czwartek, 4 lutego 2021

903 trasa - 04.02.2021

Kalwaria Zebrzydowska - Kolejowa - Bernardyńska - Sanktuarium Pasyjno-Maryjne - Dróżki Kalwaryjskie - Bugaj - Kalwaria Zebrzydowska.

Sanktuarium Pasyjno-Maryjne w Kalwarii Zebrzydowskiej widziane ze zbocza Golgoty.

Dzisiejsza pielgrzymka tutaj wynikła zarówno z potrzeby serca jak i z konieczności. Od dłuższego czasu miałem zamiar tu dotrzeć, ale może jeszcze nie teraz. Sytuacja zmieniła się kiedy jednej z moich koleżanek życie na tyle skomplikowało się, że na granicy bezradności dogadaliśmy się co do wspólnej pielgrzymki. Mieliśmy razem tutaj być, ale jej sytuacja zmienia się ciągle i  znowu musi zadbać o bliskich. Trudno, przejmuję na siebie dostarczenie przed ołtarz z Cudownym Obrazem jej prośbę o dobre wyjście z ciągnącej się już długo nieciekawej sytuacji. Wspomagać będzie mnie inna koleżanka, z którą tutaj będziemy.

Zaczynamy o 8.27 na stacji kolejowej. Idziemy spokojnie, deszcz raz pada, raz nie pada, ale i tak jest zdecydowanie lepiej niż to pokazywała prognoza pogody. Na 10 minut przed Mszą Świętą wchodzimy do kaplicy i jest czas na złożenie Panu i Mateńce wszystkich naszych próśb, a także podziękowań. Sporo tego się nazbierało i wszystko to, co różni ludzie przekazali mi, zostało tutaj pozostawione... a z ogólnych spraw to doszła ciągle ponawiana prośba o odsunięcie od nas pandemii, a także o rozjaśnienie umysłów wszelkiej maści hejterów, by tego nie czynili więcej.

Jak zawsze po mszy tutaj, ogarnęła mnie wielka ulga i dopiero teraz tak naprawdę odczuwam radość z  przybycia. Koleżanka jeszcze nie widziała tutejszej ruchomej szopki w tym wydaniu i dziś miała okazję to zobaczyć. Dziś nie fociłem tego zbytnio, bo uczyniłem to podczas ostatniej trasy ubiegłego roku. Musiał być gościu na hamaku, bo to jest wskazówka dla mnie na ten rok, jak należy wypoczywać😉

Na otwarcie restauracji musimy trochę poczekać, ale wytrwałość została nagrodzona pyszną kawą, oczywiście na zewnątrz... a wewnątrz dojrzałem kilka koleżanek dla Łatka i moim zdaniem najpiękniejszą otrzymał po powrocie do domu w prezencie.

Kolej na uduchowioną część pielgrzymki, czyli na dróżki. Nie wiemy jak aura spisywać się będzie, póki co jest dobrze,... dlatego idziemy na Golgotę a stamtąd przejdziemy całą drogę krzyżową, aż do pałacu Piłata. Idziemy w odwrotną stronę, ale to jest asekuracja, gdyby przyszło nam przed silnym deszczem zmykać. Deszcz zaczął kropić wówczas kiedy znowu pojawiliśmy się przy Bazylice, ale już nie wstępujemy, tylko kierujemy swoje kroki w stronę dworca autobusowego... i tak jak rano, raz pada, raz nie pada. Gdybyśmy wzięli sobie do serca prognozę pogody, to pewnie bylibyśmy w domu, a tak sporo dobrych uczynków spełniliśmy.

Kończymy na wspomnianym dworcu autobusowym o 11.37 i mamy prawie pół godziny do odjazdu, które to bardzo szybko minie.

















































































4 komentarze:

  1. Czasy są ciężkie ale zawsze trzeba mieć nadzieję na poprawę. Mam nadzieję, że prośby zostaną wysłuchane. Pogoda ostatnio kiepska i nie widać poprawy w najbliższych dniach. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadzieja to podstawa w życiu. Tak myślę, że jak wszystko wróci do normy to ja zatęsknię za takimi kameralnymi pielgrzymkami, gdzie cisza, spokój i tylko duchowość.
      Wszystkiego dobrego.

      Usuń
  2. Pielgrzymka... i Kalwaria... i modlitwa... Piekne, uduchowione miejsce.

    OdpowiedzUsuń