Nie zawsze można mieć wszystko to, co chciałoby się, toteż musieliśmy zadowolić się tym, że nad Czeskim Krumlowem w trakcie naszej tam obecności nie będzie błękitu nieba. Ważne, że nie pada... a ta perełka wśród europejskich miast jest piękna bez względu na pogodę.
Zaczynamy 2-dniową trasę w Czeskim Krumlowie po przyjeździe tam, czyli o 9.50 w sobotę.
Podchodzimy do górnego zamku. Zamku, który był już tutaj obecny w XIII wieku, a jego aktualny kształt zawdzięczamy przebudowom w XIX i XX wieku. Od 1719 do 1945 należał do rodu Eggenberków.
Cały Czeski Krumlov to perełka nad Wełtawą, która przepływa przez niego tworząc rzeczną literkę "S", w 1992 roku wpisany na światową listę zabytków UNESCO.
Zwiedzanie zamku mamy zarezerwowane na 10.30 i do tego czasu można sobie pooglądać to cudo. Samo zwiedzanie tym razem mamy w towarzystwie poniekąd sympatycznej przewodniczki, ale to było takie wykonanie zadania bez najmniejszego uczucia, żadnego uśmiechu, żadnej serdeczności.
... ani tu, ani następnego dnia w kolejnym zamku nie wolno robić zdjęć, a te w relacji pokażą się z tych zapożyczonych z netu jak i wydawnictw książkowych. To taka moja tradycja, żeby pokazać co oczy widziały, a jednocześnie być w zgodzie z miejscowymi przepisami.
Wpisanie na listę UNESCO Czeski Krumlow zawdzięcza m.in. Sali Maskowej zamku, w której kończy się zwiedzanie.
Zwiedzanie trwało do 11.35, a potem z naszą bardzo sympatyczną panią Kasią poszliśmy dalej zwiedzać miasto. Niech fotki nie sugerują, że jesteśmy w jakimś azjatyckim kraju, ale tu tyle jest skośnookich turystów, tym razem głównie z Chin.
Podziwiamy zabytki, przyrodę wiosenną, misia w fosie. Podczas wrzucania widokówek do skrzynki nadjechał pocztowóz i zabrał je od razu.
Przejście nad Wełtawą na Stare Miasto i kolejne zachwyty nad średniowieczną zabudową. Czas wolny, to jeden z bardziej ulubionych przeze mnie punktów programu każdej wycieczki. Tym razem wykorzystuję go na zwiedzanie kościoła pw. św. Wita, w którym droga krzyżowa jest taka sama jak w moim pierwszym kościele, w którym zostałem ochrzczony, w Lipowcu.
Piwo w jednej z podzamkowych restauracji oczywiście w towarzystwie Azjatów, a potem spacer pod murami zamku i ścieżka zaprowadziła mnie prosto na plan filmowy, gdzie kręcą kolejny dotyczący II Wojny Światowej. Do 14-tej można było na plan wejść.
Powrót na rynek, wejście po pieczątkę do Muzeum Tortur (brakło czasu na zwiedzenie) i powrót już wspólny do autokaru, podczas którego rozległa się wojenna kanonada. Trzeba było widzieć miny Azjatów i innych, a my jako jedyni przeszliśmy spokojnie, bo grupa dowiedziała się, że to film kręcą i żadnej wojny nie ma.
Przejazd (14.37 do 15.30) do miejscowości Trzeboń, by zwiedzić browar piwny Regent założony w XIV wieku. Trzeboń i jego okolice to zagłębie połowu karpi, najwięcej w Europie. Z tym związane są dania z karpia w okolicznych restauracjach. Kosztuję frytki z tej ryby w zestawie z ziemniakami i sosem grzybowo-koperkowym i... i jeszcze dziś czuję na podniebieniu ten unikalny i niepowtarzalny smak rarytasu.
Zwiedzanie browaru zaczynamy o 16.10. Przewodnik mówi jakimś dialektem, ale można było go zrozumieć. Kończy się to degustacją piwa i o 16.50 opuszczamy browar, a przed oczami takie dziwne malunki.
Jesteśmy obok największego stawu w okolicy, który wygląda na jezioro. Na jego koronie znajdują się szlaki turystyczne i rowerowe... i właśnie rowerzyści gromadnie wpadają na piwko (głównie) i jedzonko na taras browaru.
