czwartek, 19 listopada 2020

886 trasa - 19.11.2020

 Wisła - Jawornik - Przełęcz Beskidek - Nýdek Střelma - Chata Čantoryje - Poniwiec - Ustroń Brzegi.

Nýdek Střelma, czyli po czeskiej stronie Czantorii. Korzystamy dziś z przywileju jakim jest zamieszkiwanie w strefie nadgranicznej, bowiem możemy chodzić do Republiki Czeskiej po zakupy, w odwiedziny, na spacery bez konieczności testowania na obecność covidu. Warunek jeden, nie może to trwać dłużej niż 12 godzin. Jakże to inne podejście od tego na wiosnę, kiedy Czesi całkowicie zamknęli granice i nawet ci co pracowali u nich, nie mogli do pracy przychodzić. Korzystamy z tego także między innymi dlatego, bo nigdy nie wiadomo kiedy te warunki mogą zaostrzyć. Zresztą tylko jeszcze jutro mają mieć zamknięte restauracje, bary i ma powoli to wracać do normy... choć wcale nie jest powiedziane, że tego okresu nie wydłużą.

Przyjechaliśmy autobusem z koleżanką do Wisły i tutaj mieliśmy czekać 40 minut na kolejny do Jawornika. Jakież było nasze zdziwienie kiedy na tablicy odjazdów nie było takiego autobusu. Wczoraj na stronie przewoźnika sprawdzałem i miał być. Zbyt duży okres oczekiwania, żeby przekonać się jak naprawdę jest i dlatego zaraz o 7.30 wyruszamy z centrum przesiadkowego niebieskim szlakiem w stronę Jawornika. Jakoś tak nie chciałem iść doliną Jawornika, ale, że byliśmy w dwójkę to ten czas szybko minął.

... i gdy dochodziliśmy do celu, minął nas autobus, którym mieliśmy jechać. Wiele nas nie wyprzedził, a my za to mogliśmy wydłużyć naszą trasę wycieczkową. Tutaj należą się przewoźnikowi Wispol kije za to, że w najważniejszym dla niego miejscu w Wiśle są nieaktualne dane dotyczące odjazdów i przyjazdów. Nie każdy przecież korzysta z jego strony internetowej i ludzie są w pewien sposób oszukiwani.

W Jaworniku o 8.27 zmieniamy kolor szlaku na zielony i nim pójdziemy aż do Nydku. Po polskiej stronie był długo czarny, ale zamienili go też na zieleń. Zaczynamy podchodzenie na Przełęcz Beskidek. Piękne niebo, dalekie widoki, nawet na zbliżeniu dobrze widać wieżę przekaźnikową na Skrzycznem. Tylko ten uporczywy wiatr, który chce mi zerwać czapkę z głowy.  Idziemy pełni zachwytu tym co widzimy. I tak o 9.10 przychodzimy na przełęcz i tam przekraczamy granicę polsko-czeską. W planach nie mamy dziś dojścia do centrum Nydku, ale w jego części Střelma wejść na szlak rowerowy i nim dotrzeć do czerwonego z Nydku na Czantorię. Zobaczyłem ten skrót wczoraj na czeskiej mapie i chciałem go poznać. Do centrum nie mamy po co iść, bo ani kawy, ani piwa się nie napijemy i nawet do pieczątek nie będzie dojścia, bo czwartek, a w Republice Czeskiej w czwartki urzędy są dla petentów nieczynne.

Póki co to schodzimy z przełęczy lasem. Podziwiamy przepiękne kolory drzew na lazurowym tle i to jest to czego oczy i dusza pragną. Nie wziąłem z sobą czeskiej mapy, a tu dochodzimy do drogi odbijającej w prawo, tylko nie ma na niej oznaczeń, że szlak rowerowy, a przecież oni o takie oznakowania bardzo dbają. Idziemy trochę dalej aż do przystanku autobusowego (nawet kierowca czekał na nas, bo myślał, że chcemy z nim jechać) położonego przy tabliczce z nazwą miejsca... ale żadnej innej drogi w bok nie było. Zawracamy więc i idziemy tą, którą spotkaliśmy (9.37) ... a ona faktycznie też ma zakręty takie jak widziałem na mapie.

