Adwentowy kolor oczekiwania przyjścia Zbawiciela, w budapesztańskiej iluminacji.
Kto mnie zna to wie, że nie lubię bardzo wracać do pewnych miejsc w krótkim odstępie czasu, a jeśli chodzi o Jarmarki Adwentowe, oznacza to, że co roku trzeba byłoby w grudniu wracać w te same miejsca... i tak przez jakiś czas to czyniłem, jeżdżąc do Wiednia... ale w ubiegłym roku odkryłem Budapeszt... odkryłem o wiele piękniejsze iluminacje niż w Wiedniu... i rok temu byłem tutaj w Budapeszcie z Przyjaciółką Basią, która zmarła w Wielkanoc tego roku. Szok... i niedowierzanie.
Kiedy rok temu stawaliśmy do ostatniego zdjęcia, bardzo mocno ujęła mnie za rękę i powiedziała, że bardzo chciałaby tu wrócić ( a ja zdziwiony zapytałem Ją , co stoi na przeszkodzie). Dlatego postanowiłem wrócić tutaj z Jej zdjęciem (z ubiegłego roku) i chociaż w ten sposób zrealizować Jej życzenie.
Teraz po zbyt wielkiej przerwie jedzie ze mną koleżeństwo znane chociażby z tras marokańskich sprzed kilku lat. Myślę, że oczywistym jest, że tak jak w roku ubiegłym, tak i w tym jadę z BP Marco z Bielska-Białej. Po raz pierwszy z tym biurem wędrowałem 5 lat temu (405 trasa) i też do Budapesztu... i tak pokochałem to Biuro, że przynajmniej raz w roku z nimi jeżdżę. W tym roku jest to trzeci wspólny wyjazd.
Pogoda była nieprzychylna w pierwszym dniu, już w Polsce, ale kiedy przejeżdżaliśmy przez Słowację, zwłaszcza przez Wielką Fatrę, to czuliśmy zimową bajkę. Oczywiście tego na zdjęciach nie będzie, bo te obejmują tylko konkretną trasę, a ta zaczęła się w sobotę o 13.32 wyjściem z autokaru pod Basztami Rybackimi w Budapeszcie. Śnieży, śnieży i śnieżyć będzie, bo tak zapowiadała prognoza pogody na sobotę w Budapeszcie... oczywiście słowacka prognoza pogody, bo na polską liczyć nie można... i spełniła się co do godziny.
Wzgórze Zamkowe. Rok temu zwiedzaliśmy kościół św. Macieja, a dziś tylko obeszliśmy go dokoła. Dziwne, ale też nie było żadnych wycieczek innych tam wchodzących, widocznie coś się zmieniło... myślę, że nasz archanioł Gabriel (w odróżnieniu od prawdziwego, pisany małą literą) nad tym czuwał (a. Gabriel, to nasz pilot), bardzo sympatyczny, tak samo, jak wszyscy inni współpracujący z BP Marco.
Na Zamku, pełniącym rolę siedziby Prezydenta Węgier, widzimy z daleka zmianę warty. Nie mam co szczególnie opisywać tego miejsca w zimowej scenerii...
...AAAA właśnie, Budapeszt w zimowej scenerii, dla mnie nowość i rarytas. Dobrze, że nie ufam polskim prognostykom, tylko słowackim, bo pojechałbym do Budapesztu w półbutach... i wymiękłbym., bo najważniejsze na szlaku są ciepłe nogi.
O 14.32 opuszczamy Wzgórze Zamkowe i w odróżnieniu od ubiegłego roku nie pojedziemy na obiado-kolację, tylko od razu na Jarmark Adwentowy w Peszcie. Zaczynamy wczuwać się w to wydarzenie o 14.45 i będziemy tu do 17.45.
Rok temu przybyliśmy tu zdecydowanie później, kiedy już było ciemno i od razu mogliśmy podziwiać iluminacje. Niestety, dziś jest inaczej i w dodatku jest szaro, buro i ponuro.
... ale, zawsze jest to ale!. Ciesz się chłopie tym co masz, bo nie wiesz, czy za rok to będziesz mógł zobaczyć. Kilkakrotnie przechodzimy obok Budapeszteńskiego Oka (karuzela), próbujemy grzanego wina... i wreszcie przyszła ciemność i najpiękniejsze iluminacje budapesztańskie mamy przed sobą. Rozkoszujemy się widokami ... w dziwnym lustrze jestem 2-głowym synem smoka wawelskiego.
