sobota, 5 października 2013

396 trasa - 05.10.2013

Przełęcz Salmopolska - Biały Krzyż - Grabowa - Kotarz - Hala Jaworowa - Dolina Hołcyny - Brenna.

Beskid Śląski. Dobrze, że od jakiegoś już czasu ponownie można dojechać autobusem od strony Wisły na Przełęcz Salmopolską. Korzystam z tej okazji i już o 8.50 jestem na miejscu i wyruszam. Zachęcony podczas poprzedniej trasy urodzajem grzybów, liczyłem na to, że dziś także będzie to trasa grzybowa.
Po wyjściu z autobusu, kiedy zobaczyłem piękno bijące od gór, od ich kolorowych zboczy, stwierdziłem, że mam dziś leniwą sobotę i żadnego zbierania grzybów nie będzie.
Trzeba podziwiać to, co Matka Natura nam dziś serwuje w darze.
Trochę zimno, więc idę się zagrzać do Baru "Biały Krzyż", który dziś już jest otwarty. Rozmawiam z właścicielem na tematy historyczne, czas szybko leci. Obecny kształt baru jest zupełnie inny niż 2 lata temu. Został przebudowany i teraz jest tutaj przytulnie. Pierwszy raz jestem w nim od czasu przebudowy.
Puszczono jakiś czas temu w obieg plotkę, że rozebrano słynny biały krzyż. O tym, że to tylko plotka zaświadczy jedno ze zdjęć.
Ruszam czerwonym szlakiem w stronę Kotarza. Na Kotarzu luteranie zbudowali jakiś czas temu ołtarz, który nazwano Ołtarzem Europy. Do niego wiedzie 8 stacji nawiązujących do 8 Błogosławieństw. Nie wszystkie udało mi się sfocić, gdyż je najwyraźniej przegapiłem, bo zwracałem uwagę przede wszystkim na krajobraz. Po prawej na Skrzyczne i jego pasmo, a po lewej między drzewami pasmo Czantorii i inne.
Zamiast grzybowej mam dziś trasę jarzębinową, bo sporo tych cudnych drzew rośnie przy szlaku.
Mijam Biały Krzyż, mijam Grabową i o 10.17 dochodzę na szczyt Kotarza. Zatrzymuję się na chwilę przy wspomnianym ołtarzu. Potem troszkę musiałem się wrócić, do początku szlaku niebieskiego do Brennej przez Dolinę Hołcyny. Niebieskim zaczynam wędrować o 10.28. Najpierw dosyć ciemny las, a po jego przejściu, przede mną rozległa Hala Jaworowa i widoki. Tym razem aż po Łysą Górę w czeskim Beskidzie Śląsko-Morawskim. Zaglądam z oddali do Skoczowa i ...
... i schodzę w dół. Napotykam grzyby, ale niejadalne. Całe szczęście, wszak ogłosiłem sobie leniwą sobotę.
Pierwsze budynki, potem Dolina Hołcyny. Po prawej mam Stary Groń, a z przodu Błatnią.
Przejście przez most na Brenicy i już powoli jestem w centrum Brennej. Meta na przystanku właśnie tam o 12.19. Piję kawę espresso w oczekiwaniu na autobus, który mam za 20 minut.
Piękna, jesienna, słoneczna wycieczka. Jak przystało na leniwą sobotę.

2 komentarze:

  1. Piękne jesienne kolory. A ja, pochwalę się, wczoraj Baranią "pokonałem" pierwszy raz w życiu i tylko zasmuciły mnie pozamarzane kałuże na szlaku. Sezon się niedługo kończy, a tu człowiek by łaził i łaził...

    Na Kotarz (a przez niego na Przełęcz Salmopolską) szedłem w ubiegłym roku od dolnej stacji kolejki na Szyndzielnię. I pamiętam tyle, że po spacerku z Karkoszczonki jak zobaczyłem Hyrcę, to chciałem uciekać :))
    Ale jakoś krok po kroku się udało.

    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za odwiedziny. Proponuję iść za naszym przykładem, gdzie sezon trwa cały rok, bez względu na porę roku, a na dodatek, najlepiej chodzi się zimą. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń