poniedziałek, 31 października 2016

603 trasa - 20.10.2016

Safi - Essaouira - Agadir Kasbah - Agadir Omega Hôtel.


"La Foule" Edith Piaf płynęło z głośników hotelowych Golden Tulip Farah w Safi także w godzinach porannych, kiedy opuszczaliśmy go po 8.00.
Wyruszamy o 8.16 na ostatnią część objazdówki zwanej "Cesarskie miasta" zorganizowanej przez Biuro Podróży Rainbow. Jest to także moja ostatnia trasa na niej właśnie, ale nie ostatnia z pobytu w Maroku.
Udajemy się do nadmorskiego miasta Essaouira, w którym są bardzo sprzyjające Europejczykom temperatury, gdyż latem nie przekracza ona w plusie 29 stopni.
To piękne miasto nas wita mgłą. Trudno, tak ostatnio mamy na objeździe, że nad oceanem w czasie naszego tam pobytu, mamy taką aurę. Zwiedzamy medynę, czyli starą część miasta od 10.52 kiedy  tu przyjechaliśmy. Będzie też czas wolny, w trakcie którego nasza szóstka uda się do portu, w którym nawdychamy się prawdziwie orientalnych zapachów.
Będzie też powrót do urodzin siostrzenicy, gdyż za sprawą przesympatycznej pani Niny (pilot grupy) wszyscy o tym się dowiedzą. Będą życzenia po polsku, francusku, berberyjsku, łacinie. To wszystko odbędzie się już w autokarze wracającym do Agadiru w 6-tym dniu objazdu. Wyjedziemy z Essaouiry o 13.37.
Zatrzymamy się na postój w bardzo gorącym miejscu, gdzie wszyscy szukają cienia i przy tym mają marsowe miny... właśnie... jedna z fotek to pokaże. Każdy Marokańczyk wie jak rozpoznać polskiego turystę i krzyczy za nim "Lewandowski", "Radio Maryja" i inne. To dzięki smutkom na twarzach. Inne nacje są uśmiechnięte a Polacy zawsze smętni. No cóż, takie mamy czasy, że można nic nie robić tylko płodzić dzieci, bo Państwo na to łoży, ale, żeby uchwalić prawo, które stworzy pracodawcom możliwości godnego zatrudniania za godziwe wynagrodzenie, to o tym się nie myśli. Założenia Solidarności z 1980 roku były takie, że ojcowie pracują za odpowiednie wynagrodzenie, by matki mogły wychowywać dzieci. Nic z tego nie zostało.
Zatrzymamy się też na skarpie nad oceanem, gdzie nie będzie mgły. W końcu wjeżdżając na twierdzę czyli Kazbę Agadir zobaczymy miasto Agadir częściowo, gdyż także tutaj będzie mgła. Na górze zameldujemy się o 17.15. To jedyne miejsce w Agadirze, które zachowało się z tragicznego w skutkach trzęsienia ziemi w dniu 29 lutego 1960 roku. Po trzęsieniu miasto zostało odbudowane i dziś liczące blisko pół miliona ludności jest największym marokańskim kurortem o nadmorskiej plaży liczącej 10 km. Jest to także najdłuższa plaża w tym kraju.
Na kazbie czeka atrakcja w postaci przejażdżek wielbłądami, część z tego skwapliwie korzysta. Patrzę na okoliczne góry Wysokiego Atlasu i marzę, żeby w czasie następnego tygodnia po nich pochodzić.
Zjazd z kazby i przejazd do hotelu, z którego na początku wyjechaliśmy. Hotel Omega przywita nas o 17.55 i jest to godzina mety tej trasy.
Gdyby na tym zakończyć pobyt w Maroku to czegoś brakowałoby. Dobrze, że zostajemy jeszcze tydzień. Mam tu na myśli naszą szóstkę. Część z grupy pozostanie tutaj na pobycie, część uda się na kolejny objazd "Magiczne południe" a znaczna część wróci jutro do kraju. Póki co, wszyscy śpimy w tym hotelu, a rano pani Nina nas porozwozi po docelowych hotelach.
Pani Nino, jeśli Pani to czyta, to proszę przyjąć z serca płynące podziękowania za wspólnie spędzonych 6 dni, za serce jakie Pani włożyła w realizację programu, za wiele, bardzo wiele cennych informacji.
... a o typie, który cały  czas Pani przeszkadzał lepiej nie myśleć. Te typy tak mają, że chcą błyszczeć i nie mogą znieść, że ktoś wie więcej i potrafi przekazać to innym ludziom. Z drugiej strony, łyżka dziegciu może popsuć smak beczki miodu. Mimo to, proszę pamiętać, że jesteśmy z Pani bardzo zadowoleni i obyśmy się kiedyś jeszcze spotkali.
Nie piszę na razie serdeczności pod adresem Rainbow, bo jeszcze przez tydzień nasza szóstka będzie pod jego opieką i nawet wykroję z tego pobytu 2 trasy.
Jako pierwsza fotka, to ta pokazująca przebieg naszego objazdu.


4 komentarze:

  1. Chowaliście się przed słońcem a my tu zębami dzwoniliśmy z zimna. Bardzo dobry pomysł z piosenkami na początku bo można oglądać i słuchać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... no to już satysfakcja z dodatków dźwiękowych. Gdyby tak jeszcze można było dodać zapachy... wtedy pełnia szczęścia.
      Dziękuję Ci i pozdrawiam.

      Usuń
  2. … i kolejna dawka egzotyki. Barwna, wielokulturowa :-)
    Interesujące jest kojarzenie Polaków poza granicami.
    W Maroku- Lewandowski, a w Kalifornii ku mojemu zaskoczeniu- Agnieszka Radwańska!
    A jeszcze jakiś czas temu Polska kojarzyła się z Wałęsą i Ojcem Świętym!
    Niektóre krajobrazy bezdroży górskich przypominają mi krajobrazy w Zachodnich Stanach... i te proste drogi :-)
    Powtórzę: wspaniała wyprawa interesująco przedstawiona. Po prostu BAJKA!
    Pozdrawiamy serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maroko to kraj piłki nożnej, dlatego okrzyki na nasz widok "Lewandowski" są zrozumiałe, natomiast nie możemy zrozumieć tego skąd u nich "Radio Maryja".
      Tak, egzotyka na każdym kroku. Dzięki za dobre słowa, za które dziękuję. Pozdrawiam z serca.

      Usuń