wtorek, 9 marca 2021

911 trasa - 09.03.2021

Żabnica Skałka - Słowianka - Skała - Magura - Kiczora - Brzuśnik - Wieprz Skrzyżowanie.

Wczoraj Dzień Kobiet, jutro Dzień Mężczyzn... a my pośrodku tego świętujemy wędrując i jak widać po twarzach, wspaniale nam to wychodzi. Ta fotka jest zrobiona na zielonym spacerowym szlaku do Brzuśnika, który to szlak przypadkiem odkryłem podczas penetrowania "mapy.cz"

Na 909 trasie powiedzieliśmy miłemu panu na Słowiance, że niebawem powrócimy i dotrzymaliśmy dziś słowa. Tak jak w poprzedni wtorek zaczynamy w Żabnicy Skałce po przyjeździe tutaj busikiem z Węgierskiej Górki. Mroźno dziś, ale damy radę. Zaczynamy tak jak wtedy, czarnym szlakiem, dziś o 8.13, z tym, że cały czas nim pójdziemy tym razem aż na Słowiankę. Dobrze idzie się, nawet pod górę nie jest zbyt ciężko, a kiedy pokaże się słoneczko i ptaszki zaczną swoje śpiewy, to radośniej wszystko wygląda i tak samo idzie się. Na tym szlaku nie ma widoków, ale jest kilka miejsc gdzie coś widać i tak ponownie witamy na odległość Halę Pawlusią,osłonecznioną, ale co ciekawe z wiszącymi nad nią chmurami. Taki trik słoneczko zastosowało.

O 9.27 przychodzimy na Słowiankę i tutaj będzie przerwa do 10-tej w trakcie której uczcimy wspomniane dni na wstępie. Bywa tak, że na szlakach zajączki coś nam przygotowują, a to kawę, a to jakąś nalewkę, a to jakieś ciastko... a dzisiaj udało nam się takiego zajączka przyłapać niosącego nam grzane piwo z miodem... jaka pychotka. Co jeszcze tam było to nie wiem, ale jakoś tak pomnożyła się wizualnie ilość uczestników😅😂😃

Tam też na Słowiance wejdziemy na zielony spacerowy szlak wiodący tutaj z Brzuśnika i nim teraz pójdziemy z małym wyjątkiem, gdyż za jakiś czas szlak będzie tworzył taki element trójkąta z wejściem na Skałę. Już wczoraj z Seniorką uzgodniliśmy, że tego łuku robić nie będziemy, tylko prosto w górę jakby zamykając trójkąt. Teraz jest to odcinek bezszlakowy, ale dawniej tak prowadził czerwony GSB do Węgierskiej Górki. Wspinamy się zatem na króciutki odcinek i o 10.25 jesteśmy na szczycie Skały, skąd mamy widok od Ochodzitej po część Baraniej Góry. Wiemy z mapy, że nasz zielony nie dochodzi do szczytu, lecz omija go z prawej strony, toteż idziemy w prawo i po kilku minutach znowu jesteśmy na zielonym i nim pójdziemy do końca. Trzeba jeszcze dodać, że razem z zielonym prowadzi żółty rowerowy. To tak jakby 2 szlaki w jednym.

Tam też są dopiero oznakowania, że to Skała, są ciekawe figurki, napisy i pewnie latem jest coś do zjedzenia, czy wypicia. Nie wiemy, bo wszyscy idziemy nim pierwszy raz. Skała była najwyższym punktem na trasie, teraz będą jeszcze niższe 2 szczyty, czyli Magura i Kiczora, ale szlak wiedzie niżej. Jest oczywiście możliwość wyjścia na szczyty, gdyż podobno przy dobrej pogodzie są dalekie widoki. Nie wychodzimy, bo akurat Babia Góra ma czapę z chmur i cały tamten rejon ma podobnie. Podziwiamy za to sąsiednie pasma przez które prowadzą szlaki na Słowiankę, czyli niebieski z Bystrej i żółty z Juszczyny. W przyszłości planujemy takie przejście z Bystrej przez Lachowe Młaki do Juszczyny łącząc oba kolory.

Za Magurą, ale przed Kiczorą natrafiliśmy na mocniejsze przyciąganie ziemskie😅 i jako pierwszy skutki tej grawitacji miałem przyjemność posmakować. Wszyscy mieliśmy raki w plecakach, ale warstwa lodu była tak cienka, że szkoda było je niszczyć. Jakoś musieliśmy sobie poradzić. Będzie widać dziewczyny po szybkim kursie sapera, jak należy dokładnie teren przeczesywać, żeby na minę nie trafić i muszę przyznać, że osiągnęły cel.

Choć nie lubimy asfaltu, to na mój okrzyk z gniazda bocianiego: widzę asfalt! zapanowało uspokojenie wewnętrzne. Skoro asfalt, to oznacza, że jesteśmy w Brzuśniku, gdzie śniegu nie ma. Inna pora roku tutaj. Po lewej mamy Beskid Śląski, po prawej Mały a jesteśmy w Żywieckim. Słońce ciekawie oświetliło koronę zbiornika na Żarze, więc mocno go przybliżyłem.  Mieliśmy odbić w lewo do 600-letniego cisu, ale według szlakowskazu to 1 km. Droga powrotna to już 2 km, a my musimy zdążyć na autobus, bo potem przez 2 godziny nic nie pojedzie i pokrzyżowałoby to powrót zarówno do Cieszyna jak i Ustronia. Liczymy na to, że z wiosną przybędzie połączeń popołudniowych i wtedy można tu powrócić... a nawet trzeba powrócić, bo już umówiliśmy się na powtórkę dzisiejszego dreptania późną wiosną lub latem, kiedy przyroda będzie zupełnie inaczej nas prowadziła.

Tak oto spokojnie przychodzimy na koniec Brzuśnika, na przystanek autobusowy żywieckiego MZK Wieprz Skrzyżowanie i tam o 12.45 kończymy bardzo radosną, uroczystą wycieczkę.















































































































2 komentarze:

  1. Dzięki Twoim relacjom mogę poznać ciekawe szlaki. Powiem szczerze, że choć te szlaki są na mapie to jakoś umknęły mojej uwadze i nie miałem pojęcia o ich istnieniu. W maju jak wszystko będzie soczyście zielone musi tam być przepięknie. W górach dosypało trochę śniegu i wiosny nie widać. Na dole piękne wille pobudowane. Zawsze sobie mówię, że jak wygram w totka to też kupię sobie działkę w podobnym miejscu i wybuduję domek, żeby sobie zamieszkać przy takich widokach. Fajnie Was widzieć w takich dobrych humorach bo to znaczy, że wycieczka się udała. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie było innej opcji niż ta, że będzie radośnie, zwłaszcza, że znowu mogliśmy iść w poszerzonym gronie.
      Życzę Ci wygranej skoro masz takie plany. Na pewno miałbyś bliżej w góry i częściej znalazłbyś na nie czas.
      Jest tyle miejsc na przepiękne majowe wędrowania, że potem trudno wybrać. Uważam, że ten wczorajszy wariant powinien być wówczas powtórzony, choć może z małymi modyfikacjami.
      Odkrywamy lokalne ścieżki spacerowe, gdyż przez ciekawe miejsca biegną i zawsze mają coś do pokazania.
      Miło, że zajrzałeś, podzieliłeś się spostrzeżeniami.
      Wszystkiego dobrego.

      Usuń