niedziela, 21 lutego 2021

906 trasa - 21.02.2021

Ustroń Widokowa - Myśliwska - Na Kępie - Podlesie - Mała Czantoria - Na Kępie - Jelenica - Pod Skarpą - Ustroń Manhatan.

Na dole już prawdziwe przedwiośnie, za to na górze jeszcze zima. Bliziutko Małej Czantorii.

Złamałem dziś zasadę siedzenia w domu w niedziele. Wczorajszy piękny dzień jakoś przełknąłem, bo miałem trochę pracy, ale też wieczorem powiedziałem sobie, że jeśli pogoda nie niedzielę się utrzyma, to ja biorę plecak i wyruszam na Czantorię. Wczorajsza wersja w planie była inna, ale kiedy rano budzik zadzwonił to powiedziałem... o nie bratku! Idę dalej spać... w końcu mogę wyjść później i zmienić pierwotny plan.

Potem po kolejnym otwarciu oka zobaczyłem za oknem błękit. To był doping i chociaż bez pośpiechu to wyszedłem z domu z plecakiem. Na ulicy Widokowej o 9.48 beszlakowo zaczynam dreptanie. Trafna nazwa Widokowej, bo z niej pięknie widać Ustroń i otaczające góry. Równo o 10-tej dochodzę do ulicy Myśliwskiej i odtąd pójdę żółtym szlakiem do miejsca zwanego Na Kępie. Tam (10.21) postanawiam, że pójdę dalej żółtym lecz rowerowym, bowiem brakuje zmęczenia w podchodzeniu wyrypem... a ten mam zapewniony na zielonym szlaku. Najpierw muszę dojść do niego, co czynię właśnie żółtym rowerowym. Zza drzew dobrze dziś widać Cieszyn, toteż będzie pokazany. 

O 11.08 w Podlesiu wchodzę na wspomniany już zielony szlak, który jeszcze kilka lat temu miał czarną barwę. Podziwiam Tuł, zaglądam do Trzyńca, który dymi na biało a nie jak niegdyś innymi kolorami. Patrzę na czeskie góry, które w tej chwili nie są osiągalne. Ciekawa sprawa, bowiem Czesi mają tyle rygorów sanitarnych a ich nie przestrzegają. Sporo ich u nas wędruje, choć granicy przekraczać nie można. Zresztą dzisiaj też spotkam grupy czeskie. Z kolei jeśli jakiś Polak znajdzie się na terenie Czech to tamtejsza policja mocno go ściga... nie ściga swoich obywateli, którzy granicę przekraczają. Dziwnych czasów dożyliśmy. Nie jestem za ograniczaniem ruchu jakiegokolwiek, ale jeśli już takie zasady są, to należy je przestrzegać.

Zaczyna się wspinaczka, początkowo bez raków i po wielu ewolucjach na oblodzonym podłożu ubieram je i dziwo sam je ubieram. Tym razem brzuch nie przeszkadzał, coś jakby się zmniejszył. Teraz to jest komfort wychodzenia, zwłaszcza, że coraz więcej lodu na szlaku. Zastanawia mnie tylko, jak ci goście, których nikt nie goni a uciekają, potrafią bez raków wlatywać na górę i z niej zlatywać.

Na Małą Czantorię przychodzę o 12.02 i widząc, że jest przetarta  ścieżka na szczyt, to tam od razu udaję się. Po wyjściu z lasu na gołej przestrzeni hula mocny wiatr i zimny. Dobrze, że nie zdjąłem wcześniej kurtki, bo mógłbym mieć kłopoty typu zawianie. Patrzę pod słońce w kierunku Wielkiej Czantorii a tu na szczycie (12.08) spotykam znajomą , z czego bardzo mocno ucieszyliśmy się. Nawet wspólną fotkę mamy. Aparat tym razem nie zawiódł choć wiatr chciał go strącić z podwyższenia. Za zimno, żeby dłużej zostać i rozstajemy się idąc każdy w swoją stronę... aparat jeszcze za znajomą podążył w formie widoku z lotu ptaka.

