Po ostatnich powodziach pozamykano niektóre szlaki w Gorcach, Pieninach, Tatrach zarówno po polskiej jak i słowackiej stronie, akurat na niektórych z nich widziałem niebawem siebie solo lub z koleżankami.
Trzeba to przeczekać i wędrować tymi dostępnymi.
Dziś Beskid Śląski wraz z Seniorką, która powróciła z 2-tygodniowego dreptania po Górach Świętokrzyskich i okolicach. Fotka wizytówka pokazuje czerwony szlak pomiędzy Kotarzem a Hyrcą, natomiast na horyzoncie za drzewami Klimczok, Przełęcz Kowiorek (dawnej Siodło Pod Klimczokiem) i Magurę. Tam też dziś będziemy.
Zaczynam solo na Przełęczy Salmopolskiej po przyjeździe autobusem Wispolu o 8.52. Dzisiaj cały czas tylko jeden kolor szlaku - czerwony. Czekając na Seniorkę udaję się na pyszne jak zawsze espresso w Zajeździe Biały Krzyż... w końcu autobus z Bielska-Białej przyjeżdża i możemy ruszyć. Mój osobisty plan zakłada dojście aż do Bystrej. Czy się uda? Spotkany turysta nam tego życzył i widocznie czynił to z serca, bo udało się.
Piękna słoneczna pogoda, wieje chłodny wietrzyk i nogi same rwą się do przodu. Podziwiamy po prawej pasma Czantorii, Błatniej, Klimczoka, a po lewej Skrzycznego.
Całkiem spokojnie o 9.37 mijamy Grabową, a o 10.14 Kotarz. Na Kotarzu na moment zatrzymujemy się przy Ołtarzu Europy należącego do kościoła ewangelickiego w Szczyrku. Hyrcę mijamy o 10.44. Z Hyrcy jest spory spadek więc bardzo powoli schodzimy, żeby nie pośliznąć się na kamieniach.
Grzyby rosną niejadalne. Z jadalnych nasz plon to 2 zajączki, 1 prawdziwek i później pod Przełęczą Kowiorek pierwsza kolonia w tym roku opieniek. Ten rok jest sporo "pozajączkowany", bowiem pamiętam, że jednego roku w latach 80-tych opieńki zbierałem końcem sierpnia. Normalnie wysyp powinien być końcem września... ale końcem lipca zdarza mi się po raz pierwszy.
W tym roku odchodzą od nas do Pana młodzi ludzie i jednym z nich jest 31-letni Aron Hławiczka, w młodości członek Estrady Regionalnej Równica. Dziś ma mieć pogrzeb z kościoła ewangelicko-augsburskiego w Ustroniu. Wiem, że będzie bardzo dużo ludzi, wiem, że Równica w sposób szczególny ma go pożegnać. Ja na pogrzebie nie będę, ale będzie w moich modlitwach. Koleżance o tym mówię trochę później, żeby zbyt wcześnie jej nie zasmucać, bowiem jest bardzo wrażliwym człowiekiem.
Na zakończenie relacji udostępniam ponadgodzinny film Równicy z 2003 roku, wtedy Aron jeszcze w tym zespole śpiewał i tańczył i On też jest na wspomnianym filmie. To taki mój hołd dla Niego. Ktoś kto lubi tradycje, folklor to nie pożałuje poświęcając ciut więcej niż godzinkę.
Szlak czerwony raz jest szeroki, raz bardzo wąski, ale to są uroki wędrówek. Na Przełęcz Karkoszczonka przychodzimy o 12.05. Seniorka zostaje tam, a ja szybciutko schodzę do Chaty Wuja Toma po pieczątki i widokówki. ... ależ tam się zmieniło od mojego ostatniego pobytu. Chata rozrosła się na kilka obiektów.
Powracam na przełęcz i teraz wyrypem do góry. Mijamy się na przemian z rodzinką, która pcha do góry wózek z maleństwem. Zastanawiamy się, jak go przemieszczą na zwężce, która na wyższym poziomie czeka. Jedyne co, to dzieciaka na ręce, wózek poskładać i przenieść, w końcu liczebnie było ich sporo.
Błękitne niebo zakryło się chmurami, zwłaszcza nad Skrzycznem, ale przed nami nad Klimczokiem i Magurą jeszcze trochę miłego koloru zostało.
