Tak...! stuknęła nam 50-tka, a tak naprawdę stanie się to 20 grudnia 2017, lecz przyśpieszono obchody o niecałe 2 miesiące, gdyż w okresie Świąt Bożego Narodzenia byłoby to trudniej zorganizować.
To jest 2-dniowa cieszyńsko-ustrońska trasa, podczas której w sobotę najważniejszym akcentem jest wspomniany jubileusz,a w niedzielę główną atrakcją będzie w ustrońskiej Prażakówce koncert światowej sławy pianisty jazzowego, Adama Makowicza.
Przyjechałem autobusem Wispolu do Cieszyna i po dojściu na tamtejszy rynek, o 9.18 nastąpił start tej trasy. Piękny jest rynek, gołębi znowu mnóstwo, a moje kroki kierują się na Stary Targ, gdzie w sali prób (przepięknej zresztą) Zespołu Pieśni i Tańca Ziemi Cieszyńskiej im.J.Marcinkowej o 10-tej rozpocznie się uroczystość.
Cieszę się ze spotkań ludzi, których nie widziałem nawet 20 lat, a kiedyś wspólnie pracowaliśmy i wędrowaliśmy, bo nasze koło PTTK było najpierw kołem przyzakładowym przy Cieszyńskiej Wytwórni Urządzeń Chłodniczej, przemianowanej w 1973 roku na Fabrykę Automatyki Chłodniczej... i na starcie otrzymało nr 30 z Oddziału PTTK w Cieszynie.
Do końca XX wieku cieszyło się poparciem dyrekcji Fabryki, ale po zmianach jakie nastąpiły po 1990 roku nowym właścicielem został człowiek, któremu wręcz przeszkadzało to, że takie koło istnieje. Złośliwością z jego strony było to, że jak tylko dowiedział się o naszych planach wycieczek, to zaraz wprowadzał soboty robocze. Na taką jego postawę postanowiliśmy "wynieść się" z murów fabrycznych i w pierwszych latach XXI wieku zostaliśmy kołem terenowym Oddziału w Cieszynie, zachowując nr 30. Kilka lat później przyjęliśmy nazwę Twardziele i dziś obchodzimy 50-lecie w dobrej kondycji (z roku na rok mamy więcej członków), natomiast tamten niedobry pan położył firmę na łopatki.
Naszą uroczystość zaszczycili swoją obecnością przedstawiciele Starosty Cieszyńskiego, Burmistrza Cieszyna, władze Oddziału PTTK, a także szereg prezesów innych kół.
Historia Koła została krótko i zwięźle przedstawiona przez naszego prezesa, tu wymienię z imienia i nazwiska, Henryka Więzika, gdyż otrzymaliśmy książki z naszą historią.
Nasz prezes to ewenement, gdyż prezesuje nam od początku, czyli całe 50 lat i niebawem będzie w kraju jedynym, który ponad pół wieku jest na czele naszej "czelodki".
Na uwagę zasługuje jedna fotka, w której górna część jego głowy pokryje się srebrem, a to dlatego, że stanął prosto przed projektorem. Unikatowe i wcale niezamierzone zdjęcie. Zostaliśmy jako Koło przez Zarząd Główny PTTK dziś nagrodzeni Honorową Złotą Odznaką PTTK.
Potem były inne odznaczenia, ale poszczególnych koleżanek i kolegów za wkład w pracę przez te wszystkie lata. Było zdjęcie zbiorowe, był toast, uroczyste "Sto lat" i pyszny tort okolicznościowy.
Na drugą część jubileuszu zwaną "twardzielowymi posiadami" udaliśmy się do Dworku Cieszyńskiego. Mam szczęście do ludzi, gdyż mimo upływu szeregu, ba! dziesiątek lat niewidzenia się, jakoś zawsze odnajdujemy się w pierwszych słowach. Tu oczywiście jest tak samo, tak, jakby nigdy przerwy nie było, jakbyśmy dalej razem pracowali. Mówi się potocznie, że już nigdy nic nie jest w stanie wrócić do dawniejszych okresów. Jesteśmy tego żywym zaprzeczeniem.
