Śliczne oczy w dolnej części skrzydeł motyla zadecydowały, że ta fotka jest czołówką tej trasy w Beskidzie Śląskim. Los ciągle miesza w naszych zamierzeniach i dlatego idziemy tylko w dwójkę.
Zaczynamy w Ustroniu Polanie po przyjeździe autobusem, czerwonym szlakiem o 8.35. Zaraz też skrócimy sobie dotarcie na Stokłosicę poprzez wyjazd wyciągiem (8.44 - 8.53). Niebo już całkowicie zdążyło pokryć się chmurami, choć raniutko było błękitne.
Na Stokłosicy z niedowierzaniem podziwiamy dalekie widoki, które dziś są ciekawe. Widać dalej niż Jezioro Goczałkowickie i wydaje się, że wystarczy mieć procę i do tego jeziora bez trudu trafi się kamykiem.
A propos procy... wstałem śpiewając dawną piosenkę Rosiewicza "Cichutko płaczę bo pękły szelki", chodzi o procę i o wróbelki, hahaha
Musiało mi się to śnić i we mnie pozostało, bo męczyła mnie ta piosenka, a ja męczyłem nią koleżankę, co jakiś czas ją podśpiewując i to jeszcze przed wyjazdem kolejką. Będzie także tutaj zamieszczona ale już w oryginale.
Wracam na Stokłosicę, a tam rycerz zaprosił mnie do wspólnej fotki. Bardzo sprawnie poszło nam wyjście na Wielką Czantorię, bo na szczycie byliśmy już o 9.20.
Komplet pieczątek z tego miejsca zarówno polskiej i czeskich. Ciekawostka, takie same pieczątki w 2 obiektach, ale różnią się kolorem tuszu.
Nie zatrzymujemy się i zmieniając kolor szlaku na czarny idziemy nim w stronę dawnego schroniska czeskiego i meldujemy się tam o 9.54. Dlaczego piszę - dawnego? Bowiem dziś definitywnie dowiedziałem się, że nie zamierzają wracać do usług noclegowych. Chata Czantoryje służyć będzie nadal jedynie jadłem i napojami. Wstąpiłem tylko po pieczątkę, trochę zdjęć nowych eksponatów i dalej pod zachmurzonym niebem w stronę Małej Czantorii.
Dzisiejsza wędrówka będzie dopiero trzecią w moim życiu kiedy przejdę w całości odcinek od Wielkiej Czantorii do Goleszowa. Zazwyczaj chodziłem tylko niektórymi elementami dopasowując je do konkretnej trasy.
Rosną borówki i to okazałe i jak pogoda pozwoli to jeszcze w tym tygodniu wrócę tutaj, żeby nazbierać do domu, ale to nie będzie w ramach żadnej trasy. Zbieraczy trochę jest, witają się z nami psy jednego z nich i koniecznie chciały nam dać buzi. Kochane psiska.
Dalej napotykamy odpoczywające wełnianki. Takich grup owczych będzie więcej, ale one będą pasły się nie zwracając na nas uwagi.
Na szczyt Małej Czantorii nie wejdziemy, gdyż ten prawdziwy jest troszkę dalej niż ten szlakowy, a przy tym jesteśmy o 10.29. Teraz w dół. Wiele razy tędy przechodziłem a dopiero dziś zauważam dobrze zachowany słupek TK, czyli austriackiej Komory Cieszyńskiej.
Tym razem tylko jednego jadalnego grzyba znajdujemy przy szlaku, a jest nim prawdziwek. Z racji szanowania dam wędruje on do plecaka koleżanki.
Po zejściu do Podlesia (11.04) mamy nad sobą błękit nieba, choć obłoki też fruwają... i mamy śliczne widoki na czeską stronę z Trzyńcem i na polską z Cieszynem, a przede wszystkim na Tuł, którego zboczem pójdziemy za chwilę (11.25). Podziwiamy, podziwiamy, podziwiamy... te górki, góreczki, doliny, dolinki, zieleń, kolory kwiatów i kolorowe motyle.
Przy stadzie krów zawsze przypomina mi się rysunek, na którym to - na pastwisku wylądowało UFO z Marsjanami i te istoty z czułkami mówią do pięknookich krów "witajcie Ziemianie jesteście bardzo sympatyczni". No tak, racja. Krówki to też Ziemianki i naprawdę są sympatyczne.
Coraz niżej, niżej, w końcu po przekroczeniu potoku troszkę w górę i jesteśmy na drodze prowadzącej do dawnego schroniska Pod Tułem, ale, że jako prawdziwi turyści jesteśmy, to bojkotujemy to miejsce, które po przekształceniu w restaurację jest bardzo dla turystów nieprzyjazne.
Schodzimy więc dalej i dochodzimy do kamieniołomu... a tu kurzy kurz niemiłosiernie. Wszystko momentalnie jest białawe. Zmykamy stamtąd tak szybko jak tylko się da.
Asfalt, asfalt... aż do drogi w Dzięgielowie (12.10). Po jej przekroczeniu las i wchodzenie na Jasieniową.
Będziemy mieć jedną zawalidrogę, ale ją pokonamy.
Po ponownym dojściu do asfaltu schodzimy w dół już na dobre.
Na moment o 13-tej wstępujemy nad Ton i podziwiamy zieleń wody, narybek i kaczuszki.
Schodzimy do centrum Goleszowa. Szlak wiedzie aż do dworca kolejowego właśnie w Goleszowie, ale my tam nie pójdziemy. Wstępujemy do Gminnego Ośrodka Kultury po pieczątkę. Jedna z pań mnie poznała, że rok temu też mi ją przybijała, a mnie się pozajączkowało, bo byłem pewien, że mają ozdobną, ale taka firmowa też zadowala, choć staram się takich nie kolekcjonować.
Na przystanku autobusowym przed GOK-iem o 13.15 kończymy ciekawą trasę, w końcu w słońcu, momentami dość mocnym.
Tak... ani z tą koleżanką, ani z innymi nie będę widział się przez ponad 2 tygodnie. Wyruszają na wojaże po Polsce z namiotami. Ja niestety nie mogę, bo Perełki tak długo samej zostawić nie mogę, w końcu to już staruszka i trzeba o nią dbać.
Wędrujcie dziewczyny szczęśliwie, a ja też próżnował na pewno nie będę.
Witam. Chciałbym zwiedzić te rejony w przyszłym tygodniu jak pogoda i zdrowie pozwoli. W planach mam trasę od Ustronia przez Czantorię, na której nie byłem ładnych parę lat, przez Soszów i Stożek do Wisły Głębce. Co wyjdzie z tych planów nie wiem bo choć mam jeszcze tydzień urlopu to sprawy się trochę w domu skomplikowały. Liczę, że skoro udało mi się zrobić sobie fotkę przy czerwonej kropce w Wołosatem w środę to uda się także zrobić taką fotkę przy takiej samej kropce w Ustroniu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCzerwona kropka w Ustroniu znajduje się przy stacji kolejowej Ustroń Zdrój w centrum miasta, bowiem zanim szlak poprowadzi na Czantorię, to wcześniej wiedzie przez Równicę.
UsuńPowodzenia.
Właśnie z dworca chcę wyruszyć przez Małą Czantorię na Wielką i dalej aż do Wisły.
UsuńPiękna trasa, jak widzę miejscami wymagająca. Tereny znam, ale takiego szlaku nie przeszedłem, jedynie niektóre odcinki. Masa zmian, nie wszystkie na plus (choćby komercjalizacja schroniska), ale ogólny bilans dodatni.
OdpowiedzUsuńSchronisko po czeskiej stronie w prywatnych rękach i nie zależy im na tym, żeby ponownie taką funkcję pełniło. Turystów w bród, bo na Wielką Czantorię wyciąg ich wywiezie, Czesi ze swej strony też mają zamiar wyciąg postawić, więc zarabiają sporo każdego dnia, zwłaszcza w sezonie.
Usuń... czyli masz do przejścia cały czarny, lub tylko do centrum Goleszowa, jak my.
Dzięki. Pozdrawiam, Perełka też, bo noskiem trąca moją nogę.
to trasa którą wiele razy przechodziłam ... i lubię ją super kolacja... pozdrowka dla koleżanki Eli i oczywiście dla Ciebie...
OdpowiedzUsuńOczywiście podziękowania za pozdrowienia. Odwzajemniamy.
Usuń