czwartek, 4 marca 2021

910 trasa - 04.03.2021

Sól - Podrachowiec - Rachowiec - Mały Rachowiec - Zwardoń - Sołowy Wierch - Rupienka - Centrum Pasterskie - Koniaków Centrum.

 

Dzwonnica w Soli z 1837 roku. Dziś połączyłem Beskid Żywiecki ze Śląskim jedną trasą. Bardzo dawno, czyli co najmniej 6 lat nie pokonywałem takiego przejścia, a było to w odwrotną stronę i pamiętam, że przed zejściem do Soli nazbierałem bardzo dużo opieniek.

Poprzednia trasa wiodła przez Płone i trzeba to to doprawić do smaku, stąd początek w Soli😉 Przyjechałem pociągiem, bo przy stacji ma swój początek czerwony szlak do Zwardonia przez Rachowiec. Zaczynam o 8.25. Według internetowej mapy powinienem zaplanowany odcinek przejść w ciągu 5 godzin 40 minut. W sam raz tyle, żeby w Koniakowie z marszu wejść do autobusu w kierunku domu. Nie ma zatem marginesu czasowego na dłuższe przystanki, a taki planowałem przy kościele, gdyż proboszczem jest tam wspaniały Człowiek, który był w naszym kościele jakiś czas wikarym, To ks. Mirosław Szewieczek. Zawsze myślałem o tym, że jak będę w Soli to wstąpię przynajmniej się przywitać. Dziś ze względów czasowych to niemożliwe i tylko wejdę do kościoła na krótką modlitwę. Po wejściu tam myślałem, że wielkopostna dekoracja przed ołtarzem przedstawia siedzącego Chrystusa z głową skierowaną właśnie na ołtarz. Okazało się to złudzeniem, ale mogłoby to być i w realu.

Skupiłem się dziś na foceniu starych domów, takich podupadłych, gdyż niektórych z nich może już za jakiś czas nie być. Gdyby je tak móc odremontować... byłyby pięknie. Nie znaczy to, że innych domów zabraknie. Poza tym wierzby przy potoku Słanica. Marzę ciągle o takiej trasie wśród wierzb, gdyż mają one niepowtarzalne indywidualne kształty. Może kiedyś da się to zrealizować, ale niekoniecznie w górach, bo tam raczej nie rosną.

Ziemia koloru ziemistego, jak zawsze o tej porze roku zanim się zazieleni. To też ma swój urok. Jednak ten kolor w połączeniu z szarzyzną dnia może sprawić niezbyt ciekawe wrażenie. Praktycznie widoków żadnych, tylko to co w pobliżu, a jeżeli trochę słońce chmurą zaświeci to widać tylko kontury gór. Piszę, że słońce chmurą zaświeci... bo tak było. Nie przebiło się przez warstwy, ale jak była cieńsza to cała świeciła i to było bardzo ciekawe zjawisko.

Realia, czyli odczucie na żywo, były zupełnie inne. Nie wiem jak to się stało, ale nogi rwały do przodu i musiałem się starać, żeby mnie gdzieś po drodze nie zostawiły, bo jak dojdę do domu bez nóg😅 Dawno tak nie miałem i to cieszy, bo kondycja z każdą wycieczką rośnie i oby tak dalej.

Podłoże takie jak ostatnio bywa, czyli sucha ziemia, błoto i utwardzony śnieg miejscami zamieniony w lód. To sprawia, że idzie się jak po stole. Bywa, że na lodzie jest sporo bukwi i one dają bezpieczeństwo, noga się po lodzie nie ślizga. Z kolei mokra ziemia przyczepia się obcasów i nagle but waży 2 tony i jak tu iść😅, ale jak już pisałem nogi rwały do przodu i nawet z takimi ciężarami dawały sobie radę.

Podejście na Rachowiec od strony Soli jest dłuższe niż ze Zwardonia, ale lżejsze i to zdecydowanie, stwierdzam to po raz kolejny. Na Rachowcu jest wieża widokowa, ja ją spotykam pierwszy raz. Nie było sensu na nią wychodzić, skoro widać tylko kontury. Szczyt Rachowca jest tam gdzie są urządzenia wyciągu i jestem tam o 10.30. Troszkę powiewa mocniej, ale przynajmniej chłodzi.

