czwartek, 7 marca 2019

764 trasa - 07.03.2019

Wisła - Jarzębata - Kamienny - Trzy Kopce Wiślańskie - Telesforówka - Trzy Kopce Wiślańskie - Zakrzosek - Ustroń Dobka - Tokarnia - Wisła.

Obdarowane z okazji jutrzejszego Dnia Kobiet przed odremontowanym dworcem kolejowym w Wiśle Uzdrowisko.
Wielki Post to czas, w którym w poszczególnych parafiach odbywają się rekolekcje. My natomiast idziemy na rekolekcyjne spotkanie z Panem w góry, bowiem każda górska wędrówka ma takie cechy i są to naturalne, niepowtarzalne rekolekcje. To podczas  nich każdy ma swoistą rozmowę z Panem. Ma możliwość przemyśleń różnego rodzaju i jeśli się zaufa to zawsze jakoś tak znajdują się potem rozwiązania problemów, często wydających się, że to niemożliwe.
Mimo wspólnego dreptania, zawsze jest czas na indywidualną modlitwę, na indywidualną rozmowę z Panem. Jest czas na zachwyt nad tym co stworzył, nad pięknem drugiego człowieka, nad bogactwem jego duszy.
Ludzie gór to jedna wielka rodzina. Tutaj w razie potrzeby każdy drugiemu udzieli pomocy. Wszyscy się wzajemnie pozdrawiają jakby znali się od zawsze... a czy tak nie powinno wyglądać codzienne życie Chrześcijanina w domu, w pracy i wszędzie indziej? Czy nie powinno być nacechowane miłością bliźniego?
Każda wędrówka, zwłaszcza w góry to swoiste rekolekcje odbywające się ciągle.
Właśnie taką wędrówkę dziś rozpoczęliśmy na jeszcze starym dworcu autobusowym w Wiśle o 8.35 zielonym szlakiem i przy dworcu kolejowym (8.39 weszliśmy na żółty, którym pójdziemy do góry. Najpierw przez centrum Wisły, a potem będziemy wspinać się na Jarzębatą.
Piękne dziś widoki od pasma Czantorii po Stożek i dalej i dlatego sporo zdjęć to pokaże.
Będzie też zimowy rannik, który wzięliśmy sugestywnie za cieszyniankę wiosenną... a wszystko przez wiewiórkę, która w okolicy spacerowała po ziemi, bowiem kiedy po powrocie zatelefonowałem do Seniorki, że to nie jest ten kwiat tylko inny, to usłyszałem "ja od samego początku wiedziałam, że to nie jest cieszynianka". Czasem mnie zamuruje i tak też się stało i wydedukowałem, że to właśnie ta wiewiórka powiedziała (hahaha).
Jeden i drugi kwiat jest piękny, z tym, że ten nasz jest zimowy i kiedy on się pojawia to jest definitywny koniec zimy, a drugi wiosenny... i poza tym cieszynianka nie rośnie w górach.
Przed samym Kamiennym zaglądam do domu, bo znowu jest taka możliwość, a na szczycie jesteśmy o 10.10. Sporo tu jeszcze śniegu.  Słoneczko nam sprzyja teraz i o 10.25 jesteśmy już na Trzech Kopcach Wiślańskich i jak tu nie pójść do Telesforówki...
Tam posiedzimy (panie zrewanżowały się kawą) od 10.32 do 11.10. Bardzo sympatyczne to miejsce, a dziewczyny ustaliły, że każdy siada na swoim miejscu (hahaha), bo tak do tej pory zajmowaliśmy miejsca przy stole.
Powrót na Trzy Kopce Wiślańskie o 11.17 i teraz niebieskim będziemy schodzić do Zakrzoska mając po prawej stronie widoki na Brenną, na góry za nią, aż po Skrzyczne. Im niżej tym śniegu mniej i w Zakrzosku o 11.36 możemy wejść na czarny szlak już bez niego. Tak trochę jesienny widok, bo wiosennych oznak mało.
Ten czarny szlak był często przeze mnie uczęszczany ale w tamtym wieku... kiedy na pewien okres zanikła komunikacja autobusowa do Dobki, trzeba byłoby dużo i długo maszerować asfaltem. Zatem to pierwsze moje przejście w nim w tym wieku.
Na nim przypada modlitwa na Anioł Pański i pewne rozmyślania związane z życiem ludzkim... i jak już pisałem na wstępie i także teraz pojawiło się rozwiązanie, czyli rozmowa z Panem, bliskość Jego, daje owoce.
Od Zakrzoska zahaczyliśmy o Ustroń, a konkretnie o Dobkę, gdzie zeszliśmy o 12.12. To właśnie tam w dniu 6.11.1996 zaczęła się pierwsza moja numerowana trasa. Była tam kapliczka ogrodzona płotkiem i pierwsze zdjęcie do kroniki było ze mną i z kapliczką, z tym, że film od razu zwinął się i musiałem drugi raz go zakładać. Kolejne zdjęcie niby takie samo... a zostało nałożone na pierwsze, w związku z czym jestem na nim takim duszkiem usadowionym w płotku przed kapliczką... i tak wygląda to moje pierwsze zdjęcie z pierwszej numerowanej trasy. Ta trasa jest wgrana gdzieś  na blogu jako historyczna... i pewnie pod datą 6 listopada któregoś roku.
Teraz będzie odcinek zaznaczony na mapie różowym kolorem, a to znaczy, że pójdziemy przez Tokarnię bezszlakowo. Tym samym wracamy do Wisły, bowiem Osiedle Tokarnia jest jej częścią. To także mój debiut, bo nigdy tędy nie szedłem, a raczej nie wychodziłem w górę.
Na górze, czy raczej na przełęczy (12.36) ponownie znany mi szlak, tym razem żółty spacerowy i nim będziemy schodzić do końca.
Tutaj po lewej niezbyt miły widok w postaci walających się puszek po piwie. To taki grzech na sumieniu tych ludzi co wyrzucają. Było tego tak dużo, że postanowiłem pstryknąć fotkę w miejscu, gdzie stoi pusty kosz, a dokoła puste puszki.
Tak długo nie będzie u nas dobrze jak długo będziemy lekceważyć podstawowe zasady. To wyrzucanie opakowań to tak jakby łamanie przykazań. Czy ciężko zabrać je do domu, albo wrzucić do kosza?
Potem jeden z drugim będzie miał pretensje do świata o różne rzeczy. Niech zacznie od siebie, od tego jak postępuje, a potem niech ma uwagi. To bardzo ciężkie nawyki do wykorzenienia, ale czy tak nie jest w naszym życiu z grzechami, na które sobie pozwalamy i je powielamy?
Rekolekcje wędrowne potrafią pokazać i dobro i zło. Od człowieka zależy co wybierze. Pan mu dał wolną wolę.
Wracamy na dworzec autobusowy o 13.02 i to godzina mety trasy. Właśnie autobus Lajkonika zapala silnik i rzutem na taśmę pstrykamy ostatnią fotkę, na której widać to, kto najbardziej cieszy się z powrotu do domu (hahaha).
Szybko wklejam tę relację, gdyż w przeciągu następnych 7 dni czekają mnie kolejne 2 trasy, w tym pierwsza koncertowa, a druga to pielgrzymka.

