sobota, 25 maja 2019

781 trasa - 24.05.2019

Cieszyn Szpital - Wyższa Brama - Rynek - Głęboka - Wzgórze Zamkowe - Mennicza - Książnica Cieszyńska - Teatr im. Adama Mickiewicza - Park Pokoju - Głos Ziemi Cieszyńskiej.

Tym zabytkiem z Książnicy Cieszyńskiej rozpoczynam relację z 12 Nocy Muzeów.
Zanim rozpocząłem uczestnictwo w tym wydarzeniu, najpierw odwiedziłem w szpitalu koleżankę, w której intencji byłem 2 dni wcześniej w Łagiewnikach. Myślę, że nie jest źle.
Na terenie Szpitala Śląskiego o 16.30 rozpoczynam wędrówkę 781 trasy. Przez ulicę Wyższa Brama i inne przychodzę na rynek. Potem zejście ulicą Głęboką w stronę zamku. Ulica na pewnej części rozkopana, bowiem eliminując w starych kamienicach piece węglowe, zakładana zostaje instalacja ogrzewania i ciepłej wody.
W tym roku chciałem zwiedzić inne miejsca aniżeli rok temu i dlatego głównie dziś skierowałem się na Wzgórze Zamkowe gdzie dotarłem o 17-tej. Czas tutaj można spędzić spokojnie w postawie stojącej, siedzącej, a nawet leżącej, co też będzie widać.
Przyciągnęła mnie tutaj chęć zobaczenia pokazu rekonstrukcji historycznej w gołęszyckim grodzie, a jak wiadomo Gołęszyce to protoplaści Cieszynian. To ma mieć początek o 18-tej, więc najpierw w zamku zwiedzam wystawę rysunków dzieci pokazujących faunę. Tam też pokazywane są historyczne zdjęcia właśnie zamku. Bardzo ciekawe jedno i drugie. Potem obchód wzgórza przy dźwiękach próby orkiestry ze Szkoły Muzycznej.
Kolejka do browaru przeogromna, ale ja nie mam dziś zamiaru zwiedzania go, gdyż zawsze to można uczynić za jedyne 20 zł w inne dni i o wiele więcej się dowiedzieć, a wtedy takie zwiedzanie trwa godzinę, a nie pół jak dziś. Oczywiście chętnych było tak dużo, że nie wszyscy dostali się.
Ja tam wstępuję do sali, która jest klubem, a dawniej mieściła się słodownia.
Gołęszyce mają powodzenie, gdyż można przymierzać stroje, elementy zbroi i są chętni wśród dzieci i dorosłych też. Spotykam małżeństwo, moich znajomych, z którymi dawniej pracowaliśmy w jednej firmie i pokazują mi swojego syna, który jest jednym z wojów, z bródką.
Takie imprezy, gdzie przychodzi wiele ludzi mają jeszcze jedną zaletę... można spotkać ludzi, których nie widziało się nawet dziesiątki lat i tak też dziś było.
Zanim będzie pokaz drużyn Gołęszyc i Wikingów ponownie idę do zamku, bo tam są warsztaty zielarskie. Tam akurat spotykam sympatyczną panią w stroju istebniańskim, z którą kilkakrotnie dziś miałem kolizję drogową, co przekłada się na to, że kilka razy wszedłem jej pod samochód. Widocznie tak miało być, bo cała ta historia kończy się naszym wspólnym radosnym zdjęciem. Ta pani pokazuje nam jak zrobić maść z żywokostu i łopianu, gdyż oba te zioła łagodzą stłuczenia, różnego rodzaju bóle kości i maść żywokostu wnika na głębokość 1,5 cm do organizmu i przez to jest skuteczna.
Należy roztopić smalec, tutaj wieprzowy, ale lepszy będzie gęsi i do niego trzeba wsypać pokrojony korzeń żywokostu i kawałki liściu, łopianu też. To odstawia się na dobę i dopiero potem podgrzewa (nie wiem jak długo). Potem odstawia się to na prawie 3 miesiące i po tym czasie zioła wyciąga się i mamy gotową maść.
Najważniejsza uwaga - ziół absolutnie nie wolno myć!
Powrót ku wojom, ale chętnych na przymiarki jest tak dużo, że pokaz opóźnia się, a ja już mam coraz mniej czasu i dlatego o 19.15 opuszczam wzgórze przy dźwiękach tej samej orkiestry, ale teraz to już koncertują.
Mennicza , a tam Książnica Cieszyńska obchodząca ćwierćwiecze. Pierwszy raz jestem tutaj (19.25) i zostaję zafascynowany zbiorami.
Przechodząc obok teatru widzę sporo osób na zewnątrz a to przez przerwę w spektaklu. Tam kolejni niewidziani dawno znajomi, tym razem ze swoją 18-letnią córką, która ostatni raz widziałem... po jej narodzeniu. To niesamowite jak nam czas ucieka i ile trzeba by go było trzeba, żeby te wszystkie przyjazne znajomości na bieżąco kontynuować.
Kolejny punkt to Park Pokoju, a tam królują dzieci, tam jest Cieszyńskie Bractwo Kurkowe, które co godzinę oddaje salwy armatnie. Pierwsza taka ma być o 20-tej, ale mnie już tam nie będzie, czas nieubłaganie pędzi, a ja przed odjazdem autobusem muszę jeszcze odwiedzić redakcję Głosu Ziemi Cieszyńskiej i to jedyny punkt powtarzający się z ubiegłego roku.
Szefowa z dziewczynką i psem wita mnie przed wejściem... a w środku od razu bardzo sympatyczne panie mówią, że rok minął a pieczątki dalej nie ma... ale będzie za rok (tak odpowiadam). Chciałem w roczniku Głosu z 1962 roku znaleźć informację o otrzymaniu nagrody za rozwiązanie krzyżówki, ale zbyt mało miałem czasu i nie znalazłem, a to oznacza, że zbytnio do tego nie przygotowałem się, bo wystarczyło zajrzeć do książki wtedy wygranej, a tam jest data. Przyjmuję propozycję, żeby w tym celu przyjść tutaj w zwykły dzień.
Wspólną fotką i przede wszystkim niezwykle serdeczną rozmową, o 20.15 kończy się moja wizyta tutaj i jednocześnie trasa.

2 komentarze:

  1. Super. Cieszyn znam świetnie, ale zawsze fajnie sobie to i owo przypomnieć. A w niektórych miejscach nie byłem wcale, choćby w redakcji Głosu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... bo też redakcja Głosu na przestrzeni lat kilkakrotnie zmieniła siedzibę. Pamiętam ją na Menniczej, na Bielskiej, a teraz jest na Chrobrego... i pewnie w przeszłości była jeszcze w innych miejscach.
      Miło, że zajrzałeś i napisałeś. Wszystkiego dobrego.

      Usuń