czwartek, 14 grudnia 2017

681 trasa - 13.12.2017

Kraków Pijarska - Floriańska - Jama Michalikowa - Rynek - Piłsudskiego - Oleandry - Wawel - Grodzka - Sukiennice - Rynek - Mały Rynek - Galeria Krakowska - Kraków MDA.

Ponownie w Krakowie, tym razem przywiała nas tutaj (to określenie spowodowane ostatnimi huraganami w aurze) potrzeba towarzyszenia koleżance w jej prywatnych interesach. Świetna okazja, żeby znowu podreptać ulicami królewskiego miasta mając w pamięci jeszcze poprzednie, ulicami innego królewskiego miasta.
Zaczynamy na początku ulicy Pijarskiej o 10.30, spoglądamy na Teatr im. Słowackiego, na Barbakan, samą Bramę Floriańską i na ulicy Floriańskiej wchodzimy na spotkanie z historią, czyli do Jamy Michalikowej.
To tutaj przed dziesiątkami lat powstał kabaret Zielony Balonik. Przepyszne espresso i idziemy dalej, tym razem w interesach prywatnych, o czym wcześniej wspomniałem. Nie będzie więc obfocenia Rynku, Piłsudskiego i innych ulic. Miał rację autor piosenki "Trzynastego", że w tym dniu nawet w grudniu jest wiosna, bowiem te rosnące świeże bratki tylko to potwierdzają. Piosenka będzie na końcu relacji.  Dopiero przy Schronisku Młodzieżowym Oleandry ponownie wolni, będziemy kontynuować spacer.
Miniemy kino Kijów, w którym w latach 80-tych byłem częstym gościem podczas moich kilkudniowych eskapad po tym mieście i przy nim postanawiam powrócić do tej praktyki, ale jest ale... w postaci znalezienia kogoś do opieki nad Perełką. Na dwa dni to ona spokojnie może mieć zrobiony zapas jedzenia i picia, ale na trzy to już problem.
Dochodzimy na brzeg Wisły i po powitaniu z łabędziami, kaczkami, mewami i gołębiami udajemy się na Wawel. Nawet smok wawelski dziś buchnął ogniem. Z nim to jest tak, że on zionie ogniem co 5 do 10 minut, ale tylko przez kilka sekund i jeśli nie ma się przygotowanego na ten moment aparatu, to tego nie zdąży się uchwycić.
Widzę, że od ostatniego pobytu na bardziej wrażliwe krzewy nałożyli chochoły słomiane, ciekawie to wygląda. Wejdziemy do Katedry, ale z pobytu w niej nie będzie moich fotek, gdyż trzeba uszanować zakaz fotografowania. Relację w tym miejscu uzupełniają ogólnie dostępne zdjęcia w sieci, oczywiście przeze mnie skorygowane. Znowu powiało historią i to tą, którą możemy się pochwalić... a poza tym tutaj znajduje się jeden z kilku na Ziemi czakramów i obecność tutaj sprzyja uspokojeniu wewnętrznemu.
W drodze z Katedry zahaczamy o dziedziniec pałacu, który obecnie jest remontowany. Potem w dół na Grodzką i nią na Rynek do Sukiennic.
Nie możemy niestety zwiedzić muzeum pod obiektem, gdyż jest tak tłoczno i taki harmider, że jedyną reakcją jest wyjście z powrotem na krakowski rynek. My zostajemy w budynku Sukiennic i idziemy do Kompanii Piwnej na jedzonko. Dziewczyny tym razem biorą na pół, zachwalany przeze mnie placek zbójnicki, a dla mnie brakło, więc zamówiłem żeberka z miodem i orzechami. Oczy wyszły z orbit gdy to danie sympatyczna pani przyniosła, bo było jeszcze większe niż serwowane placki... a ten smak!!!
Do tej pory myślałem, że najlepiej przyrządzone żeberka można zjeść w ustrońskim Diablim Dołku, ale okazuje się, że tu też. Podzieliłem się troszeczkę z dziewczynami, bo nie mogłem tego wszystkiego zjeść.
Radośni, nasyceni idziemy na rynek gdzie trwają targi bożonarodzeniowe i na stanowisku Poczty Polskiej uzyskujemy okazjonalną pieczątkę. Pieczątek zresztą dziś będzie więcej.
Potem obok Kościoła Mariackiego na Mały Rynek, a z niego do Galerii Krakowskiej. Zachodzące słońce sprawia, że niektóre obiekty otrzymują od niego w prezencie ciekawe kolory.
W galerii oczywiście oczopląs i ponieważ niczego nie mamy zamiaru kupować to udajemy się na dworzec autobusowy, gdzie przy jeszcze jednej kawie o 15.35 kończymy dzisiejsze krakowskie dreptanie.
Dziewczyny także zadowolone, bo to był taki przerywnik od ciągłego chodzenia po górach, a one w dwójkę chodzą po nich nawet po 3 razy w tygodniu, ja tylko dołączam się od czasu do czasu.
Dzięki Wam wielkie za towarzystwo i atmosferę i proszę o więcej takich "interesownych" wyjazdów do Krakowa.
Ja zapamiętam prośbę o to, żeby Bozia sprawiła, żebym w sklepie kupił tylko to, po co przyszedłem, bowiem nie mam w tym zakresie umiaru... tylko czy akurat Bozia ma o to dbać?!

