czwartek, 4 października 2012

326 trasa - 03.10.2012

Zawoja Markowa - Markowe Szczawiny - Przełęcz Brona - Mała Babia Góra (Cyl) - Przełęcz Jałowiecka Tabakowe Siodło - Zawoja Czatoża - Zawoja Składy.

Pierwsza w tym roku wędrówka na moją ulubienicę, Królową Beskidów, czyli na Babią Górę. Wędrówka początkowo w deszczu, którego zresztą aktualnie bardzo brakuje, to znaczy wody ziemia potrzebuje.
Więc to nic, że po ponad rocznej przerwie przewietrzam swoją pelerynę. Za to po wyjściu z Babiogórskiego Parku Narodowego spotykamy (bo idziemy w dwójkę) całe gromady grzybów, które oczywiście zabieramy z sobą. Stąd ta trasa będzie nosić nazwę grzybowej.
Zaczyna się wszystko w Zawoi Markowej , gdzie po przyjechaniu busikiem, o 9.08 startujemy szlakiem zielonym w stronę Markowych Szczawin.
W miejscu, gdzie zaczyna się wspinaczka, widzimy ułożone z kamieni schody i szlak w tym miejscu ponownie wraca na swoje stare miejsce. Schody ułożone są aż do schroniska. Wiele trudu muszą ponosić ci, którzy to wykonują, gdyż robią to wszystko ręcznie. Chwała im za to!
W ogóle wiele dzieje się w Babiogórskim Parku Narodowym, gdyż z myślą o turystach, takie schody, czy podłoże z kamieni są już praktycznie wszędzie. Te, którymi teraz idziemy, na górnym odcinku przed schroniskiem, kładzione były w ubiegłym tygodniu.
Widzimy, że są grzyby, jadalne i niejadalne. Są od czasu do czasu elementy polskiej złotej jesieni. W pewnym momencie wchodzimy w chmurę i będziemy już w niej prawie do końca wędrówki. Nie będzie więc widoków z Babiej Góry, ale będą z niej widoczki miejsc, na które przy słonecznej pogodzie pewnie nie zwrócilibyśmy uwagi.
Przed dojściem do schroniska, gdzie przychodzimy o 10.25, przestaje padać. Można więc odłożyć peleryny i parasole i po posiłku o 11.05 iść dalej na Przełęcz Brona szlakiem czerwonym, już bez pogodowego balastu.
Przełęcz Brona. Jest 11.36. Tutaj zapada decyzja, że w tym chmurnym mleku idziemy na Małą Babią Górę, gdyż nie mamy żadnej pewności, że na Diablaku będzie inaczej. Poza tym Diablak jest celem każdorazowej tutaj bytności, a Cyl czyli Mała Babia, jest pomijany. Zmieniamy kolor wędrowania na zielony.
Szczyt Małej Babiej Góry. Jest 11.56. Zdaję sobie sprawę z faktu, że jestem tu dopiero po raz drugi w życiu, poprzednio przed 12 laty. Należało więc w końcu tutaj dotrzeć.
Idziemy dalej zielonym w stronę Przełęczy Jałowieckiej Tabakowego Siodła. Schodzenie ze szczytu do granic Parku , schodami. Po za nim będzie już trochę błotka.
Przełęcz Jałowiecka Tabakowe Siodło. Jest 13.15. Od tego momentu do końca pójdę szlakiem, który jest dla mnie nowością, czyli debiut. Najpierw, aż do zabudowań Czatoży czarnym, a potem do końca żółtym.
Widzimy, że góry powoli odsłaniają się, ale my pełnej odsłony już dziś nie zdążymy zobaczyć. Widoczność przez to lepsza. Tutaj właśnie zaczął się obfitujący w grzyby odcinek i zanim na dole ponownie weszliśmy na teren Babiogórskiego Parku Narodowego, mieliśmy uzbierane.
Zawoja Czatoża to takie spokojne, ciche i piękne miejsce, co będzie widać. Dojdziemy do niej o 14.03. Przedtem obmycie się z błota w wodzie i dalej asfaltem aż do mety przy schronisku (nieczynnym) PTTK "Hanka" w Zawoi Składach. Meta o 14.40, a odjedziemy stamtąd tym samym busikiem co przyjechaliśmy rano o 14.55.
Piękna wędrówka w chmurze i jakże inna i ciekawa niż poprzednich kilka.
Na Babią Górę wraca się i taki powrót nastąpi, myślę, że tradycyjnie zimą na pewno, chyba, że jeszcze wcześniej nadarzy się jakaś okazja.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz