sobota, 16 listopada 2019

816 trasa - 15.11.2019

Křívá - Sedlo Pod Ostrým - Chata Ostrý - Ostrý - Kozinec - Plenisko - Karpentná.

Ostrý. Już jesteśmy na pewnej wysokości i taki ulubiony obrazek nam się pokazał. Idziemy w trójkę, tym razem idzie ze mną koleżanka z dawnej pracy, z którą bardzo wiele lat nie wędrowałem. Najświeższa emerytka i teraz już ma czas na dreptanie, z czego bardzo się cieszę.
Rano na przystanku autobusowym w Ustroniu przez głowę spacerowała mi dawna piosenka Skaldów z Alibabkami i tak będę miał na całej trasie, dlatego będzie z początku relacji.
Wejdziemy w Krzywej na żółty szlak, który wiedzie z Gródka. Tutaj przywiózł nas autobus i o 7.31 zaczynamy. Najpierw drogą przez las i przy okazji podziwiamy jego kolory skąpane w promieniach porannego słońca. Potem już podłoże gorsze, a za świętym Hubertem rozpocznie się pierwsze mocniejsze podchodzenie w górę i to jest odcinek, którego zdecydowanie nie lubię i nigdy lubiłem, ale przejść go trzeba.
Po jego zakończeniu szlak skręca w prawo i znowu powoli pniemy się w górę, ale w jakże lepszych warunkach.
Jest wyżej taki moment, że trzeba wejść z szerszej drogi w las, ale nikt tamtędy nie chodzi, jest to zarośnięte, a i tak po czasie ponownie wyjdzie na wspomnianą drogę. Toteż jeszcze kawałek w górę i kolejny zakręt w prawo i mamy pierwsze ciekawe widoki, z granicznym pasmem Czantorii w roli głównej. Zaglądamy do Trzyńca, Bystrzycy i w inne miejsca. Pękam ze śmiechu kiedy patrzę na siebie w tej komicznej czapce, którą dziś założyłem (chodzi o fotki). Dziewczyny twierdzą, że wszystko w porządku, skoro tak, to znaczy, że mogę być śmiesznym. Częściej będę ją zakładał.
Ponownie las, po wyjściu z niego mamy w końcu przed sobą stożek Ostrego a przed nim przełęcz, na którą przyjdziemy o 9.17.
Tutaj rosną dwa drzewa, nazywam je od zawsze bliźniakami i zawsze tutaj  muszę mieć zdjęcie. Dziś będzie bez Seniorki, bo chciała pstryknąć te fotki i to uczyniła.
Kolejne podchodzenie w górę, najpierw bardziej stromo a potem łagodnie aż do samego schroniska, czyli do Chaty Ostrý, gdzie wita nas ukochana przeze mnie Tera. Nazywają ją tam szefową chaty.
Oczywiście czochranie na powitanie i potem w środku. Kawa, widokówki i rozmowy również z innymi turystami wypełnią czas od 10.05 do 10.40.
Tera nas odprowadza, a ja tradycyjnie na leśnej estradzie muszę odtańczyć "jezioro łabędzie"... i co widzę... przed laty noga była poziomą do podłogi a dziś ani na wysokość buta. Brak treningu.
Odtąd do Kozińca pójdziemy niebieskim szlakiem, który nieznacznie omija szczyt Ostrego, a stanie się to o 10.55. To już jest łagodne podejście.
Z niepokojem patrzymy, że robiący porządki w lesie zdecydowali się spalić resztki, co przy tej sile wiatru powoduje, że w innych miejscach ogień samoczynnie rozpala się i przy tym jest bardzo wielki dym pędzący z wiatrem wprost na szlak i my będziemy mieć ubrania do prania, bo będziemy pachnieć jak po wyjściu z wędzarni... ale to mimo wszystko miły, żywiczny zapach.
Teraz już tylko w dół i dopiero teraz cenimy sobie to, że na górę wychodziliśmy żółtym szlakiem. Niebieski da wychodzącym porządnie w kość i będzie dobrym egzaminatorem kondycji. Nam na razie egzaminu takiego nie potrzeba.
Po prawej będziemy ponownie mieć widoki po Czantorię a miejscami po Skrzyczne. Po lewej będzie pasmo sąsiedniego Jaworowego.
 Przygotowując się do wycieczki dowiedziałem się, że chata Kozinec jest od stycznia zamknięta po 28 latach działalności. Właściciele dziękują wszystkim za odwiedziny w tych latach i informują, że obiekt jest do sprzedaży. Całe szczęście, że w lipcu ubiegłego roku mogłem tam być i nabyć znaczek turystyczny i pieczątki. W tej chwili są rarytasem, bo nie jest wiadome, kiedy kto kupi obiekt i czy kupi... Patrzymy na niego (równo w południe) i widzimy jego degradację. Mamy nadzieję, że jeszcze w przyszłości ożyje i będzie nadal służył turystom.
Przy okazji dziwimy się, że w Polsce cały szereg schronisk "stanęło na nogi" dzięki unijnym pieniądzom, a w Czechach jakby o tej możliwości nie wiedzą.
Tam zmieniamy po raz ostatni kolor szlaku, tym razem na zielony. 5 minut później miniemy Plenisko i dalsze schodzenie jesiennym lasem, a potem kawałek dosłownie drogą do pierwszego na szlaku przystanku autobusowego w Karpentnej. Tam właśnie o 12.37 kończy się ta trasa i stamtąd zabierze nas autobus.
Było to zarazem ostatnie moje "zdobywanie szczytów dla Hospicjum św. Ojca w Pszczynie" w tym roku. Jeśli nie zmienią regulaminu w przyszłym, to nie podejmę wówczas wyzwania, choć z bólem serca.
... ach, ta czapeczka (hahahahaha).


6 komentarzy:

  1. Widoki pierwsza klasa. Czapka bardzo fajna. Babcia mi zawsze powtarzała, że najważniejsza jest czapka bo najwięcej ciepła ucieka przez głowę ;-) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czapka ważna, oczywiście, ale ta wyjątkowo mnie rozśmiesza.
      Widoki faktycznie mieliśmy ciekawe, ale do czasu, bo potem zaczęły pojawiać się chmury, a kiedy byliśmy na dole, to całkiem się ściemniło. Serdeczności.

      Usuń
  2. Ale świetne tereny na wędrówkę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beskid Śląsko-Morawski cały jest atrakcyjny turystycznie i stale coś nowego odkrywamy. Wszystkiego dobrego.

      Usuń
  3. widokowy szlak... Twoje foty super na piatkę z plusem...no nie szóstka bo jaka by była ocena za moje zdjęcia...haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu Twoje uwagi pozwalały mi i nadal pozwalają pracować nad formą zdjęć i to dla mnie jest cenne... a uznanie od Ciebie właśnie jest bardzo ważne i za to dziękuję.

      Usuń