środa, 8 lipca 2020

858 trasa - 07.07.2020

Stryszawa Roztoka - Siwcówka - Przełęcz Kolędówki - Kolędówka - Jałowiec - Przełęcz Cicha - Opuśniok - Wsiórz - Stryszawa Roztoka.

O tej porze roku huby mienią się różnorakimi kolorami, a ich kształty czasem powodują zdumienie. Podobnie jest z naroślami na drzewach. Wtedy, kiedy większość szlaku biegnie lasem bez możliwości podziwiania widoków, uwagę przyciągają właśnie takie ciekawostki.
To już kolejna pętelka w Beskidzie Żywieckim, tym razem w pełnym podstawowym składzie, a zaczynamy w Stryszawie Roztoce, choć to na pograniczu Matusów i gdyby ktoś uparł się to mógłby twierdzić, że w Matusach zaczynamy i skończymy.
Po wczorajszych upałach dzisiejsza pogoda jest balsamem na wędrówkę. Słoneczka nie widać, ale ono jest i od czasu do czasu odsłoni chmury, by na nas popatrzeć i naładować nasze baterie słoneczne.
Cała trasa będzie moim całkowitym debiutem i bardzo z tego się cieszę, gdyż ten rejon Beskidu Żywieckiego jeszcze wiele dla mnie takich dziewiczych szlaków i terenów posiada.
Zaczynamy o 7.20 szlakiem zielonym w stronę Siwcówki, na której terenie znajduje się klasztor Sióstr Zmartwychwstanek, Izba Prymasa Wyszyńskiego a także Jego pomnik.
Cicho, sielankowo i nawet sarenki nie uciekają przed nami. Trzeba przyznać, że były w bezpiecznej odległości. Tylko przejeżdżające czasem samochody ciszę przerywają.
Po czasie kończy się asfalt i polną ścieżką wejdziemy do ciemnego lasu i od razu zacznie się podchodzenie na Przełęcz Kolędówki. Mozolnie pniemy się do góry, przy okazji zbierając grzyby, które od czasu do czasu się pojawią. Podobnie jak na poprzedniej trasie, niejadalnych jest cała rzesza, będą nawet szatany. Trzeba być bardzo uważnym, by nie pomylić podobieństwa, bo po co mielibyśmy zjadać je już tylko raz, skoro możemy jeszcze wiele razy.
Będzie drewniana stonoga i parę jeszcze innych ciekawostek i tak o 8.33 wejdziemy na Przełęcz Kolędówki i tutaj zmienimy kolor szlaku na żółty, by nim wejść na Jałowiec, cel naszego dzisiejszego dreptania.
Liczyliśmy na mały popas w schronisku Opaczne, ale kartka z informacją, o tym, że przez tydzień będzie nieczynne nam w tym przeszkodziła. Idziemy dalej mozolnie w górę. Blisko szczytu między drzewami pojawią się widoki terenów zachmurzonych, a nad nami akurat pokazało się słońce.
Już prawie przed szczytem Jałowca spadają pierwsze krople deszczu, ale wiemy, że to będzie chwilowe i dlatego zatrzymujemy się w znajdującej się tam wiacie na kawę z termosu (jak dobrze, że jednak wziąłem) i na śniadanie. Przestało padać, ale temperatura spadła do + 9 stopni Celsjusza. Chłodny wiatr powoduje, że zamiast dłużej tu posiedzieć to zwijamy żagle po 23 minutach, a byliśmy tu równo o 10-tej.
Poza tym nie ma konkretnych widoków. Schodzimy z Jałowca niebieskim szlakiem w stronę Przełęczy Cichej kierując się na Wsiórz. Znowu pójdziemy długo lasem, prawie bez widoków z małym wyjątkiem na Lachów Groń.
Błotko, rozjeżdżone pojazdami zwożącymi drzewa długo nam będzie towarzyszyło. O 11.50 napotykamy na zboczu Opuśnioka zielony szlak z Huciska, którym później będzie schodzić do Stryszawy, ale odtąd do Wsiórza będzie prowadził nas wspólnie z niebieskim.
Przed Wsiórzem pojawią się widoki, na Jałowiec i na te tereny, którymi na niego doszliśmy, a także inne szczyty, a dali widzimy Okrąglicę.
Ciekawe domy, jedne starsze, drugie nowe, a wszystkie ładne. O 12.13 definitywnie opuszczamy niebieski i zielonym schodzimy już do Stryszawy.
Dwoje młodych ludzi z Krakowa co jakiś czas nas wyprzedzało, by gdzieś się zatrzymać i tak kilka razy. Okazało się, że przeszli tę samą pętlę co my, zresztą ich samochód zaparkował obok naszego. Myśmy mieli trochę grzybów, ale oni mieli takiego prawdziwka co zajął pół siatki.
Na zejściu w lasku jeszcze trochę grzybów nam przybyło. Gdybyśmy poszli w boki a nie tylko przy szlaku, to pewnie mielibyśmy porządne zbiory, a tak starczyło na mały posiłek, choćby do jajecznicy.
Zeszliśmy na asfalt, a stamtąd już kilka minut do mety.
Tam jeden ze wspomnianych panów zrobił nam ostatnią fotkę, na której wyglądam jak wypchany piłką basza, a obok mnie moje haremki, hahaha
I tym akcentem kończę relację z trasy, którą zakończyliśmy o 12.43, czyli na parę godzin przed planowanym czasem przejścia... ale też nigdzie długo nie zabawiliśmy. Nie było upału, więc szliśmy szybciej. To wszystko spowodowało, że Łatek po moim powrocie do domu zrobił wielkie oczy, że już jestem.








4 komentarze:

  1. Cos'è questa barba lunga? Non ti riconosco Sei un nonno così bello. E le ragazze stanno diventando più giovani. Vit

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grazie per le gentili parole. La barba sta crescendo perché sono allergico. Ma non so cosa l'abbia causato. Ciao.

      Usuń
  2. Super wyprawa. Mam też taką w planach. Czy w Stryszawie jest jakiś w miarę bezpieczny parking? Gdzieś widziałem, że jakiś mały jest obok tego klasztoru. Jałowiec to piękna góra. Nigdy tam nie byłem ale zawsze podziwiałem z daleka. W czasie urlopu trzeba będzie się tam wybrać, choć jeszcze nie wiem czy ze Stryszawy czy może z Koszarawy przez Lachów Groń. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jak miło Cię czytać. Przed klasztorem jest większy parking niż to miejsce na przystanku autobusowym, gdzie myśmy się zatrzymali. Taka nietypowa kapliczka, modlącej się Mateńki jest przy tym parkingu, o którym piszesz.
      Nie mogę Ci nic podpowiedzieć, bo nie znam tamtych stron, a są piękne i warte poznania.
      Serdeczności dla Ciebie i Twojej Rodziny.

      Usuń