Patrzę na Ochodzitą ze szczytu i też tylko kontury, a ja tam mam być pod nią za jakiś czas. Na razie przede mną schodzenie w śniegu do Zwardonia. Na Małym Rachowcu czynny jest wyciąg narciarski, muzyka stamtąd zagłusza ciszę i zagłusza mi moją piosenkę, która cały czas jest ze mną. Choć dopiero początek miesiąca to jestem pewien, że w ostatni poniedziałek obwieszczę, że ona jest moim przebojem tegorocznego marca... i ona będzie w relacji, bo należy wierzyć w to, że wszystko będzie dobrze.

Szlak doprowadza mnie do dworca kolejowego w Zwardoniu, a tuż za nim swój początek ma szlak niebieski na Baranią Górę i od 11.20 nim pójdę dalej.  Przejście niebieskim wiaduktem nad torami to przejście z Beskidu Żywieckiego do Śląskiego i to uczynię 4 minuty później.  Przede mną już drugie dziś podchodzenie, tym razem na Sołowy Wierch. Teraz spoglądam przez granicę z tęsknotą za Słowacją, za szlakami w tym kraju, gdyż miałem zamiar w tym roku powrócić na szlaki tamtejsze, a tu tylko mogę popatrzeć jak na zakazany owoc.

Wchodząc na Sołowy Wierch oglądam się za siebie na Rachowiec gdzie byłem i co ciekawe - widać go, a z Rachowca Sołowego Wierchu nie było widać. Teraz widać, bo oświetla go chmura o czym już pisałem. Jak zawsze podczas samotnej wędrówki jest czas na różaniec, na jego spokojne odmawianie i czas szybciej przez to płynie. Choć w przerwach figle dają znać o sobie, jak chociażby ten pokazujący co właściwie powinna zakrywać maseczka. Bałem się powrotu maseczek, gdyż duszę się, ale kupiłem taką z jonami srebra i mam święty spokój. Mogę oddychać, ale jednocześnie nie mam zamiaru jej nosić tam gdzie to jest zbędne. 

Na Sołowym Wierchu (12.28) tabliczka mówiąca o tym, że to szczyt, jest w ruinie, podobnie jak niektóre domy dziś spotkane. Teraz znowu w dół do Rupienki. Nogi teraz dopiero poniosły tak, że musiałem spodnie podtrzymywać, żeby mi nie opadły. Chyba będę musiał zacząć nosić szelki😉

Z Rupienki patrzę na Ochodzitą, a ona stąd taka malutka. Zaczynam trzecie dziś podchodzenie i o 13.10 dochodzę do skrzyżowania szlaków, żegnam pięknie niebieski i wchodzę na żółty. Też troszkę pod górę zwłaszcza końcówka. Potem owieczki i koza w Centrum Pasterskim. trudno byłoby mi ich nie odwiedzić. Okazuje się, że koza niebawem będzie mamą.

Stamtąd tylko kawałek do przystanku autobusowego Koniaków Centrum. Tam koniec wędrówki dzisiejszej o 13.45, czyli byłem wcześniej o 20 minut niż zakładałem... i jeszcze prawie kolejne 20 minut czekałem na autobus. To wszystko znaczy, że gdybym nie przyszedł szybciej, to trafiłbym z marszu do autobusu. Pięknie to wszystko się ułożyło. 

Prognoza pogody kolejny raz się sprawdziła, bo miało zacząć padać ok. 15-tej i pierwsze krople deszczu na szybach autobusu pojawiły się w Wiśle... a jeśli chodzi o Wisłę, to rozpoczęli po przerwie remont drogi i znowu są korki.

