Na tym obrazku Nasz Skarb Narodowy śpiewa na bis "Mój uśmiech weź na drogę". Każdy kolejny koncert Ireny Santor, jeśli tylko mogę w nim uczestniczyć jest wielkim duchowym przeżyciem. Z jakże wielką radością kilka miesięcy temu przeczytałem na fb, że właśnie Ona będzie ponownie koncertować w Cieszynie, tym razem w ramach jubileuszu 60-lecia solowego śpiewania, tym samym solowej kariery.
Chodziłem do podstawówki, kiedy w eterze radiowym zabrzmiały pierwsze Jej piosenki, nie licząc wcześniejszego Mazowsza, gdzie też solistką była.
Na Jej piosenkach wychowało się kilka pokoleń Rodaków i biorąc pod uwagę fakt, że po ósemce już ma kolejną cyfrę w metryce i to że ciągle nam śpiewa... to nie wyobrażam sobie tego, że kiedyś Jej może zabraknąć. Więc póki to jest możliwe na te koncerty chodzę. To mi przypomina moje wędrowanie, gdyż zdaję sobie sprawę, że kiedyś przyjdzie taki moment, że nie będzie siły na to i dlatego tak intensywnie jeszcze to czynię, póki można.
Listopad wyjątkowo w tym roku weekendy obdarza słoneczną pogodą, zatem nie tylko koncert, ale trzeba też przejść Cieszynem po obu stronach Olzy i nacieszyć się jeszcze przyjazną aurą.
Zaczynam przy dworcu kolejowym w Czeskim Cieszynie, przy dworcu, z którego bardzo często wyruszam na kolejne dreptania w Czechach i na Słowacji. Stąd odjeżdżam, tutaj wracam, a dziś jest początkiem o 15.02. To już ta pora, kiedy słońce zaczyna zachodzić i poświatą w kolorze oranż dodatkowo barwi świat i to jest pokazane na pierwszych fotkach. Miałem zamiar zatrzymać się na kawę w ulubionych miejscach, ale w soboty wszystko zamknęli o 14-tej, a tam gdzie czynne to zbytnio nie mam zamiaru wchodzić.
Idę więc w stronę granicy, którą mijam o 15.20 i kieruję się na Wzgórze Zamkowe. Bardzo dużo ludzi na Wieży Piastowskiej, a ja niezbyt lubię tłok właśnie tam i nie wejdę dziś na nią. Wejdę do wnętrza rotundy znanej z jednego z naszych banknotów a tam cieszy mnie widok flag Księstwa Cieszyńskiego.
Potem jeszcze zaglądam na Czechy w stronę gór i słoneczko ciekawie to oświetliło, bo nawet Łysą Górę widać.
Potem kawiarnia przy zamku i kiedy wychodzę jest już ciemno. Ulicą Głęboką w górę, odbijam do teatru i przychodzę, kiedy zaczynają wpuszczać ludzi na koncert. Wszystkie miejsca zajęte i wcale się temu nie dziwię. Punktualnie o 17-tej na scenę wychodzą muzycy (ale jakiej klasy!) i wiązanką przebojów Ireny Santor zaczynają... a potem Prawdziwa Gwiazda Estrady. Sama prowadzi koncert z wrodzonym darem dowcipu, co jakiś czas sala wybucha śmiechem i oczywiście oklaski. Tak, tak rzęsistych braw z serca bijących dawno nie słyszałem. Myślałem, że jubileuszowy koncert to będzie przekrój największych przebojów, a tu raptem tylko kilka zabrzmiało. Za to mieliśmy piosenki z Jej najnowszych płyt, tak samo piękne jak tamte. Wspólnie śpiewaliśmy "Złoty pierścionek", a reszty z zaciekawieniem i rozrzewnieniem słuchaliśmy.
... i nie trzeba żadnych fajerwerków, podrygujących tancerzy. Liczy się kunszt wokalny i muzyków towarzyszących. Przez 2 godziny czarowała nas swoim głosem z niesamowitą wewnętrzną energią i szczerze stwierdzę, że im więcej ma lat, tym jest "mocniejsza" na scenie.
Nasz Narodowy Skarb i oby jak najdłużej miała taką formę. Dla mnie był to najlepszy i najwspanialszy koncert z wszystkich Jej dotychczasowych, na których byłem obecny.
Polecam wszystkim ten cykl jubileuszowy, bo przecież w innych miejscowościach też będą. Trzeba zobaczyć klasę wykonawczyni, zobaczyć co to znaczy szacunek dla widza, dla słuchacza... a publiczność szczerze na to odpowie. Owacje na stojąco wszystko za siebie mówią.
Będzie kilka klipów tutaj dołączonych, w tym jeden dłuższy, bo ponad 20-minutowy z koncertu radiowego sprzed 5-ciu lat. Tam była cała orkiestra, na trasie jest tylko 3 muzyków, ale równych klasie wokalistki.
Po koncercie kolej na kolejną kawę w Arkadach, bo musiałem poczekać do odjazdu autobusu i bardzo szczęśliwy, że byłem, że zobaczyłem, że płynące dźwięki ze sceny przeczesały dokładnie moją duchowość i to mi na długo zostanie... a na pewno zostanie zabrany uśmiech na drogę. Koniec na cieszyńskim rynku o 20.13.
Znam i kocham Cieszyn prawie tak bardzo jak Tarnów, a Pani Irena jest niesamowita!
OdpowiedzUsuńNiesamowite jest także to, że jest osobą, z której można brać wzór na postępowanie w życiu.
Usuńa ja sobie tak myślę, że dla niej czas się zatrzymał...
OdpowiedzUsuńpozdrówka ślę gorące:)))
Dzięki Niej i nam się zatrzymuje i to jest piękne też. Serdeczności.
Usuń