sobota, 7 grudnia 2013

410 trasa - 07.12.2013

Valašské Klobouky: Masarykovo Náměstí - Stará Radnice - Kostel Povýšení sv.Kříže - Klobučan - Červený Dům.

Białe Karpaty. Po raz pierwszy jestem w tym rejonie, a to dzięki temu, że za namową moich znajomych, zapisałem się na wycieczkę organizowaną przez bielski oddział PTTK w Bielsku-Białej.
Fajna sprawa, kiedy nie trzeba nic organizować, a jedyne o co należy zadbać, to to, żeby na czas zajechać na miejsce zbiórki.
Z moim kołem PTTK nie byłem na wycieczkach już od kilku lat, a to tylko z tego powodu, że organizuje je tylko latem i w niedziele, kiedy wtedy ja jestem zajęty.
Pora przypomnieć sobie jak to jest w grupie. Dzisiejszy wyjazd przygotowała sama Szefowa Oddziału, była jego pilotem i duszą całości. Jestem pod wrażeniem, oczywiście bardzo pozytywnym.
Przyjechaliśmy autokarem na parking w Walaszskich Kloboukach o 9.30 i czerwonym szlakiem udaliśmy się w stronę rynku. Uczestniczymy w imprezie organizowanej w tym mieście  od 22 lat, pod nazwą Wałaski Mikołajowy Jarmark. Jest bardzo wiele ludzi i dlatego nie jest nawet do pomyślenia, żebyśmy wszyscy mogli cały czas być razem. Sam zgubiłem się zaraz na początku, bo poleciałem za pierwszym napotkanym dziś Mikołajem, a moi znajomi wtedy przepadli w tłumie. Pozostałych wycieczkowiczów nie znam, więc trudno mi było "szukać swoich". Ale od czego jest telefon komórkowy i tak po godzinie odnaleźliśmy się.
Ja w tym czasie zdążyłem w Informacji Turystycznej nabyć kolejne dwa znaczki, a pierwsze z terenu Czech.
Tak się składa, że to Czesi rozpoczęli przed laty tę akcję i na prawie 5000 już wydanych znaczków, ponad połowa przypada na ten kraj.
Mam zatem znaczek z miasta Valašské Klobouky i z widocznej stąd wieży widokowej Královce. Na wieżę dziś nie podreptałem, ale widzieć widziałem.
Potem odwiedziłem ciotki w Starym Ratuszu (a dziś Muzeum Miejskie), miedlące len, prządki i strugaczy drewnianych ozdób. Tam też przepięknie grali i śpiewali muzycy z kapeli ze Zlina.
Po ponownym spotkaniu ze znajomymi, już wspólnie poszliśmy na dobre czeskie piwo. Potem kościół pw. Podwyższenie Św. Krzyża, jego wnętrze, wieża, z której można było oglądać okolicę, a w samej wieży oprócz dzwonów oczywiście, zaprezentowane dawne ornaty i inne rzeczy związane z kościołem.
Jarmark,to także coś dla ciała. Sporo stoisk oferujących różne smakołyki, a przede wszystkim lejąca się wokół wszędzie miodula i śliwowica.
Przenikał wnętrze zapach gulaszu z jelenia. Ja, który z zasady nie jadam na wycieczkach, dziś zjadłem 2 jego porcje. Świetnie przyrządzony, na świeżym powietrzu, wśród wielu ludzi, smakowało nadzwyczajnie.
Zaglądam na lalkowe przedstawienie dla dzieci, ale zaraz potem pójdziemy do domu kultury na występy jednego z zespołów folklorystycznych.
Siłą rzeczy nie mogliśmy być wszędzie, ale jeszcze w Czerwonym Domu zobaczyliśmy dawne krosna.
Pogoda w kratkę, ale nie było źle. Kilka razy zaświeciło słońce, kilka razy sypnął śnieg. To wszystko miało swój wdzięk tak, jak otaczające wszechobecne diabły, Mikołaje, których było zdecydowanie mniej, nie mówiąc o aniołach, których spotkać było trudno.
Ton zabawie nadawały diabły i rozumiem, że tylko w piekle cieszą się z bliskiego już Narodzenia Pana, hahaha.
Co warto podkreślić, to spontaniczność uczestników, radość i jakoś tak nie umiem sobie wyobrazić, że w naszym kraju coś takiego byłoby do przyjęcia.... no, poza Godami Żywieckimi.
Przyjściem do autokaru zakończyłem tę ciekawą i bardzo potrzebną mi trasę - o 14.30.

2 komentarze:

  1. wieżę widziałeś...a gdzie na fotce...ale jarmark wspaniały czyż nie mógł odbyć się w niedzielę...wpaniały reportaż...pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Gabrysiu, wieża jest na 76 zdjęciu , na widoku z wieży kościelnej. Tyle tylko, że nie wyróżnia się pomiędzy drzewami, a ja wiem, w którym miejscu jest.
    Jarmark jest 3-dniowy od piątku do niedzieli, z tym, że przebierańcy byli w sobotę.
    Dziękuję za uznanie i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń