czwartek, 18 października 2012

329 trasa - 18.10.2012

Ostravice - Butoranka - Luksinec - Lysa Hora - Zimny - Vysni Mohelnice - Jezanky - Visalaje.

Beskid Śląsko-Morawski i jego najwyższy szczyt - Łysa Góra (1.323m npm) to cel mojej dzisiejszej wycieczki. Dawno nie wchodziłem tam szlakiem czerwonym z Ostrawicy. Pora go sobie przypomnieć. Pociągiem na miejsce startu przyjechałem o godz. 8.00 i od razu wyruszam szlakiem oznakowanym czerwonym kolorem. Zresztą , aż do mety, całości będzie towarzyszył  ten kolor.
Prawie godzinę, bo o 8.55 dotarłem do Butorzanki, trasa wiodła asfaltem i widoków specjalnych nie było, więc podziwiałem jak zawsze piękne muchomorki i potoki, w których ponownie wreszcie płynie woda, choć jeszcze zdecydowanie jest jej za mało.
Po zejściu z asfaltu i po wyjściu z lasu pokazały się pierwsze widoki okolicy. Rozpoczyna się powolna wspinaczka na szczyt. Na horyzoncie pojawi się coraz więcej gór Beskidu Śląsko-Morawskiego z Smrkiem, Knehynią, Radhoszczem, Ondrzejnikiem. Pojawią się widoki na miasta, Frydek-Mistek, Frydlant i inne.
O 9.23 minę Lukszinec.




Przed tym krzyżem pierwsza dziś niespodzianka. Zawsze tutaj skręcało się  w prawo, a dziś tam przegroda ustawiona, a szlak obecnie skręca w lewo.

Szczyt Łysej Góry. Jest 10.15.
Zaraz pokaże się jeszcze jedna niespodzianka. Na miejscu jadłodajni, w której nieraz przebywałem, Czesi budują nowe schronisko. Chciałoby się powiedzieć wreszcie. Póki co, na równą godzinę zatrzymuję się w czynnym jak dotąd Szantanie.
Jest 11.15. Pora iść dalej, a to oznacza już schodzenie do Wisalajów. Co jakiś czas z początku będę zerkał za siebie na oddalającą się wieżę, będzie coraz więcej grzybów w swoich paradnych kapeluszach. Od strony Słowacji pojawią się chmury.  Nie pisałem jeszcze, że cały czas od startu wieje mocny wiatr i on te chmury skądś przygnał.
Coraz częściej będę miał po lewej Trawny i ta góra będzie też w tej części najbardziej obfocona. Pojawią się kolory jesieni, aż w końcu rozpocznę kolejne, na kolejnej trasie grzybobranie. Trudno bowiem przejść, kiedy przy szlaku pojawiają się prawdziwki, kurki, podgrzybki i ponownie w tym roku opieńki, które Czesi zwą wacławkami.
Zimny minę o 11.47, o 13.00 Wyszni Mohelnice, by o 13.30 dojść do węzła szlaków na Jeżankach.
Za tym domem znajduje się parking, z którego będąc w tym miejscu, usłyszałem odgłos zapalanego silnika autobusu. Oznacza to, że zaraz podstawi się na przystanek, który jest w miejscu mojej mety, tam na końcu tej ulicy. Więc co sił w nogach i płucach, biegiem do przodu. Kierowca widział mój wysiłek, więc poczekał aż dolecę, co też uczyniłem o 13.40. I tak moja meta dziś była podwójna, bo od razu w autobusie.
Dzięki takiej sytuacji zaoszczędziłem mnóstwo czasu, gdyż wszystkie połączenia następne były na styk.
Gdyby kierowca nie poczekał,  byłbym w domu 2 godziny później. Zatem serdeczne dzięki.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz