niedziela, 10 czerwca 2018

714 trasa - 09.06.2018

Ustroń Manhatan - Rynek - Muzeum Ustrońskie - Hermanice - Fenedyk - Polana - Muzeum Ustrońskie - Park Kuracyjny - Utropek - Ustroń Zajazd Pod Groniami.

W dawnym Ustroniu, z przewodnika "Szlak ustrońskich osiedli i kolonii robotniczych z drugiej połowy XIX wieku". Dalej w relacji będzie jeszcze kilka historycznych zdjęć. To zapowiada dzisiejszą trasę, która zostanie połączona z kolejną ustrońską Industriadą.
Takich połączeń miało być więcej, bo akurat u sąsiadów trwają Dni Skoczowa i liczyłem na to, że dotrę tam wieczorem na koncert Kasi Kowalskiej, ale... już rano było wiadomo, że parne powietrze ściągnie burze i pewnie wiele z punktów zaplanowanych nic nie będzie. Tak też się stało.
Zaczynam w domu o 11.10 z Perełką na rękach, która równo tydzień temu musiała odwiedzić weterynarza po zlizaniu farby skapanej na podłogę podczas malowania. Dziś już wszystko dobrze, stoimy na tle tej jedynej na nowo pomalowanej ściany (w rzeczywistości wygląda ona o wiele ciekawiej niż na fotkach).
Na domalowanie ścian mieszkania mam czas do Bożego Narodzenia i wcale mi nie śpieszno do kontynuacji.
Na zewnątrz bardzo parno i gdyby nie to, że chcę po raz pierwszy uczestniczyć w Industriadzie, to na pewno pozostałbym w domu.
Focę wykopy pod kolejny pawilon handlowy. Jesteśmy bogatym narodem, bo uwielbiamy robić zakupy, a przecież za darmo nic nie dają. Zupełnie odwrotnie do kwestii zakupów podchodzę. Kupuję tylko to co mi potrzebne i żadnego łażenia po sklepach, galeriach nie ma.
Potem na rynku patrzę jak ludzie korzystają z bramki wodnej w celu ochłodzenia organizmu. Myślę, że za jakiś czas będzie taka pompa, że przed wodą uciekać będą.
Do Muzeum Ustrońskiego, które jest organizatorem Industriady przychodzę o 11.35. Ciuchcia ze mną odjedzie w południe. Trzeba było wcześniej się zapisywać na określoną godzinę. To było wcześniej ogłoszone i dziwię się niektórym narzekającym, że nie mogą z marszu pojechać.
Przez prawie 25 lat czekałem na jakiś ślad kolegi, z którym na przełomie 70-tych i 80-tych lat jeździłem pociągiem, on do szkoły, ja do pracy. I oto dzisiaj gościu mówi mi "cześć Stasiu". Patrzę ogromnymi oczami i nie poznaję... wreszcie się odnalazł. Dziś poprowadzi ciuchcię.
Jedziemy wspomnianym szlakiem na wstępie... i tak dojedziemy do Hermanic, przez Fenedyk do centrum, potem do Polany i powrócimy do Muzeum (13.08).
W Muzeum oglądam wystawę "Modelarski świat marzeń", regionalną część a w niej już nie wiem kto jest żywy a kto eksponatem. Jakiś czas temu niektórzy mówili mi, żebym więcej po muzeach nie chodził, bo pewnego dnia zamkną mnie jako eksponat. Dziś takim eksponatem się stałem przy pannie w wannie... i teraz tym co mnie przestrzegali odpowiadam, że eksponatem być jest fajnie, bo one nocą ożywiają się, a im niech będzie żal (hahaha).
Potem kuźnia, skansen i przejście do Parku Kuracyjnego (13.25) w celu zobaczenia rzeźb z tegorocznego Międzynarodowego Pleneru Rzeźbiarskiego, który odbył się na przełomie maja i czerwca. Dałbym swoją nagrodę rzeźbie "Na górze lepiej" (3 ptaki jeden na drugim).
W amfiteatrze trwa próba do koncertu "Dzieci dzieciom, dzieci rodzicom".
Skoro tak blisko jestem Utropka to trudno, żebym tam nie zajrzał. Po drodze widzę to o czym pisał Głos Ziemi Cieszyńskiej. Wzdłuż torów wycięte wszystkie drzewa na szerokości 15 m po jednej i drugiej stronie. To barbarzyństwo okazuje się być zgodne z kolejowymi przepisami. Jeśli dziesiątki lat drzewa nie przeszkadzały (te oddalone ponad 5 m) to dlaczego dziś przeszkadzają?! Czy nie lepiej byłoby, gdyby kolej zajęła się naprawą torów zwłaszcza na odcinku Skoczów - Zabrzeg. Tam ślimaki pociągi wyprzedzają, a jeżdżą pośpieszne i ekspresy (np. z Warszawy do Wisły).
Jestem w Utropku (13.40), w sumie dobrze, bo już słychać pomruki burzy, spadły pierwsze krople i ja zaczynam lekturę wspomnianego "Przewodnika". Rozmawiam z koleżanką, widzę, że jeszcze padać nie będzie to idę nad rzekę Wisłę. Robi się coraz ciemniej i wszystkie moje plany biorą w łeb. Postanawiam zupełnie je zmienić i pójść na obiad do Zajazdu Pod Groniami.  Amfiteatr napełnia się widzami, 2 słoneczne Ustroniaczki na koronie witają przybywających.
Przychodzę do zajazdu o 15.10. Wewnątrz kilka uroczystości, wesele, urodziny. Zamawiam pyszne jak zawsze tutaj placki i czekam w altance na zewnątrz. W czasie jedzenia zagrzmiało, lunęło i mój powrót do Muzeum Ustrońskiego na dalsze atrakcje oddalił się.
Przeniosłem się do środka, a tam przychodzi dziewczyna i pyta się czy ja to jestem ja. To już druga osoba, której nie "zajarzyłem", a okazała się koleżanką z ławy szkolnej, znajomą z fb!!!
Już tyle razy w życiu zaczepiłem ludzi myśląc, że to ktoś z moich znajomych, że teraz nie reaguję. Nie spodziewałem się jej tutaj spotkać... a tymczasem jest w grupie osób świętujących pewne urodziny.
Porozmawialiśmy, nawet kelnerka zrobiła nam wspólne zdjęcie i postanowiłem, że jakoś w tym deszczu dojdę do domu i skończę tutaj trasę o 16.55.
Oczywiście potem się wszystko uspokoiło, ale mnie już nie chciało się wracać, zwłaszcza, że Perełka była bardzo zadowolona z mojego powrotu do domu. Tym samym nie znalazłem się w Skoczowie i na koncercie Kasi Kowalskiej, ale na koniec relacji jako bonus będzie jej najnowsza piosenka.




6 komentarzy:

  1. Świetna przygoda. Wiele z takich maszyn (lub ciut młodszych) pamiętam w użyciu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że znowu zajrzałeś. Wiesz, ja wiele pamiętam (choć za mgłą) z tego co pokazują w Przewodniku. Nie jestem w stanie zamieścić całego i pokazałem tylko fragmenty. Uważam, że to jest podwójny strzał w dziesiątkę (jego wydanie). Serdeczności.
      PS - jeśli w Tarnowie także organizują Industriady to bardzo Ci to polecam.

      Usuń
    2. Wiesz ja ma swoistą industriadę na co dzień, choćby w postaci maszyn z napisem zrobionym cyrylicą "Elektrosiła imjenia Kirowa" ;-)

      Usuń
    3. Hahaha, przynajmniej nie zapomnisz cyrylicy.

      Usuń
  2. Ha super taka trasa po swoim mieście...a muzeum jest super...byłam już i zwiedziłam...a ja nie byłam na naszych dniach Skoczowa...
    pozdrówka ślę:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałem być na Dniach Skoczowa, ale miałem dosyć deszczu. Poza tym zawsze jest trudny wybór wtedy, kiedy w 2 sąsiadujących miejscowościach w tym samym czasie odbywają się ciekawe imprezy.
      Dziękuję za odwiedziny i z serca pozdrawiam.

      Usuń