Będąc wyżej zauważamy, że oddalamy się od równoległego ramienia z czerwonym szlakiem i podążamy w stronę przełęczy, na której byliśmy... ale po czasie znowu zakręt i znaleźliśmy się pod wieżą widokową na Wielkiej Czantorii i nawet jej górną część widzieliśmy. Tutaj droga skręca w lewo, po czasie spotykamy ścieżkę rycerską i już wiem, że my dojdziemy do szlaku tego, którym chcieliśmy iść... choć okazało się, że nie na czerwony a na żółty nas ta droga przywiodła (11.13). Żółty jest łącznikiem między czerwonym a Wielką Czantorią. Zupełnie inaczej niż na mapie widziałem, bo mieliśmy o wiele wcześniej wejść na czerwony. Coś tu nie pasuje, wszak mają dobre i dokładne mapy.

W domu okazało się, że źle popatrzyłem, bo szlak rowerowy, którym chciałem iść , nie jest przy przystanku autobusowym Střelma, tylko trzeba było iść jeszcze dalej i dopiero w połowie szlaku do centrum Nydku jest ta droga. Dobrze, że nie miałem mapy, bo odkryliśmy fantastyczną drogę na Czantorię, która może jest okrężna, ale łagodna w większości. Wspaniała na takie spacery i pewnie jeszcze nie raz nią pójdziemy, bo warto. Na mapie jest jako dróżka, a ja ją naniosłem na mapę w kolorze różowym, bo tak zaznaczam wszystkie bezszlaki.

Przy Chacie Čantoryje o  11.30 przekraczamy ponownie granicę i wracamy do Polski. Wiatr znowu wieje, a my już na polskim szlaku niebieskim, który wiedzie do przystanku kolejowego Ustroń Zdrój. Chwilę posiedzimy przy kolibie, wszak trzeba czegoś się napić z termosu i butelki i coś przekąsić. Nie trwa to dłużej niż 10 minut, bo wiatr robi się zimny tutaj.

Teraz schodzimy północną częścią Czantorii do Poniwca. Bardzo to monotonny szlak. Do schodzenia dobry, ale do wychodzenie niezbyt... stale pod górę i końca nie widać.

Przechodzimy przez Poniwiec, znowu w słońcu, przy cudnym błękicie nieba. Kolejne zachwyty i tak przejdziemy przez drogę szybkiego ruchu, by dojść do starej drogi do Wisły. Szlak niebieski prowadzi dalej na brzeg rzeki Wisły, ale na drodze go żegnamy i bezszlakowo przechodzimy kawałek na przystanek autobusowy Ustroń Brzegi, z którego koleżanka odjedzie do Cieszyna, a ja jeszcze podrepczę już poza trasą do domu, bowiem tutaj o 13.30 jest meta czyli końcówka uroczej trasy... tylko ten wiatr znowu.

























































































































4 komentarze:

  1. Fajnie przypomnieć sobie te miejsca gdzie się już było i zobaczyć inne w które warto kiedyś się wybrać. Wstyd się przyznać ale na Czantorii nie byłem chyba ze 20 lat. Ten rok jakoś tak szybko przeleciał i znowu idzie zima. Ja, choć zachwycają mnie zimowe górskie widoki, to jednak jestem ciepłolubny i najchętniej na zimę wyjeżdżałbym do ciepłych krajów. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest wstyd. Czas biegnie naprzód nieubłaganie, a przecież tyle jest miejsc do odwiedzenia w chwilach wolnych (chodzi o pracujących jak Ty), że nie da się być wszędzie. Jak widzisz, mam sporo czasu teraz a jednak w niektóre miejsca też zaglądam po wielu latach.
      Czantoria akurat jest pod bokiem i zawsze jest w zapasie. Tak było i tym razem.
      Jeśli chodzi o zimę to dla mnie to najpiękniejsza pora roku jeśli chodzi o górskie wędrówki, oczywiście tam gdzie można i jest bezpieczne. Ważne, żeby było biało. Temperatura nie ma znaczenia, bo wędrowałem już i przy minus 33 stopnie C. Choć lubię zimę, to uważam, że jeszcze na nią jest czas. Dziękuję Ci za wizytę i jak zwykle przesyłam serdeczności.

      Usuń
  2. Widzę że coś remontują chatę w Jaworniku... to dobrze.
    Fajne foty... fajne wyjście... no i wszystko fajne.
    Miłego może gdzieś na szlaku😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tym szlaku to stale Cię wyglądam, tyle, że w dni powszednie. Miłego.

      Usuń