6 komentarzy:

  1. Dawno nie byłam pierwszą komentującą. Jakoś tak nie lubię kiedy drepczesz z nowymi paniami a tu ponownie z tymi które polubiłam już jakiś czas temu.
    Ten sam Kraków co w listopadzie a i większa część miejsc też tych samych a jednak zupełnie inaczej pokazanych. Brawo! zwłaszcza za grudniowe bratki bo zabytki były i będą takie same choć inaczej za każdym razem widziane.
    Mam nadzieję że to nie jest ostatnie słowo dreptacza przed świętami bo liczę na to że będę mogła złożyć ci jeszcze życzenia. A tymczasem pozdrawiam ciebie i twoje urocze towarzyszki. AC - szczęśliwa w dalszym ciągu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpiękniejszy prezent świąteczny jaki mi zrobiłaś to stwierdzenie, że jesteś szczęśliwa (u boku ukochanego - tak napisałaś przy poprzedniej trasie)!
      AC! Przez te kilka lat przeszłaś prawdziwą metamorfozę od kobiety nieszczęśliwej na wózku inwalidzkim, poprzez doznania Łask Mateńki, aż do szczęścia z Ukochanym. Wiem, że coś takiego może przydarzyć się ludziom bez zazdrości, zawiści... zatem witaj w klubie. Ściskam Was Oboje.

      Usuń
  2. Kraków - legenda. Można nogi zadeptać do kolan a miasta się do końca nie pozna. Ale zawsze warto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Legenda i teraźniejszość. Całkowicie się z Tobą zgadzam. Planuję w przyszłości dłuższy pobyt tutaj, tak jak to kiedyś bywało.
      Serdeczności.

      Usuń
  3. Tak jak powyżej napisał Maciej- Kraków to miasto- legenda, które ciągle odkrywam mimo, że bywam tam ostatnio co roku.
    I popatrz Stachu jak niewiele brakowało. My byliśmy w Krakowie od 10- 12 grudnia, a Wy przyjechaliście 13 grudnia.
    Szkoda, naprawdę szkoda.
    Proponuję w przyszłości przyjrzeć się ofercie Hotelu IBIS.Nam udało się załatwić promocyjnie naprawdę tani nocleg. I dopiero będąc w Krakowie dłużej niż jeden dzień, można się nim pozachwycać na spokojnie- bez patrzenia na zegarek.
    Pozdrawiamy serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz całkowitą rację, że na to miasto trzeba kiedyś poświęcić kilka dni. Przed wieloma laty tak robiłem i bardzo mile to wspominam.
      Serdeczności dla Was.

      Usuń