Wychodzę z kolegą z sali prób o 13.10 i ulicą Głęboką dochodzimy pod granicę z Republiką Czeską, a stamtąd już tylko rzut beretem do Dworku, gdzie meldujemy się o 13.40 i będziemy do 17.35. Myśmy pojechali, gdyż kolega to Tadeusz i dziś ma imieniny i będzie miał u siebie rodzinę, a ja z kolei też pójdę na imieniny Tadeusza prawie po sąsiedzku. Korzystam z okazji i podwozi mnie pod sam blok. Jedziemy oczywiście przez Goleszów (przedostatnia fotka z pierwszego dnia relacji), ale pstrykania nie będzie, bo pada deszczyk i wszystko odbija się w kroplach.
Zanim odjechaliśmy jeszcze zajrzałem z aparatem na czeską stronę ponad rzeką Olzą i pokręciłem się przy dworku. Po przyjeździe do domu o 18.00 następuje przerwa w trasie do niedzieli. Sąsiedzkie imieniny to już sprawa prywatna całkowicie i nie są częścią składową trasy.
Nocą zmienili nam czas letni na zimowy i niedzielne czasy tutaj podawane będą o godzinę młodsze. Pogoda zdecydowanie pokrzyżowała mi szyki. Jeszcze przed południem wyjrzało słońce, ale zaraz potem przyszła taka wichura i szudera deszczowo-burzowa, że o wyjściu z domu nie było mowy. W najgorszym wypadku w jakiś sposób musiałbym się dostać na koncert Księcia Fortepianu, Adama Makowicza do Prażakówki.
Po 15-tej aura odpuściła, przestało padać i ja z 2-godzinnym opóźnieniem od planowanego, czyli o 16.15, przed blokiem rozpocząłem kontynuację trasy.
Skrótem poszedłem w kierunku budynku Prażakówki i tam w pubie Angel's posiedziałem przy lanym guinnessie. Dla ciekawskich, skończyło się na dwóch, bo też miałem co robić, oglądałem mecz piłki nożnej pomiędzy Jagiellonią a Zagłębiem. Bardzo przyjemnie spędziłem tam czas pomiędzy 16.35 a 17.25.
Prosto stamtąd udałem się do sali widowiskowej, a tam Mistrz Adam Makowicz miał swoją próbę. Skorzystałem z tej okazji i trochę go obfociłem, gdyż dziś naprawdę chciałbym głównie posłuchać jego gry.
Po próbie, zanim ludzie zaczęli wypełniać salę, miałem możliwość zobaczenia jak sprawdza się "podwozie fortepianu". Kolejna unikatowa fotka w tej relacji.
Adam Makowicz już po raz 19 gra koncert charytatywnie, gdyż cały dochód przeznacza na Ośrodek Edukacyjno-Rehabilitacyjno-Wychowawczy dla osób niepełnosprawnych w Ustroniu-Nierodzimiu. Przybyła na koncert pani dyrektor wraz z dwójką podopiecznych.
Koncerty te co roku odbywają się w ramach Ustrońskiej Jesieni Muzycznej i co roku Mistrz przyjeżdża z Nowego Jorku, ale też trzeba wiedzieć, że tutaj u nas jest jego ojcowizna i tu ma zamiar w przyszłości powrócić.
Nie mam zwyczaju w relacjach przekazywać danych osób spotykanych, ale w tym przypadku muszę. Koncert jak zawsze zapowiadać będzie fantastyczna w tym względzie pani Danusia Koenig. Trzeba naprawdę mieć wielkie serce i kochać ludzi, żeby tak pięknie o nich mówić.
Sala powoli całkowicie się zapełni i o 18.04 wspomniana pani zapowie Mistrza. To ona dziś na zakończenie nazwała go Księciem Fortepianu i ja to określenie przyjąłem.
