Kozakowice Górne - Ustroń Hermanice - Długa - Kościelna - Brody - Ustroń Manhatan.
Świąteczna trasa w kolejne nie białe a zielone Boże Narodzenie. Umówiłem się z Przyjaciółmi w Kozakowicach Górnych, że do nich w drugi dzień Świąt przyjadę, ale okazało się, że w tym roku autobusy ponownie nie jeżdżą tak jakby sobie pasażerowie życzyli, toteż zamiast autobusem zawieziony zostałem samochodem.
Równo w południe wejściem do domu Przyjaciół rozpoczyna się ta trasa. Zaczyna się świątecznym obiadem, a potem rozmowy i tak doczekaliśmy się 14.45 kiedy to muszę iść dalej, gdyż pierwotnym zamierzeniem było, bym do domu wrócił przed zmrokiem. Do domu, gdyż tam będzie meta tego dreptania.
Wyrzeźbiony orzeł dumnie spogląda na mnie z góry i to jest prawidłowe, gdyż później będę mijał domy upiększone lwami, które w żaden sposób nie pasują do naszych terenów i tradycji. Owszem są piękne, ale to raczej orły, bądź misie, czy wilki powinny upiększać wejścia do domu. O gustach się nie dyskutuje, więc kończę ten temat.
Żegnam się z gospodarzami z nadzieją na szybkie ponownie spotkanie, wcale to nie musi być powiązane z moim dreptaniem. Słoneczko już zaczęło proces zachodzenia i wszystko wokół będzie w jego poświacie. Kolorów tej poświaty nabiorą również góry horyzont zakrywające, a będzie to początkowo pasmo Czantorii, a potem Równica z Lipowskim Groniem.
Przez Kozakowice idę w stronę Hermanic, które są częścią Ustronia. Na skrzyżowaniu śmierci (z dwupasmówką) bardzo uważam, ale i tak na pasach o mało co rozjechałby mnie gość z komórą przy uchu, z rybnicką rejestracją. Nie wiem ile mógł mieć na liczniku, ale pieszy na pasach wtedy nie ma szans. Mnie udało się, bo mocno przyśpieszyłem ostatnie 2 metry.
Idę zobaczyć u Ojców Dominikanów stajenkę a jednocześnie pokłonić się Mateńce Hermanickiej. Jestem tam o 15.30. Tuż za płotem znajdują się ogródki działkowe, na których do ubiegłego roku, ta najbliższa płotu należała do mojej siostry. Z różnych względów musiała ją sprzedać, a nowi gospodarze przepięknie tam to urządzają. Ucieszyłem się z widoku mojego krzewu, który jeszcze posadziłem w latach 80-tych przy domu rodzinnym w Lipowcu. Potem został przeniesiony tutaj i nadal rośnie. Widzę, że aktualnie ma nawet pączki.
Sprzedający mi go ogrodnik, powiedział, że tak długo będę żył, jak długo będzie żył ten krzew. Słowa słowami, ale na wszelki wypadek poprosiłem nowego właściciela działki, by dbał o niego i to czyni co cieszy.
Ulicą Długą, czyli tą, którą przez lata chodziłem na działkę i z powrotem, idę w kierunku centrum Ustronia.
Przy ulicy Kościelnej na terenie Fundacji św. Antoniego focę drewnianą stajenkę, która będzie tam od tych świąt. Przechodzę obok kościoła ewangelickiego i potem już tylko mój parafialny św. Klemens, gdzie także podziwiam stajenkę. Jest 16.15. Pokłon Panu Bogu i dalsza droga do domu już po trochę w ciemności.
W domu czeka na mnie Perełka, która tradycyjnie na święta zachorowała, ale już jest lepiej i nawet nie było kłopotu z wzięciem jej na ręce. O 16.25 przy naszej skromnej 2-gałązkowej choince kończy się tegoroczna bożonarodzeniowa trasa. Jeszcze tylko jedna przede mną, o ile pogoda pozwoli i będzie można zamknąć rok.
Dziękujemy Stasiu za wizytę zapraszamy zawsze kiedy będziesz miał ochotę i będzie Ci po drodze. pozdrawiamy.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe wspólne chwile, a z zaproszenia skwapliwie skorzysta. Serdeczności dla Was.
Usuń1 - pozdrowienia poświateczne dla Twoich przyjaciół
OdpowiedzUsuń2 - pogoda faktycznie wielkanocna (zreszta na koniec króliczek tez bardziej kojarzy się ze "święconką" niz z "szopką" ;)
3 - prawdziwy wędrowiec nawet banalny powrót do domu umie przezyć jak wyprawę krajoznawczą.
Nie taki banalny (hahaha)powrót, ale świąteczny.
UsuńDziękuję za wizytę poświąteczną i pozdrowienia, które teraz w imieniu ich i swoim odwzajemniam.
Bardzo miły kolorowy świąteczny spacer. Pozdrawiam. AC
OdpowiedzUsuńJa też pozdrawiam i życzę kolorowego świata wokół. Serdeczności.
Usuń