W 2015 roku po raz pierwszy uczestniczyłem w 28 już edycji Międzynarodowego Studenckiego Festiwalu Folklorystycznego organizowanego przez Uniwersytet Śląski. W tym roku z wiadomych względów koncertów nie ma, organizatorzy są obecni w sieci... jednak mnie to nie wystarcza.
Spacer po Cieszynie ma za zadanie sięgnąć pamięcią do tych minionych pięciu lat, kiedy to zarówno w Cieszynie jak i w Ustroniu przeżywałem dzięki MSFF chwile radości.
We wspomnieniowej pierwszej części będą fotki dostępne w sieci internetowej pokazujące edycje festiwalu od 28-mej do 32-giej. To nie moje fotki i nie wszędzie tam byłem wówczas.
W drugiej części wspomnień to już moje zdjęcia pokazujące zespoły, które bardzo mi przypadły do gustu i nawet zawarłem znajomości, jak chociażby z pokazanym wyżej zespołem z Zimbabwe podczas 29 edycji.
Najpierw w Cieszynie, a za kilka dni w Ustroniu.
Rok później, czyli podczas 30 edycji także gościli na Festiwalu, ale do Ustronia nie dojechali, a bardzo na nich czekałem, bowiem moi Przyjaciele z Utropka akurat wzięli ślub i ich występ tamże miał być dla nich prezentem-niespodzianką. Taki prezent był, ale zaprosiłem do niego turecki zespół, który dzielnie z powierzonej roli się wywiązał. Inne zespoły przechodzące bulwarem do amfiteatru przystawały i nie mogli zrozumieć, co ci Turcy tak w Utropku "rozrabiają". Rozbawiali Młodą Parę i gości.
Na każdej fotce jest numer kolejny Festiwalu, którego ona dotyczy.
Na pierwszym moim spotkaniu z Festiwalem (28) na scenę do tańca zaprosiła mnie pani z sycylijskiego zespołu. Niestety nie ma po tym fakcie nigdzie żadnego śladu. Za to na ubiegłorocznym (32) do tańca porwała mnie śliczna dziewczyna z Ekwadoru i to już jest widoczne. Wspaniałe było w ubiegłym roku zakończenie w postaci śniadania na trawie na terenie cieszyńskiego campusu UŚ.
Mam nadzieję, że w przyszłym roku już nic nie stanie na przeszkodzie, żeby kolejna edycja mogła odbyć się na żywo.
Spacer dzisiejszy rozpoczęty na cieszyńskim rynku o 9.40 to jedyna rzecz dziejąca się realnie teraz. Jest mocno niebo zachmurzone, ale widzę ponad ulicą Głęboką, że na jej końcu, czyli nad zamkiem jest jaśniej. Ryzykuję i idę w tamtą stronę. Brunatny jeleń z hotelu cały czas mnie obserwuje. Będzie nawet widoczny na zbliżeniu z Wieży Piastowskiej i dzięki temu widać będzie kształt dachu budynku, bo z płyty rynkowej nie mamy o tym pojęcia.
Spotykam kilka osób, z którymi kiedyś pracowałem i to po kilkudziesięciu latach niewidzenia. Jakże byliśmy wtedy zgrani... świadczy o tym serdeczność rozmów po latach. Na Głębokiej wstępuję do kolegi w sklepie kolonialnym i... być może doczekamy się momentu wspólnej wędrówki w przyszłości, oby nie za dalekiej.
Na Wzgórzu Zamkowym melduję się o 10.15. Chmury zniknęły i mogę tym samym wyjść na wieżę, by podziwiać krajobraz po polskiej i po czeskiej stronie granicy. Uświadamiam sobie, że po raz pierwszy na Wieżę Piastowską wychodziłem 60 lat temu wraz ze swoją klasą i bardzo bałem się wysokich schodów. Dziś już takiego wrażenia nie robią.
Potem Aleją Cieszyńskich Kobiet przechodzę do kawiarni zamkowej, po drodze zahaczając o wystawę kremu Nivea.
Podwójne espresso, mile spędzony czas i dalsza droga. Tym razem ulicą Menniczą w stronę teatru, potem Stary Targ i powrót na rynek.
Wzgórze Zamkowe i Teatr im. Adama Mickiewicza, a także cieszyński rynek, to główne miejsca, gdzie dotąd odbywały się imprezy MSFF. Właśnie te miejsca chciałem dziś odwiedzić.
Tegoroczny e-festiwal był ważny i chwała organizatorom, że tego się podjęli... choć to wszystko erzac.
Otrzymałem sms-a od jednej z pań przypominającego, że 40 lat temu Wałęsa wielkim długopisem podpisał porozumienie z ówczesnym rządem. Tak! pamiętam. Wracałem wtedy ze Szwecji w towarzystwie świeżo upieczonego studenta Akademii Muzycznej - Roberta Obcowskiego. Bardzo wrażliwy i utalentowany młody człowiek w przyszłości skomponuje wiele pięknych piosenek i jedna z nich zakończy relację.
Kończę ten spacer w miejscu, w którym w 2016 roku poznałem chłopaków z zespołu z Zimbabwe, o 11.20.
hej... ciekawa wspomnieniowa wyprawa w nasze powiatowe miasteczko... ja ten festiwal podziwiałam w 2013 roku... jak to dawno było... i jak pięknie było... miłego
OdpowiedzUsuń... jeszcze będzie miło, bo wróci na żywo - na pewno.
UsuńNasze miasto powiatowe wcale nie jest takie małe, bo w kraju się nie zmieściło i reszta jest w Czechach.
Fajnie, że zajrzałaś. Papapa!
Ładne miasteczko. Widać, że bardzo zadbane. Covid niestety pokrzyżował wiele planów i wiele takich imprez nie mogło się odbyć. Oby przyszły rok był lepszy.
OdpowiedzUsuńSono contento che tu non sia razzista e non abbia pregiudizi.
OdpowiedzUsuńSei meraviglioso. Vit