Kolářova Chata Slavíč. Nasz półmetek ważnej trasy, gdyż dziś rozpoczyna się tegoroczna edycja zdobywania szczytów dla Hospicjum św. Ojca w Pszczynie i potrwa do końca listopada. Jako, że można wędrować przez góry całego świata, to my na otwarcie wybraliśmy Beskid Śląsko-Morawski w Republice Czeskiej.
Prawda jest taka, że nie mogliśmy się doczekać rozpoczęcia akcji i nawet gdyby była paskudna aura to też poszlibyśmy... ale aura nas hojnie słoneczkiem obdarzyła.
Z proporczykiem akcji i nalepkami na plecakach pojechaliśmy do Morawki, konkretnie do miejsca zwanego Úspolka, gdzie o 9.10 weszliśmy na zielony szlak wiodący na Slawicz. Sporo asfaltu, ale on po czasie zniknie. Hrachové mijamy o 9.28. Tam właśnie odbija w prawo od nas czerwony szlak też na Slawicz, ale on jest kilka razy dłuższy niż ten nasz, którym dziś idziemy.
Dużo będzie wody z początku obrazków, gdyż po obfitych opadach jej stan wszędzie mocno podniósł się i dziś płynie strużkami, strugami, potokami, rzeczkami dość intensywnie, ale jakież to jest wdzięczne do oglądania i słuchania melodii, którą wygrywa płynąc po kamieniach i nie tylko po kamieniach.
Tam gdzie wysokie skarpy są to i huczy trochę ta woda płynąca.
Są też kałuże, w jednej z nich Seniorka ma lustrzane odbicie.
Nas mijają rodziny, narzeczeni... my mijamy też i tak spokojnie i po części piknikowo wspinamy się do góry, choć to wspinanie jest łagodne. Inaczej byłoby gdybyśmy zaczynali tam gdzie dziś skończymy.
Na wejściu do lasu od razu mamy barykadę drzewną. Potem się okaże jak wiele drzew, zwłaszcza młodych jest powalonych i to nie tylko na szlakach, ale w lasach.
Niesiony proporczyk z Hospicjum rodzi zainteresowanie, raz większe, raz mniejsze... ale też dzięki temu mam fotki z tyłu, czego raczej do tej pory nie bywało... bardzo sporadycznie. Przynajmniej teraz wiem jak z tamtej strony wyglądam.
Pod Slavíčem o 11.04 dochodzi szlak czerwony i już zaraz będzie wielka polana i widoczna chata. Przyjdziemy tam o 11.15. Długa kolejka po jedzenie, po piwo, więc postanawiamy dłuższą przerwę zrobić w następnej chacie, a tutaj tylko kupuję widokówki i zbieramy potwierdzenie pobytu do książeczek akcyjnych.
Są widoki, ale pod słońce mocno operujące i dlatego są na fotkach takie a nie inne.
O 11.35 idziemy dalej, tym razem już czerwonym szlakiem do Babiego Wierchu, gdzie będziemy o 11.56 i tam będzie najwyższy punkt trasy 918 m npm, co oznacza, że będziemy schodzić na niższy poziom i czynimy to szlakiem żółtym, aż do Chaty Kamenitý.
Tam przybywamy już właściwie niebieskim o 12.20. Będziemy godzinę i 4 minuty na tutejszej majówce, na której są całe rodziny. Bardzo dużo młodych ludzi. Spędzamy ten czas oczywiście na zewnątrz, bo trzeba korzystać z tak pięknej aury. Ktoś w kolejce po pieczątki wyciągnął mi z plecaka proporczyk i długo nie potrafiłem go znaleźć... ale koleżanka znalazła i wszystko skończyło się dobrze. Słyszałem za sobą śmiechy z O. Pio, który jest na proporczyku, ale nie sądziłem, że komuś aż tak będzie przeszkadzał.
Ważne, że jest i że nie trzeba występować o następny. Trzeba go będzie tylko nosić w innym miejscu, bardziej widocznym.
Schodzimy niebieskim i mamy ciekawe widoki od Kozubowej, po Połomy, Skałkę i pomniejsze góry.
W malutkim "małpim gaju" dzieciaki na drzewach, a przecież tutaj zawsze robimy sobie wspólne zdjęcie. Nie ma problemu, możemy tam stanąć i jeszcze nas pstrykną.
Do mety już niedaleko, na przystanku autobusowym Doubrava w Górnej Łomnej, co ciekawe, jest on na granicy z Dolną Łomną. Przychodzimy tam o 13.58 i to jest godzina zakończenia tej jakże innej trasy. Ponad pół godziny do odjazdu autobusu, ale przeleci to... podziwiamy baranki na niebie, których jest coraz więcej.
Rano wychodząc z domu byłem tak zafascynowany tym pierwszym dniem akcji, że przyplątała się piosenka na całą trasę o pierwszym dniu, choć w jej treści chodzi zupełnie o co innego.
Niesamowita akcja, szczytny cel. Kibicujemy Wam wiernie.
OdpowiedzUsuńTrasa malownicza, widoki przecudne. Proporczyk noś, niezależnie od reakcji mijanych turystów. Ważne że przyciąga uwagę, wierzymy, że przede wszystkim jest to zdrowe zainteresowanie.
Zdjęcie Seniorki z Jej odbiciem w kałuży- majstersztyk!
Pozdrawiamy serdecznie i słonecznie :-):-)
Proporczyk będzie noszony, ale tak będzie umieszczony, żeby nikt go nie wyciągnął.
UsuńNazwijmy to, że to tafla wody leśnej chciała przyjąć twarz Seniorki... ona tego wcale nie widziała, bo to było widoczne tylko z góry z pagórka naprzeciw.
Dzięki za kibicowanie i mam nadzieję na wspólne podreptanie też.
Serdeczności dla Was od nas. Hejka!
Piękne tereny, szczytny cel.
OdpowiedzUsuńNikt mądry się nie śmiał, a jak ktoś się śmiał, to sam sobie świadectwo wystawił.
Pozdrowienia.
Lata niszczenia kościoła w Czechach zrobiły swoje. Mamy tam albo mocno i prawdziwie wierzących ludzi, ale też całkowicie zlaicyzowanych głównie młodych, dla których wszelki objaw okazywanej wiary jest naruszaniem "ich godności osobistej". Obyśmy czegoś takiego nie doczekali się u nas, bo to jedyna rzecz, której nie powinniśmy brać od południowych sąsiadów.
UsuńDziękuję za wizytę i odwzajemniam pozdrowienia.
Oj pamiętam jak razem wędrowaliśmy do schroniska Slawicz i Kamienity i jak dużo śniegu było i było wesoło i było pięknie.
OdpowiedzUsuńA jak inaczej wygląda to wiosną... nie do poznania... a ja tak często wracam do tamtych fotek i wspominam:)))
... bo to wtedy była jedna z najpiękniejszych zimowych tras. Opowiadałem dziewczynom o niej, o tym jak nas ochrzanił gość, że stanęliśmy na ślad nart (w Czechach za to można dostać mandat), o tym jak pięknie usiadłaś w śniegu blisko mety i jak z tego potrafiłaś się cieszyć.
UsuńTa obecna trasa też bardzo piękna i to w zupełnie innych warunkach aury.
Dziękuję za odwiedziny. Wszystkiego dobrego Gabrysiu.
Zawsze nie mogę się doczekać co zastanę w tych skrzyneczkach z pamiątkowymi pieczątkami:)
OdpowiedzUsuń