Coś czuję, że w drodze powrotnej do autokaru nie będzie mi dane zajrzenie na staw, więc robię to teraz, a grupa poszła na zwiedzanie rynku tego urokliwego miasta. Też tam dojdę... i co warto zaznaczyć... to to, że na terenie Czech ze względu na historyczne wojny religijne spowodowały, iż niektóre kościoły zaczęły pełnić inne funkcje. Tutejszy został przekształcony w teatr (tylko za szybą jest chrzcielnica z XVI wieku), a jeden pod zamkiem w Czeskim Krumlowie - na dom mieszkalny. Ani nie chciałbym w takim domu mieszkać, ani nie chciałbym oglądać żadnych spektakli teatralnych.
Wracam do autokaru i odjeżdżamy na nocleg (17.45), tam gdzie byliśmy już wczoraj. Planá Nad Lužnicí to miejscowość, a hotel nazywa się tak jak rzeka Lužnice. Meldujemy się tam o 18.31. Po obiadokolacji wraz ze współmieszkańcem idziemy na spacer nad rzekę podczas zachodzącego słońca.
Niedziela po śniadaniu to także spacer nad rzeką, ale już solo. Spacer po Planie i nawet z radością zauważam, że w miejscowym kościele właśnie trwa msza święta.
Odjeżdżamy z tej ciekawej miejscowości o 9.30 do ostatniej objętej planem wycieczki, a jest to Hluboká nad Vltavou (10.25). Tutaj będziemy zwiedzać rezydencję, czyli przebudowany zamek z XIII wieku, przez Schwarzenbergów w XIX wieku na podobieństwo Windsoru.
Zanim będzie zwiedzanie zamku, to można było podziwiać tutejsze ogrody. Samo zwiedzanie (11.30 do 12.23) tym razem przy pomocy przewodniczki z urządzeniem mówiącym po polsku. Były momenty śmieszne, bo urządzenie czasem mówiło nie o tej sali gdzie byliśmy, ale koniecznie chciało nas informować po rosyjsku.
Zejście na parking i o 12.52 odjazdem autokaru kończy się ta jakże ciekawa wycieczka.
Wielkie podziękowania dla BP Marco z Bielska-Białej, pani Kasi, panu Krzysztofowi - kierowcy, za zorganizowanie, za włożone serce w realizację tego wszystkiego co mogliśmy zobaczyć, przeżyć. Wiem, że to nie była ostatnia przygoda podróżnicza z tym biurem podróży. Jesteście wspaniali!
U nas dopiero w 1977, ale tak naprawdę "malowany dzbanek" powstał w 1974 roku i wygrał wtedy festiwal Bratysławska Lira. Helena Vondráčková też w trakcie relacji zaśpiewa o tym naczyniu z krumlowskiego zamku.
Urokliwe miasto. Azjatów teraz wszędzie jest pełno nawet w Polsce. Kanonadę wojenną to można posłuchać i zobaczyć u mnie każdego roku. Mamy tutaj taką rekonstrukcję bitwy o Gostyń z II wojny światowej. W tym roku odbędzie się 19 maja. Zapraszam. Jest co oglądać bo poza rekonstrukcją jest także pokaz sprzętu wojskowego i piknik wojskowy. Nazywa się to Bitwa wyrska - bój o Gostyń.
OdpowiedzUsuńZaproszenie zachęcające, ale następną sobotę mam już zajętą. Dziękuję. Dziękuję także za odwiedziny i cierpliwość w oglądaniu fotek, których tym razem jest sporo.
UsuńImpreza jest organizowana każdego roku więc zapraszam za rok. Pozdrawiam.
UsuńPiękne miejsca! Kolejna wycieczka do pokazania Marzence. W końcu do Bielska nie mamy tak daleko i tam z BP MARCO można by niejedną taką eskapadę zaliczyć. Naprawdę robi wrażenie.
OdpowiedzUsuńbardzo lubię stare miasta Czech, a serce mi podbił Ołomuniec i Stramberk... a za niedługo to Morawski Kras i jaskinie....no i kilka miast...
OdpowiedzUsuńA u Ciebie relacja piękna...a zdjęcia super...szkoda, że zwiedzanie zamków bez aparatu...ach szkoda...
Miłego:)))
Nie można korzystać w wielu miejscach na terenie Czech, ale jest internet, są wydawnictwa różne i zawsze to można jakoś potem uzupełnić.
UsuńCzesi nie szabelkowali tak jak my, dlatego mają zabytki nienaruszone praktycznie i przez to są piękne.
W sumie to jest sztuka tak poddać się biegowi historii jak oni to robią, co zupełnie nie jest w naszym charakterze.
Powodzenia w czeskich wycieczkach. Hejka!
Noo bardzo fajna wycieczka. Lubie wracać na tego bloga po inspiracje i na swoje wycieczki
OdpowiedzUsuńhttps://auto-carrier.pl
O jakże miło to czytać. Wszystkiego dobrego.
Usuń