O 12.18 wracam do szlakowskazu i odtąd będę schodził żółtym, tym samym, którym na dole wędrowałem. Teraz dopiero mogę być szczęśliwy, że mam raki. Nie zszedłbym w samym obuwiu. Najmniejszych szans nie miałbym. W miejscu widokowym pstrykam kilka fotek, po czym wchodzę do lasu i nim powrócę Na Kępę o12.58. Przerwa. Trzeba dać twarzy szansę, żeby słoneczko troszkę ją ubarwiło i tak to będzie do 13.22. Jeszcze kawałek żółtym powtarzam odcinek z rana, ale idę drogą, ulicą Jelenica, którą prowadzi czerwony szlak rowerowy. Idę obok wytwórni wód Ustronianka, której parking jest położony na miejscu, gdzie przez wiele lat moja forma, w której pracowałem miała swój ośrodek wypoczynkowy. Z tego okresu została tylko świetlica coraz bardziej uszkadzana zrębem czasu,

Następnie na styku ulic Myśliwskiej, Partyzantów i Pod Skarpą ja skręcę w tę ostatnią i już do domu pójdę bezszlakowo. Dziś z innej strony wracam, więc trochę więcej fotek osiedla... a w domu czeka na mnie Łatek (14.12), który po przywitaniu poszedł spać.  Była to bardzo potrzebna wędrówka. Wybrałem jej przebieg tak, aby jak najmniej mieć kontaktów z innymi, bo to dziś ważne.







































































































































7 komentarzy:

  1. Jedną z opcji rozważanych przeze mnie na niedzielę była wycieczka żółtym szlakiem z Ustronia na Małą Czantorię. Stwierdziłem jednak że zostawię sobie tą wycieczkę na wiosnę lub lato. Twoje zdjęcia przekonują mnie , że koniecznie muszę się tam wybrać. Dzisiaj wycieczka niestety nie doszła do skutku. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żółty szlak jest najłagodniejszym ze wszystkich jeśli chodzi o wyjście na Czantorię. Polecam go. Niestety, obecnie też najbardziej oblodzony.
      Z tego wynika, że wiele nie brakowało a spotkalibyśmy się na szlaku. Może i tak kiedyś będzie. Powodzenia i dzięki.

      Usuń
  2. Coraz mniej śniegu, coraz więcej zieleni i słońca i niezmiennie rozległe widoki i świetny opis wyprawy. Niektóre miejsca poznajemy- okolice Tułu i Małej Czantorii cierpliwie czekają i kuszą… ale widząc mnóstwo aut przy wejściu na szlak na Małą Czantorię, to rozumiemy że wielu turystów wykorzystało piękną pogodę.
    Nie bardzo tylko rozumiemy zdjęcia z doposażonymi w raki nogami. Prawa z lewej i odwrotnie? Chyba że Jesteś Stachu człowiek- guma i zastanawiałeś się kto zauważy taki żarcik! Haha
    Misiek drzewny schowany między koroną drzewa, a wystawiający tylko pochyloną głowę to też ciekawe ujęcie. Ale masz szczęście takie dziwy dostrzegać!
    Super prezentacja i dobrze naładowane akumulatorki wiosennymi promieniami słońca. Pozdrawiamy cieplutko :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno było usiedzieć w domu w taki dzień. Nogi to są nogi i oby służyły, a czy lewa,czy prawa co to ma znaczenie. Jedynie butów nie da się ubrać odwrotnie.
      Faktycznie, w tamtych okolicach wędrowaliśmy wspólnie po raz pierwszy i ta przyjemność w pamięci zostanie już.
      Gumą byłem kręcąc piruety na lodzie przez założeniem raków. Konieczność wyższego rzędu, hahaha
      Dzięki za miłe jak zawsze słowa. Pisząc to już jestem po kolejnej wędrówce i czas byłby to wgrać na blog, ale chyba sen nie pozwoli. Wszystkiego dobrego.

      Usuń
    2. Myślę, że to co Ty widzisz miśkiem to ja widzę słonia z dużą cienką trąbą, hahaha

      Usuń
  3. Ty to masz dobrze... oko otworzysz a juz jesteś na szlaku... pozdrawiam 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie... hahaha, jak okno otworzę to mam kawałek bloku, który mi świat przesłania.
      Szczerze mówiąc to ja specjalnie nie przepadam za wędrowaniem bliską okolicą, choć czasem robię to z przyjemnością.

      Usuń