Wisła Nowa Osada - Grapa - Czupel - Smerekowiec - Gościejów - Telesforówka - Trzy Kopce Wiślańskie - Kamienny - Partecznik - Hotel Gołębiewski - Wisła Mount Blanc.
Mikołajkowa trasa, co widać. Ponownie w Telesforówce, bowiem poprzednio dziewczyny nie mogły w tamtym dniu wędrować... a, że do Telesforówki można dojść z różnych miejsc, to nie było pełnej powtórki 746 trasy.
Zaczęliśmy w Wiśle Nowej Osadzie po przyjeździe tam autobusem Wispolu o 8.49. Zielonym szlakiem w górę. Chciałem na początku zaprezentować mój nowy plecak, ale pokazałem bardziej brzuch. Za to plecak widać na tym zdjęciu.
Naśnieżona nartostrada, którą przecina nasz zielony szlak... ale w sumie to jedyny śnieg na trasie. Jest bardziej jesiennie choć z przymrozkiem, co będzie widać na niektórych kałużach.
W górę, w górę, w górę. Dawniej zielony szlak miał zupełnie inny przebieg, bo wiódł od strony skoczni w Malince. Teraz dopiero pod Czuplem spotyka się go w tamtym miejscu (za pierwszą fotką z zamarzniętą kałużą)... ale i tak omija szczyt, a przedtem przez niego prowadził.
Równe 2 godziny zajęło nam dojście do żółtego szlaku, bo wchodzimy na niego o 10.49.
Dziś w porównaniu do 746 trasy, mamy widoki. Widać nawet Skrzyczne i Małe Skrzyczne.
Do Telesforówki przychodzimy o 11.20 i będziemy tam równą godzinę. Seniorka raczyć będzie się bigosem, a my kapuśnicą (nie mylić z kwaśnicą). Same pychotki. Oczywiście espresso, a na słodkości nie ma już miejsca. Słodkościami delektują się inni turyści, z którymi nawiązała się bardzo ciekawa dyskusja... i okazało się, że jest 12.20 i trzeba iść dalej. Wcześniej jeszcze fotka uroczej gospodyni. Tu jest tak sympatycznie, że na pewno częściej będziemy wracać.
Trzy Kopce Wiślańskie mijamy o 12.40. Nie wchodzimy na szczyt Kamiennego, ale jego zboczem pójdziemy dalej żółtym szlakiem, ale prywatnym stworzonym przez właścicieli Pod Piramidą. Chcieliśmy tylko pieczątkę (13.10), a, że było zamknięte, to nie chcieliśmy dzwonić na podany numer, bo po co kogoś tylko po to fatygować. Schodzimy. Widać różnego rodzaju żółte kreski, plamki, nawet na korzeniach. To są te oznaczenia prywatnego szlaku. Na dole w Parteczniku dalej na żółto, tyle tylko, że teraz szlakiem spacerowym.
Spotykamy przeuroczego białego pieska na spacerze, który bardzo, ale to bardzo z nami się czochrał. Czochrał się tak radośnie, że pozbierał później na futerko wszystko to co było na ziemi i pani powiedziała, że kąpiel go nie ominie.
Hotel Gołębiewski (13.50). Tutaj spotkanie z dużymi, ale też mniejszymi rybami. Złota rybka nie chciała ze mną rozmawiać. Nie zasłużyłem na żadne życzenia, a zresztą po co? i jakie?
W siedzibie PTTK uzyskujemy pieczątki, prospekty, a stamtąd już blisko do Mount Blanc (14.13). Tam też przy pysznej kawie o 14.35 kończy się ta mikołajkowa trasa.
Jolanta Widegren: Fajny ten Mikolaj klasyczny-sympatyczny i zdolny!
OdpowiedzUsuńKomentarz spod fejsowego skrótu. Dzięki Jolu.
Świetne! Urocza trasa i naprawdę warte odwiedzenia lokacje.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Towarzyszek.
Pozdrowienia przekażę, a te miejsca, tak jak piszesz, warte są częstszego odwiedzania.
UsuńWszystkiego dobrego.