 





















































































































































6 komentarzy:

  1. Kilka razy rozpatrywałem te tereny jako cel wycieczki ale wydawały mi się mało atrakcyjne. Na Twoich zdjęciach widzę, że się myliłem. Uwielbiam takie stare domy. U mnie kiedyś kilka podobnych było. Teraz już nie ma ani jednego. Wioska tak się rozbudowała i wszędzie są tylko działki na sprzedaż, a stare domy wyburzono. Ilość mieszkańców w ciągu ostatnich 10 lat się podwoiła. Teraz już więcej jest miastowych, którzy się tu sprowadzili niż starych mieszkańców. Dlatego mam sentyment do takich domów, bo to przypomina mi czasy dzieciństwa. Trochę się rozpisałem więc kończąc przesyłam tradycyjne pozdrowienia i czekam na kolejne relacje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że się rozpisałeś, bo to znaczy, że ten kontakt jest dla Ciebie ważnym... bo dla mnie jest bardzo ważnym.
      Tamte domy miały swoją duszę, jedyną i niepowtarzalną. Współczesne też je mają, ale to już nie jest to co tamte. W tamtych domach rozwijała się miłość rodzinna, wszyscy stanowili jedno... a dziś... każdy swój pokój i niech nikt nie próbuje tego zmieniać! Tak to teraz wygląda. Można mieć swój pokój, ale przede wszystkim trzeba mieć więź z całym domem.
      Serdeczności.

      Usuń
  2. Stare chałupy, dzwonnice, rozpadające się gospodarstwa trzeba uwieczniać na zdjęciach, bo przy kolejnej wizycie może ich już nie być, albo zostaną odnowione, albo i unowocześnione, a to już nie ten sam klimat.
    Piękna trasa, i mimo zalegającego śniegu jest coraz bardziej wiosennie.
    Centrum Pasterskie w Koniakowie to dla nas nowość.
    Podziwiamy, pozdrawiamy Danusia i Marian :-):-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już w tym roku pokazywałem owieczki z Centrum Pasterskiego, kiedy szliśmy na Ochodzitą (15 lutego).
      Właśnie dlatego staram się robić zdjęcia takim obiektom. Podczas 1 tegorocznej trasy na mecie w Głębcach pokazywałem dom-ruderę, dziś już go nie ma. Jest tylko ślad w ziemi, że coś tam było.
      Jutro mamy zamiar dotrzeć do 600-letniego cisu i na samą myśl o tym, co to drzewo widziało chciałoby się nawiązać jakąś łączność, żeby to przekazało. Póki co, to na razie to nie jest możliwe.
      Dziękuję za pozdrowienia, za odwiedziny i życzę Wam samych radości, a Tobie Danusiu szczególnie w dniu dzisiejszego święta.

      Usuń
  3. Przyznam, że to Ty właśnie nauczyłeś mnie obserwowania i uwieczniania starych domów - takich z historią i pamiętających niejedno. Pierwszy taki wskazany przez Ciebie był w Podlesiu- przy szlaku na Czantorię. Stoi tam jeszcze bo oglądałam go na Twoich zdjęciach.
    Nie napisałam uprzednio że z zachwytem i papierową mapą oglądałam ostatnią Twoją wyprawę, bo przejście z Beskidu Żywieckiego do Śląskiego wymagało sporo logistycznego opracowania. A wszystko tak dokładnie opisałeś i pokazałeś, że można wędrować Twoimi śladami bez obawy o zabłądzenie.
    Niech się wreszcie skończy to co złe, ale dopiero wtedy zdecydujemy się na komunikację zbiorową.
    Na tę chwilę - póki nie można robić "pętelek" z wykorzystaniem własnego środka lokomocji, pozostaje nam oglądanie Twoich relacji.
    Pozdrawiamy cieplutko życząc jutrzejszej równie wspaniałej wyprawy D+M :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed dworcem kolejowym w Zwardoniu jest węzeł szlaków, choć... niebieski zaczyna się ciut za nim. Tabliczkę tym razem dostrzegłem, bo jeszcze nie ma liści, ale jak urosną, to nie będzie widoczna. Ktoś o to nie zadbał, żeby ją na stałe odsłonić.
      Przejście do Śląskiego jest spokojne i ciekawe. Już sporo lat temu szedłem z Rycerki Górnej przez Wielką Raczę do Zwardonia i tam się okazało, że nie mam czym się stamtąd wydostać i dlatego odkryłem ten niebieski do Koniakowa i do domu wieczorem dojechałem.
      Domy, płoty i różne inne rzeczy są częścią historii i czasem żałuję, że w dawnych latach nie interesowałem się fotografią, bo myślałem, że wszystko się zapamięta... i tak było do pewnego czasu.
      Dziękuję za ponowną wizytę i dobrej nocki dla Was.

      Usuń