Słowackie Kysuce, po polsku zwane Kisuce i kolejna pętelka. Tak się ostatnio składa, że nasze trasy zaczynają się i kończą w tym samym miejscu. Ma to na pewno swoje uroki i pewnie wygodne jest dla samochodziarzy, ale my tradycyjnie do Czadcy przyjechaliśmy pociągiem i o 8.16 rozpoczynamy wędrówkę tradycyjnym kwartetem, szlakiem czerwonym. Dziś nie ma ciekawszej prognozy pogody niż ta, że będzie całkowite zachmurzone, a z góry prószył będzie śnieżek. Tak będzie... i relacja będzie w odcieniach popielu, szarości i czasem coś z innych kolorów pokaże się.
... niczym na przekór w głowie gra letni Boney M. i za jakiś czas będziemy podśpiewywać "lalala Babylon, lalala Babylon, lalala Babylon, lalala Babylon". To nie wzięło się znikąd, gdyż w 1978 roku na tradycyjnym balu zakładowego KTiR (były takie kiedyś huczne) orkiestra z Goleszowa zagrała nowość ówczesną i wyglądało to tak jak wyżej opisałem... ale co się ubawiliśmy to nasze i na zawsze w pamięci pozostanie.
Skoro rozgrzewka duchowa jest, to możemy piąć się w górę, przez co będziemy mieć rozgrzewkę cielesną. Śnieżek co jakiś czas popaduje, czasem intensywniej, ba ale też przed Husarikiem pokaże się błękit nieba na moment.
Husárik wita nas o 9.35, będziemy tam do 10-tej przy kawie (dziewczyny) i piwie (ja). Oczywiście, że od razu korzystam z ulubionego bujaka przy kominku.
Po wyjściu idziemy dalej czerwonym, który jest częścią Głównego Szlaku Kisuckiego. Przejdziemy obok domu z kotami na murze i potem już będziemy mieli skrzyżowanie szlaków, na którym zmieniamy kolor na żółty i nim będziemy schodzić do Wojtów. Co jakiś czas patrzymy jak oddalamy się od Husarika i jak to wygląda wizualnie na zasadzie (to myśmy tam byli?!). Żółtym jak do pory tylko ja wcześniej schodziłem i było to 1 listopada 2015, zresztą cała dzisiejsza trasa jest powtórką tamtej, z tym, że wtedy były widoczne kolory jesieni.
W Wojtach jesteśmy o 11-tej, kawałek asfaltem i znowu do góry na ulubione przez seniorkę i mnie osiedle Kýčera. Od dziś będzie już to ulubione miejsce nas wszystkich. Jesteśmy tam o 11.38, (to znaczy, na końcu już osiedla) i tam przy kapliczce zmieniamy kolor szlaku na zielony, który jakiś czas (po wejściu) na osiedle prowadził nas wspólnie z żółtym. Zielonym pójdziemy już do końca.
Coraz mocniej posypuje śnieg, coraz gorsza widoczność, a po wejściu na wielką polanę, wiemy gdzie iść tylko dlatego, że z seniorką kilkakrotnie tu bywaliśmy. Jako początkujący też mieliśmy problemy i kilkakrotnie musieliśmy zawracać. To jedyny odcinek na szlaku praktycznie nieoznakowany dobrze.
... no, ale to już za nami, schodzimy na osiedle w Czadcy i dalej zielonym do centrum, gdzie pojawimy się o 12.55. Mamy sporo czasu, zatem idziemy do miejskiej informacji a tam galeria rzeźbiarza Ondreja Zimka rodem z Turzowki. Z seniorką niejednokrotnie widywaliśmy jego dzieła w różnych miejscach Kisuc, a dziś część z nich widzimy tu w jednym miejscu. Widać, że pewne rzeczy artyście kojarzą się jednoznacznie, gdyż nawet obłoki mają wymyślny kształt, nie mówiąc już o rogatej piersi.
Potem przejście na dworzec kolejowy w Czadcy, tam posiedzimy jeszcze raz sobie, tym razem przy Złotym Bażancie i o 14.40 na peronie zakończy się ta jakże urokliwa trasa, mimo braku słoneczka.
Może będę go miał więcej na następnej wędrówce, bo odbędzie się dalej na południe, czyli na Węgrzech.
Świetnie zaplanwana trasa. Owszem pętle to głównie samochodziarze i rezydenci schronisk. Fajne są odcinki otwarte, ale to zawsze zależy od okoliczności.
OdpowiedzUsuńJak widać wyżej już robi się błękitnie. Szkoda ze nie da się tam zostać dłużej i trzeba wracać w doliny.
Zawsze potem jest szansa na ponowne dreptanie ale w innym miejscu. Zostałbym jednak dłużej na bujaku...
UsuńDzięki, że zajrzałeś i ślad zostawiłeś.
Podtrzymuję to co pisałam przy poprzedniej trasie. Śliczne zdjęcia wolę oglądać przy rozpalonym kominku. Nikt dziś nie namówiłby mnie na chodzenie w śniegu a i tak musiałabym poruszać się wózkiem. Autor rzeźb i obrazów to tak po połowie pacyfista i erotoman. Ciekawa relacja, pozdrawiam dreptaczy. AC
OdpowiedzUsuńCo do artysty plastyka to zgadzam się z Tobą. Może nie erotoman tylko wielbiciel biustów. Widocznie w dzieciństwie nie był odpowiednio karmiony, hahaha
UsuńCo do ignorancji śniegu, to z tym się nie zgadzam. Serdeczności.
Samochodziarze - zwolennicy pętelkowych tras- to my:-)Trasa bardzo nam się spodobała i mamy ją zamiar przedreptać w przyszłym roku. A jako świeżo "upieczeni" emeryci- nie mamy już tak wielkich ograniczeń czasowych... no, może tylko żeby było cieplej.
UsuńTereny bardzo przypominają nam okolice Lesznej, ale to przecież praawie po drugiej stronie granicy!
Pozdrawiamy radosnie :-)
Musiałam jeszcze dopisać, że Kycerą - osadą zagubioną w górach, też jestem zauroczona. Wygląda jak zapomniana przez świat, a przez to urokliwa. Koniecznie muszę tam pojechać. Lubię takie klimaty :-)))
UsuńKoniecznie musisz tam pojechać, zgadzam się z Tobą. Można podreptać tam w różnych wariantach.
UsuńGratuluję Wam emerytur, ja do Was w marcu dołączę, choć już nim się czuję.
Dziękuję i pozdrawiam Was.