Adam Makowicz w listopadzie będzie nagrywał dla Polskiego Radia po 40 latach przerwy, czyli od czasu kiedy wyemigrował. Toteż w dzisiejszym koncercie było kilka jego kompozycji przygotowanych na wspomnianą sesję nagraniową. Były oczywiście standardy.
Pozwoliłem sobie tylko przy 2 pierwszych utworach na zatrzymanie czasu na fotkach, ale potem usiadłem i coraz więcej skowronków w postaci nut, dźwięków wydobywanych palcami Mistrza z fortepianu uszami wchodziło we mnie. Radość ogromna, a kiedy skończył, to cały byłem w skowronkach i dalej jestem.
Po koncercie dziękowali ci, dla których ten koncert był zorganizowany, bardzo to było wzruszające... a potem jeszcze Burmistrz i Przewodniczący Rady Miasta Ustronia. Był bis, potem owacja na stojąco, kolejny bis i kolejna owacja.
Czekamy na Adama Makowicza znowu za rok.
Przyznam, że trochę mi brakowało na jubileuszu Twardzieli jakiegoś występu... jednak to do tej pory nie było w naszym zwyczaju... dlatego też finisz tej trasy był koncertowy na światowym poziomie.
Zakończyła się ona przy oklaskach o 19.35.
Znowu napiszesz że jestem beksa ale to znowu przez ciebie. Szkoda że nie wiedziałam o tym koncercie. Byłam dwa razy na początku kiedy Mistrz , jak go nazywasz , zaczynał koncertować w Ustroniu charytatywnie dla niepełnosprawnych. Wtedy jeszcze szczęśliwa nie wiedziałam że już niedługo sama będę na wózku inwalidzkim. To wielki człowiek powiem Mistrz z wielkim sercem.
OdpowiedzUsuńNie mogłam być tym razem ale przynajmniej atmosferę Prażakówki dzięki tobie poczułam.
Twardzielu życzę ci oraz wszystkim Twardzielom z twojego koła tego żebyście dalej wnosili nadzieję i pokazywali że życie jest piękne niezależnie od tego czy chodzisz po ziemi nogami czy jeździsz na wózku. Stasiu co ja bym bez twoich pokazywań świata zrobiła więc wybacz że znowu ryczę ale z radości. AC
Rycz ile zechcesz, to jest bardzo organizmowi potrzebne bez względu na płeć.
OdpowiedzUsuńMasz przewagę nade mną, bo znasz moje imię, a Ty dalej dla mnie jesteś AC... i pewnie tak powinno być.
Cieszę się, że zajrzałaś za co dziękuję, tak samo jak za życzenia dla Twardzieli i za dobre słowa. Serdeczności.
Hej,z każdego wydarzenia zrobisz fajny wpis na blogu, udokumentowany fotkami z imprezy tak uroczystej...
OdpowiedzUsuńJuż widziałam foty pięćdziesiąt letnich Twardzieli od mojego prezesa...który też tam gościł...
Co do koncertu to się nie wypowiadam, bo jak wiesz słoń mi na uchu nadepnął...i jej nie rozumiem i nie przepadam...
Miłego dalszego dreptania tego bliskiego i dalekiego:)))
Nic nie wiem o słoniu i Twoim uchu, ale jak będę z nim (słoniem) to sobie szczerze porozmawiamy, hahha
UsuńMasz OKO , zmysł reagowania błyskawicznego i ciesz się tym. Widziałem w realu Twojego prezesa a w myślach miałem Ciebie. Dziękuję WAM.
Pogratulować jubileuszu!
OdpowiedzUsuńFajna impreza,u nas takich nie organizowali.
Podziękować za gratulacje!
UsuńTo taka nasza codziesięcioletnia tradycja, z tym, że teraz o większym rozmachu.
Miło, że zajrzałeś.