Jest tradycyjny rejs po Dunaju i jest moje bardzo wielkie rozczarowanie, że nie mogę wejść na odkryty pokład, by dokładnie widzieć to, po co przyjechałem.
Po raz pierwszy zdjęcia z rejsu po Dunaju są zza ośnieżono-topniejących szyb i ... to też jest atrakcja.
Potem po godzinnym rejsie jedziemy do najstarszej węgierskiej czardy (ludowej tamtejszej gospody). Właśnie tam 5 lat temu także mieliśmy (to słowo wkurza mnie do największej potęgi) integrację... czyli nic innego, jak dobrą zabawę w doborowym, znanym towarzystwie. Kilka grup wewnątrz z EU dołączyło, były pokazy folkloru z wciąganiem do wspólnej zabawy... była cygańska kapela, była obiadokolacja. Potem był najbardziej wesoły przejazd do hotelu, który (tak jak rok temu) mieścił się na parostatku ostatniego cara Rosji... statku tym razem zacumowanym na Dunaju.
Do hotelu dotarliśmy o 21.40. Nocleg, śniadanie i w niedzielę o 8.15 opuszczamy dawny parostatek. Wcześniej focę malowidła wewnątrz. Dziś ma być słonecznie i tak będzie.
Odjeżdżamy autokarem o 8.32. Powtórka z roku ubiegłego. Plac Bohaterów, zamek Vajdahunjad, plac przed Bazyliką św. Stefana... tu różnica, bo rok temu mogliśmy tam wejść, a teraz wejścia były indywidualne... na mszę w 3 niedzielę adwentową. Niestety tamtejszy biskup spóźnił się kwadrans i nie mogliśmy do końca w mszy uczestniczyć... (czy u nas też tak się zdarza?)
... przez Plac Wolności pod Parlament. Tam też z plecaka wyciągam zdjęcie Basi z ubiegłego roku i moim zdaniem spełniam Jej życzenie powrotu...
.... nieeeeee! nie zgadzam się Basiu! ... nie wierzę, że Cię nie ma. Jesteś, żyjesz w moim sercu i myślę, że w mieszkaniu, które Pan Ci zgotował. Jeszcze nie raz podczas wędrówek zahaczę o Ciebie... i dalej będę prosił Pana o Twoje wieczne życie. Byłem tu teraz z innymi ludźmi, znali Cię i mimo wszystko podziwiali.
Basiu, nie umiem zakończyć tej relacji, bo łezki moczą mi okulary... ja jednak chyba Cię kochałem, choć nigdy tego słowa nie wypowiedziałem i pewnie dlatego tak długo cierpię.
O 11.10 przyszedłem na plac przed Parlament, a o 11.50 była meta (dzięki Panie, że nie pod tym samym drzewem) (naszym ostatnim z Basią).
W Bielsku-Białej (po powrocie) miałem możliwość uściskania dawno niewidzianej pani Garbrysi, pana Jarosława (z październikowej wycieczki do Włoch) , szefa BP Marco... i wiem jedno... dalej z Wami będę podróżował, jeśli tylko Bozia da zdrowie.
Można się zachwycić obrazkami mimo zimy.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to nie Anonymus widoczny na jednej z fotek (hahaha).
UsuńDziękuję za odwiedziny i wpis. Serdeczności.
Witam. Budapeszt jest pięknym miastem. W zimie jeszcze nie byłem. Chyba w ostatnim czasie jakieś demonstracje się tam odbywały. Nie wiem czy będę miał okazję jeszcze napisać przed świętami więc już teraz życzę Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i wszystkiego dobrego w nadchodzącym Nowym Roku. Wielu udanych wycieczek i obyśmy się kiedyś spotkali na szlaku. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚnieg o tej porze w Budapeszcie jest rarytasem i myśmy na to natrafili. Demonstracje podobno były... ale to może być tak, jak wtedy gdy jechałem do Ziemi Świętej, a tam miała być wojna izraelsko-palestyńska... a na miejscu okazało się, że to był wytwór naszych dziennikarzy.
UsuńRadością moją byłoby wspólne wędrowanie i może się uda.
Odwzajemniam życzenie w lustrzanym odbiciu. Niech Dobry Pan ma w opiece Ciebie i Twoją Rodzinę. Serdeczności.
Piękny ten zimowy Budapeszt.
OdpowiedzUsuńNastraja światecznie.
Dużo Bożego Błogosławieństwa.
Tego samego Tobie i Twojej Rodzinie.
Usuń