. Robiliśmy pętlę, a ten czerwony odcinek był jednym z czterech kolorów.
Pierwszym był niebieski, którym zaczęliśmy podchodzenie w górę w Czernichowie o 8.03. Jak pętla to oznacza, że przyjechaliśmy samochodem koleżanki i czas zbytnio popędzał nas nie będzie. Ma być ładnie, czyli słonecznie, ale na razie mamy troszkę chmur, a te za nami z Jaworzyną w roli głównej w nich mieszkają. Widocznie tak lubią przy sobocie. No właśnie - sobota, a ja w górach. Akurat na tej pętli nie grożą nam tłumy turystów, raczej będą to pojedyncze i kameralne spotkania, czasem twórcze, bo na czerwonym odcinku podjęliśmy temat innych piechurów na temat zaniknięcia w mediach gadki o dziurze ozonowej, która dalej jest. Myślę, że tak jak o tej dziurze, z upływem czasu zniknie temat covidu, który z nami pozostanie tak jak inne choroby zakaźne, choćby grypa.
Do Suchego Wierchu to jednostajne podchodzenie, momentami wyrypiaste, ale naszym zdaniem i tak jest to najciekawsze wyjście na Czupel, na najwyższy szczyt Beskidu Małego. My na niego nie wejdziemy, ale będziemy na jego przełęczy. Cóż my tu mamy na tym odcinku. Przede wszystkim uroczą ciszę. Mamy coraz bardziej niebieskie niebo. Mamy częściowy widok na górę Żar, i na nią jeszcze niejednokrotnie zaglądać będziemy z innych kolorów. Póki co, trzeba bardzo uważać na liście i to co pod nimi, żeby nie zaliczyć wywrotki.
Spotkamy drzewnego słonia, będziemy go focić samego i z nami... a stamtąd już niedaleko do szczytu Suchego Wierchu, na który przyjdziemy o 9.42. Potem łagodnie, trochę płajem i o 9.55 miniemy Rogacz, ale nie szczyt, tylko zgodnie ze szlakiem - pod nim. 5 minut później meldujemy się na Przełęczy Pod Czuplem. Przerwa na kawę i jedzonko. Odtąd schodzenie czerwonym, już na wstępie wspomnianym. Tym razem to nie wyryp, a zryp , bo w dół. Jeszcze bardziej trzeba uważać przy zejściu niż przy wychodzeniu. Na tym odcinku fotki będą za siebie, bo przed siebie słoneczko mocne - to utrudnia. Tutaj też spotkamy wspomnianych piechurów, ale też kilka grup wychodzących na górę z Łodygowic.
O 11.03 miniemy Przysłop i za skałą diabelski kamień 7 minut później opuścimy czerwony skręcając w lewo na żółty szlak. Przy nim spotkamy ołtarz polowy i znajdziemy kilka grzybów, czyli 1 zajączka i kilka kurek. Może to ostatni raz w tym roku. O 11.45 dojdziemy do zielonego koloru i przez moment wraz z żółtym nas poprowadzą, ale faktycznie tylko przez moment i my zostaniemy na tym zielonym. Mamy widoki na Suchy Wierch, Rogacz i Czupel i dziwimy się, że niedawno tam byliśmy. Po drugiej stronie mamy pasmo z Jaworzyną, a na środku ponownie Żar, tym razem w całej krasie.
Ostatnie podejście na Łysy Groń i potem ponowny zryp, czyli mocno nachylony stok, którym schodzić będziemy przez Tresnę do Czernichowa, by zamknąć pętlę. Soła przybrała barwę nieba, a ja podziwiam z góry Czernichów i ścieżkę z oddali, którą wychodziliśmy rano. Nie widać tylko danieli w jednym z domów, bo tym razem za daleko.
Schodzimy na asfalt, znowu w Czernichowie, do parkingu kawałek i na nim o 12.47 kończymy bardzo miłą, typowo jesienną trasę. Już umówiliśmy się na następną, ale nie samochodową, ale za to rozrywkową... a co... ciału też się coś należy, nie tylko duchowi.
Będzie też w relacji piosenka, która kołatała mi się w głowie zwłaszcza przy zejściu do Czernichowa. Jest wieczór, a ona dalej tam swoje harcuje.
Podobną pętlę mam od dłuższego czasu w planach. Może w ferie, połączone w tym roku z przerwą świąteczną, gdzieś pochodzimy rodzinnie po Beskidzie Małym. Czekam na tą rozrywkową wycieczkę. Ciekawe co tam planujecie? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPlanujemy znane Tobie miejsce, ale jeszcze to niech będzie niespodzianką.
UsuńBeskid Mały ma sporo możliwości, więc na pewno będzie Wam w nim dobrze. Ta pętla zimą także powinna być dostępna, choć przy zrypie z Łysego Gronia do Czernichowa mogą się przydać wówczas raczki.
Serdeczności ode mnie.
Il bel colore del cielo. Come in Italia. Vit
OdpowiedzUsuńVittorio, in Polonia c'è lo stesso cielo sopra di noi che in Italia.
UsuńA na Suchym Wierchu ma domek blogerka... chociaż pisze o swojej górce Siwy Wierch... oczywiście dla nie poznaki... ale ja detektyw😂rozgryzlam tą tajemnicę... hehehe
OdpowiedzUsuńOooo, to kiedyś w potrzebie zgłoszę się do rozgryzania.
UsuńDzięki, że zajrzałaś. Papapa