Wreszcie po pół godzinie zakręt w prawo i po wyrypie. Podczas robienia jednego ze wspólnych zdjęć dobiegają nas głosy okropnych przekleństw, tak, że zaskoczeni robimy odpowiednie miny. Okazało się, że tak konia znieważa jeden z tych co drzewo ze stoków ściągają. Ohydne obyczaje! Gdybym był tym koniem, to tak walnąłbym go tylną podkową w jaja, że do końca życia więcej nie podniósłby głosu na nikogo.
Potem znowu troszeczkę pod górkę, nawet jedna fotka przypomina, że potencjalnie każdego z nas oczekuje droga do nieba. Dawno temu tu był gęsty las, potem to wszystko runęło i było nieciekawie. Teraz już ponownie stok zarasta drzewkami, ale w dalszym ciągu tych drzew dużych brakuje.
O 13.28 meldujemy się na Przełęczy Kowiorek i idziemy do schroniska Klimczok. Będziemy w nim pomiędzy 13.35 a 14.05. Posilimy się kwaśnicą i espressem. No niestety, kwaśnica do kwaśna woda z dużą ilością ziemniaków, trochę kwaśnej kapusty, a mięsko w lesie. Cena jak za porządne danie. Espresso sprawia wrażenie ponownego zalania fusów po kawie i tak smakuje. Wstyd!
Mimo to, organizm coś jednak otrzymał i można iść dalej. Zaglądam jeszcze na króliki, tym razem są tylko 3, mama z dwojgiem dzieciaków, ale tylko 1 mi pozował.
Teraz już spokojnie wychodzimy na Magurę, spotykamy bardzo miłe siostry zakonne, które z dziećmi robią pętelkę z Bystrej do Bystrej. Nie pójdziemy razem, bo idą w odwrotną stronę, wyszły tu czerwonym a schodzić będę niebieskim.
Szczyt Magury o 14.20. Akurat tam piękny motyl usiadł na ziemi. Zaraz też będą ciekawe kałuże, bo zabarwione częściowo na czerwono. Pokażą się widoki na Bielsko-Białą, na Beskid Mały... ale to wszystko już pozbawione efektu miłego oglądania, bo pod zachmurzonym częściowo niebem.
Schodzimy i tak o 15.10 dochodzimy do miejsca zwanego Lanckorona, a tam wybudowany piękny ołtarz. Do niego prowadzi żółty szlak, którego na mapach nie ma, z Bystrej do Bystrej.
Po wyjściu z lasu pokazuje nam się po drugiej stronie Kozia Góra. Na metę na przystanku autobusowym bielskiej linii MZK nr 57 przychodzimy o 15.37. Niecałe pół godziny czasu do przyjazdu autobusu wykorzystujemy na uzupełnienie organizmu płynem, czyli zakupioną w kiosku tuż obok wodami mineralnymi. Zadowoleni, że jednak plan wycieczki zrealizowaliśmy w całości.
Znam ten szlak (w okolicach Szczyrku), i nieodmiennie budzi mój zachwyt.
OdpowiedzUsuń... cała jego prawa strona (idąc od Salmopolu) należy do Szczyrku, a lewa do Brennej, bowiem szlak prowadzi granicą między nimi... aż po Magurę.
UsuńNo i fajny kawałek trasy przeszliście...
OdpowiedzUsuńi życzę dalszej wędrówki.... a taak wiem już że wędrowałeś z Goleszowa do Wendryni...
pozdrówka ślę dla dreptaczy górskich:)))
Dreptacze także Ciebie pozdrawiają. Masz rację, relacja z następnej trasy też już jest wgrana.
UsuńDzięki za odwiedziny.
Kawał drogi przeszliście. Szlak piękny. Znam go na odcinku od Salmopolu do schroniska pod Klimczokiem. Zawsze się składało tak, że szedłem tam wczesną wiosną gdy jeszcze drzewa były bez liści. W lecie wygląda to jeszcze ciekawiej.
OdpowiedzUsuńZa to wiosną jeszcze bez liście masz więcej widoków. Każda pora roku ma swoje zalety. W lecie z kolei pod drzewami można w cieniu liści odetchnąć od upałów, choć my tym razem nie mieliśmy źle, bo wiatr dmuchał, dopiero przy schodzeniu z Magury ustał i powietrze zrobiło się bardzo parne. Odcinek z Bystrej na Magurę uwielbiałem pokonywać zimą w latach kiedy nie była łysa, tylko porastał ją gęsty i ciemny las. To zderzenie z bielą śniegu dawało niesamowite wręcz efekty.
Usuń