Turzovka Zastávka - Živčáková - Turzovka.
Od jakiegoś czasu w relacjach umieszczam słowo "wreszcie". Tym razem też tak będzie, bo wreszcie po 5 miesiącach mogliśmy pojechać na Słowację do Mateńki na Żywczakowej.
Poprzednia trasa była do tańca a dzisiejsza jest do różańca i to dosłownie.
Pielgrzymka 5-osobowa (bardzo zgrana, co muszę podkreślić) zaczęła się na przystanku kolejowym Turzovka Zastávka o 8.13. Oprócz nas pójdzie na górę więcej pielgrzymów i jedna z nich sfociła nas na początku, za co jesteśmy wdzięczni.
Są zmiany w terenie, bo już na początku wyrypu zrobili schody z poręczą w najbardziej newralgicznym miejscu. Później między 4 a 5 stacją różańcową na ostrym zakręcie również zainstalowali poręcz.
Dwie z koleżanek mimo, że już na górze kilkakrotnie były, tą najważniejszą ścieżką idą z nami po raz pierwszy.
Słoneczko nas pieści promieniami, my szczęśliwi, bo zawsze tak jest przy wchodzeniu na tą górę. Szczęśliwi, że możemy wszystkie troski odłożyć na bok, a te najważniejsze zanieść Mateńce, by tam je zostawić wraz z podziękowaniami za otrzymane Łaski... i nie jest to gołosłowne, bo kolejny raz tutaj odczułem dotknięcie Matczynej opieki.
Od jakiegoś czasu noszę brodę, gdyż mam uczulenie prawdopodobnie od masek. O goleniu nie było mowy, a swędzenie momentami było paskudne. Dziś też taki swędzący wychodziłem na górę... a po mszy świętej swędzenie ustąpiło i w dniu kiedy piszę te słowa, mogę się wreszcie ogolić. Niby drobna sprawa, ale jakże ważna w zrozumieniu tego czym jest opieka Mateńki, kiedy zawierzy się Jej swoje życie.
Przy stacjach różańcowych przeżywaliśmy Tajemnice Radosne, a drogę krzyżową przeżywaliśmy tym razem przy nowszych stacjach, które aktualnie są starszymi. Tak czasem bywa i widzę, że też powinny być objęte renowacją, póki nie jest za późno.
O 9.23 przychodzimy do kaplicy w miejscu Objawień, zwanej kaplicą Królowej Pokoju. Pokłon, modlitwa, podziękowania i prośby... a tych osobiście ma sporo, zwłaszcza w intencjach bliskich mi ludzi, którzy zmagają się z chorobami i to wcale nie związanymi z koronawirusem. W intencji Ojczyzny, by nastąpiła zgoda. W intencji świata, by życie wróciło do normalności, by Pan oddalił wszelkie plagi... i tak można byłoby wymieniać jeszcze wiele rzeczy, które zamknięte są w słowach "Panie, Ty wiesz po co tu przyszedłem i proszę Cię, wysłuchaj moich próśb".
W drodze do kościoła PN Matki Kościoła zabieramy z sobą wodę ze źródeł wskazanych przez Mateńkę.
Zanim wejdziemy do środka podziwiamy piękno otaczających gór, a widoczność dziś jest bardzo dobra. Po raz pierwszy na zbliżeniu na Łysą Górę widzę kolory wieży nadajnika.
W kościele tym razem nie ma wspólnego odmawiania różańca. Doszliśmy tutaj o 10.35. Stosujemy się do obostrzeń związanych z covidem. Nawet celebransi tutaj noszą maseczki, a komunię rozdaje kapłan przychodząc do każdego na jego miejsce.
Ojcowie Ondrej i Sachin, a także czeski ksiądz celebrują mszę świętą (11.00). O.Ondrej w kazaniu mówił sporo o tym, jak powinien zachowywać się wierzący, czyli chodzi i modlitwy, uczynki i wszystko co z tym związane.
Po mszy idziemy na spotkanie z Misjonarzami, podziwiamy róże O.Ondreja, czochramy się z Aleksem i przede wszystkim cieszymy się, że znowu mogliśmy tutaj być, tutaj się spotkać i powiedzieć bardzo wiele dobrych słów. O.Sachin pobłogosławił nas na drogę i to błogosławieństwo przekazuję teraz dalej, czyli Wam czytającym.
Z nadzieją na szybki powrót opuszczamy święte miejsce o 12.25 z modlitwą Anioł Pański na ustach.
Zaraz będziemy na szczycie góry Živčáková, a potem już schodzenie tradycyjnym szlakiem pątniczym do Turzowki. Będzie las, momentami błoto, będą grzyby, ale żaden jadalny, będą widoki w tym na Małą Fatrę i będzie radość z faktu, że tu jesteśmy.
Jedna z koleżanek ogłasza, że odda w dobre ręce plecak samootwierający się, gdyż 2 razy całą zawartość umieścił na ziemi.
Ta radość jeszcze się powiększy gdy po wyjściu z lasu zobaczymy miasto i otaczającą okolicę. Jest przepięknie.
Jeszcze przed całkowitym zejściem z góry będą na nas patrzeć sympatyczne mućki, a my na nie.
Wchodzimy do miasta o 13.30. Mamy czas i idziemy na słowackie piwo groszak do znanej i sympatycznej restauracji.
Tam też zakończy się relacja zdjęciowa, gdyż wyczerpała się bateria w aparacie, a my jeszcze będziemy szli 10 minut do stacji kolejowej Turzovka i tam o 14.45 zakończy się ta pielgrzymkowa trasa.
Będziemy wracać do Mateńki jeśli to tylko będzie możliwe.
Solo due parole. Un posto fantastico. Vit
OdpowiedzUsuńSi è vero. Hai scritto tre parole.
UsuńOpinia z fb.
OdpowiedzUsuńJuraj Polko: Srdečná vďaka za krásny fotoalbum.
Stanisław Lebiedzik: Miło mi, że się podoba.