6 komentarzy:

  1. Rekolekcje w górach. Nigdy tak o tych moich rozważaniach podczas wędrówek nie myślałem, choć może faktycznie coś w tym jest. To wyciszenie w czasie wycieczki, szczególnie samotnej, jest niesamowite. Tak jak piszesz można wtedy rozwiązać wiele zdawałoby się niemożliwych do rozwiązania problemów. Może właśnie dlatego chodzę po górach a nie dla widoków? Jeśli chodzi o śmieci w górach to niestety jest coraz gorzej. Ostatnio z Klimczoka zabierałem puste puszki które ktoś wywalił na samym szczycie. Kiedyś nawet zwróciłem uwagę młodym ludziom którzy wyrzucili opakowanie po paluszkach w krzaki to myślałem, że oberwę ale na szczęście jeden z nich zabrał śmieci i przekonał resztę żeby odpuścili bo już do mnie skakali. Pozdrawiam i życzę owocnej pielgrzymki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że zajrzałeś. O górskich rekolekcjach w naturze, które dla mnie są najważniejszymi, można powiedzieć wtedy, kiedy nie idzie się dla bicia rekordów i zaliczania kolejnego szczytu. Wtedy jest czas na przeżywanie.
      Jeśli chodzi o śmieci to zostawiają je także ludzie starsi, a plagą jest wyrzucanie ich przez rowerzystów.
      Dziękuję za pozdrowienia i czynię to samo w stosunku do Ciebie.

      Usuń
  2. Bardzo mądrze napisane o rekolekcjach w górach. Na Jamnej ojciec Andrzej nie raz tak mawia podczas homilii "co ja wam będę gadał, idźcie na szlak, tam spotkacie Jezusa".

    A wasz szlak piękny i ciekawy, pozazdrościć takiego rajdu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na takiej wędrówce można się wyciszyć, poczuć prawdziwą bliskość z naturą i oddać się rozważaniom. Świetnie to potrafisz i zarażasz tym współtowarzyszy.
    I jak pięknie pamiętałeś o Paniach w przeddzień ich Święta.
    Super wyprawa jak zwykle ładnie udokumentowana.
    A myślę, że Seniorka uchachana bo wie, że niedługo przed nią kolejne, może już wiosenne wyprawy:-)
    Pozdrawiamy serdecznie :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seniorka uchachana z radości, że nie przejechał jej katowicki busik, bowiem aparat coś długo nie chciał pstryknąć a pojazd był coraz bliżej, gdyż staliśmy na jego miejscu. W ostatniej chwili nie musiała robić z prawego biodra zderzaka, hahaha
      Danusiu, wszyscy potrafimy odczuwać to o czym piszesz, ale nie każdy chce, a szkoda.
      Dziękuję za odwiedziny, pozdrowienia i macham do Was obiema łapkami, czyli Perełki i moją.

      Usuń