poniedziałek, 22 października 2012

330 trasa - 21.10.2012

Istebna Kubalonka Osiedle - Przełęcz Kubalonka - Szarcula - Pilorka - Stecówka - Pietroszonka - Zaolzie - Istebna Bucznik.

Trasa opieńkowa i bardzo kolorowa. Barwy jesieni, złotej polskiej jesieni.
Rozpoczynam o 9.15 mszą święta (jako, że niedziela) w zabytkowym kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego na Kubalonce. Sporo o nim można wyczytać w internecie. Zawsze tam chciałem być, ale jakoś do dnia dzisiejszego okazji ku temu nie miałem.
Następnie już po kościele (9.45) poprzez Przełęcz Kubalonka (9.55)czerwonym szlakiem powędrowałem w stronę Stecówki. Na odcinku do Szarculi szedłem właściwie nad szlakiem , lasem, zbierałem właśnie opieńki. Od Szarculi zbierałem grzyby już przy szlaku. Jest to czasochłonne, więc czas przejścia aż do Stecówki jest zdecydowanie dłuższy niż powinien być przy normalnej wędrówce.
Na Szarculi byłem o 10.53 i tam zaskoczyła mnie ogromna ilość samochodów na parkingach. W końcu pogoda piękna i ludzie przyjechali w góry, w tym na grzyby.
Cieszy to, że jednak sporo ludzi wędrowało szlakiem, choć zdecydowana większość na Stecówka szła asfaltem. To, że wędrowali szlakiem oznacza, że jednak odżywa, a przez wiele lat był szlakiem zapomnianym.
Na Stecówkę do schroniska (o dziwo otwartego!!!) dotarłem o 12.25. Grzyby powędrowały do plecaka, a ja zastanawiałem się, gdzie teraz pójść, żeby w miarę dojść do celu i potem zejść, aby spokojnie wrócić do domu. Ale o tym później, teraz pora zaczynać trasę.
Pasmo z Malinowem, Malinowską Skałą i Zielonym Kopcem.

Przez półgodzinny pobyt w schronisku na Stecówce nic szczególnego nie wymyśliłem. Postanowiłem iść dalej przed siebie czerwonym szlakiem w stronę Karolówki, a potem zobaczy się. Jednak po drodze napotkałem szlakowskaz do Chatki Akt (13.07). Jest oryginalny szlak niebiesko-biało-niebieski i jeszcze nigdy nim nie szedłem. Pora dziś spróbować. Zatem Karolówki dziś nie będzie.
Po zejściu do Pietroszonki po 18 minutach czyli o 13.25 znalazłem się na zielonym szlaku z Baraniej Góry do Istebnej Bucznika. Gdybym poszedł do chatki, a to jeszcze kawał drogi, musiałbym się potem wracać. Od razu więc zacząłem schodzić do Bucznika.
Przy OSP w Zaolziu jestem o 13.55. Potem mały odcinek lasu i wchodzę do otwartego jeszcze schroniska młodzieżowego na Zaolziu, którego dni są policzone (poprzez zaniedbanie tego obiektu w latach minionych przez powiat cieszyński - teraz go sprzedają, ot! polska polityka zysku za wszelką cenę!!!)
Do końca tego miesiąca w obiekcie muszą pozostać gołe ściany. Chory kraj.
Zahaczam o Zagroń i robię zdjęcie Matce Boskiej Śnieżnej, a potem już tylko do mety w Istebnej Buczniku.
Meta o 15.10, ale, że do odjazdu mam godzinę czasu wstępuję na posiłek do pobliskiego Pecia, który spożywam pod ciekawą kompozycją kwiatową i ... jeleniem na rykowisku.
Autobus przyjechał i tak opóźniony 20 minut, a jego opóźnienie zwiększyło się do 2 godzin podczas przejazdu przez Wisłę. Wisła od lat nie jest przygotowana na wzmożony niedzielny ruch i zawsze jest zakorkowana. Zapomniałem o tym. Dziś mi tę prawdę brutalnie przypomniano.
Na pewno zapamiętam, że już nigdy w niedzielę nie będzie żadnych powrotów z wycieczek przez Wisłę, ale to przenigdy, chyba, że rano.
Trasa piękna i pożyteczna i oby więcej takich.
W stronę Baraniej Góry.

Skąpana słońcem Ochodzita.
 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz