poniedziałek, 3 października 2016

598 trasa - 01.10.2016

Warszawa Plac Unii Lubelskiej - Łazienki Królewskie - Powązki - Plac Konstytucji - U Szwejka - Kielecka - Śródmieście - Warszawa Wesoła.

Głównym powodem wyjazdu do Warszawy był koncert jubileuszowy Anny Osmakowicz z okazji 30-lecia pracy artystycznej, jednak o tym będę pisał pod koniec relacji, gdyż ten niepowtarzalnie piękny koncert będzie zwieńczeniem tej trasy.
Jej początek o 9.54 na Placu Unii Lubelskiej. Idę wraz z kolegą. Jak to u mnie bywa, podczas pobytu w Warszawie dwa miejsca zawsze muszą być odwiedzone, a są nimi Powązki i Łazienki Królewskie. Właśnie do tych drugich idziemy i obok pomnika marszałka Józefa Piłsudskiego o 10.00 wejdziemy na teren wiewiórkowy. Dziś jesteśmy przygotowani, mamy ze sobą orzechy i będziemy dzielić się nimi z tymi niezwykle sympatycznymi stworzeniami.
W Łazienkach już też jesień, liście zaczynają zmieniać kolory, co dodaje temu miejscu szczególnego uroku. Właściwie to nie ma co pisać więcej o tym miejscu, gdyż myślę, że fotki trochę tego uroku pokażą.
O 11.15 przy pomniku Chopina opuścimy park i korzystając ze środka lokomocji jakim jest tramwaj przemieszczamy się na Powązki, gdzie przy grobie Krzysia pojawiamy się o 12.00. Zostawiam mały wieniec, gdyż już przed świętem zmarłych tutaj nie będę. Palimy świece i układamy kasztanowe krzyżyki.
Następnie znowu tramwaj, którym dojeżdżamy do Placu Konstytucji (13.00). Zawsze lubiłem wstępować na Starym Mieście do Kompanii Piwnej, ale dziś kolega zaprowadził mnie do Szwejka, bowiem jest to lokal w takim samym stylu jak wspomniana kompania. U Szwejka jesteśmy o 13.10. Wita nas czeska dechowka w głośnikach, czeski wystrój i przesympatyczna obsługa. Zamawiamy bramboraki, co oznacza, że będziemy jeść kotlet schabowy zapieczony w plackach ziemniaczanych. Po zjedzeniu takiej porcji 2 dni nie trzeba jeść, tak obficie i do tego czeskie piwo. Już wiem, że tu kiedyś wrócę, a tymczasem o 14.10 opuszczamy Szwejka i metrem podjeżdżamy na Pole Mokotowskie... a tu niespodzianka... mamy deszczyk. Dobrze, że udajemy się do mieszkania na Kielecką (14.34).
W domu przekochana sunia Do-Re-Mi, która nawet ze mną zatańczy tango z palcem w zębach.
Zmiana stroju, gdyż dziś robię Annie niespodziankę, z którą wejdę na scenę, a w takim przypadku trzeba odpowiednio wyglądać
Ponownie tramwajem do Śródmieścia (przestało padać) i to do stacji Warszawa Śródmieście. Jestem zaskoczony ilością dziś spotkanych Murzynów, czy ludzi o bardzo ciemnej karnacji. Pod tym względem Warszawa zaczyna upodabniać się do innych europejskich metropolii.
Kolejką SKM o 17.29 jedziemy do dzielnicy Wesoła (17.50). Tam naprzeciw kościoła wojskowego pw. Jana Pawła II znajduje się Klub Kościuszkowców, w którym to o 19.00 rozpocznie się wspomniany na wstępie koncert.
Anna Osmakowicz decyzją wicepremiera i Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego prof.dr hab. Piotra Glińskiego została odznaczona medalem "Zasłużony dla kultury GLORIA ARTIS". Medal w imieniu ministra wręczył dyrektor jednego z programów PR. Były też inne nagrody od branży.
Anna współpracuje ze znakomitymi muzykami i oni dziś grali z nią i dla niej, z okazji 30-lecia pracy artystycznej. Tymi muzykami są: Wojciech Gogolewski - pianista, Paweł Pańta - kontrabas, Przemysław Kostrzewa - trąbka i Adam Lewandowski - perkusja.
Wydaje mi się, że to nie jest miejsce na opisywanie koncertu, ale muszę pokreślić, że przeżyłem kilka magicznych godzin zaczarowany i oczarowany tym co widziałem i słyszałem.
Z radością wszedłem na scenę po piosence "Stary most", gdyż właśnie ona w minioną środę zajęła 2 miejsce w cyklicznym konkursie net.worldsong, tym razem była to 16 edycja w Oradei. W imieniu Biura Festiwalu mieszczącego się w Oslo, jako polski jego członek, wręczyłem pamiątkowy dyplom, ku zaskoczeniu i radości wszystkich.
W przerwie pamiątkowe zdjęcie z Danutą Błażejczyk, a po przerwie Anna zaprezentowała swoich gości: Katarzynę "Kate" Idzikowską, która specjalnie przyjechała na koncert z Danii, Rafała Błacha i Klaudię Abramowicz (a propos - to jej córka).
Były życzenia, gratulacje od branży muzycznej, od Polskiego Związku Esperanto, z miast związanych z Anną, czyli z Serocka, Działdowa i Cegłowa. Sporo było ludzi z Radomia, przyjechali specjalnie niektórzy z Niemiec.
Dla takich chwil chce się żyć. Owacja na stojąco długa, a sto lat zaśpiewaliśmy przed krojeniem tortu osobiście przez jubilatkę...
... i w tym słodkim klimacie kończy się ta niezwykła 598 trasa o godzinie 22.10. Wraz z kolegą opuszczamy klub, gdyż musimy wracać, a ja skoro świt do pociągu i  do domu.

4 komentarze:

  1. Super Stasiu w czasie przeglądania przefajnych ujęć czułam się jak bym była z Wami to znaczy z Tobą i Wojtkiem ,pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, zrobiłaś mi tak wielką niespodziankę tym pierwszym Twoim wpisem na blogu, że aż usiadłem głęboko w fotelu z wrażenia.
      Stokrotne dzięki za odwiedziny blogu, za miły wpis, który jest szczery i o to chodzi. Dobrze, że Ci się podobało. Dziękuję i życzę Tobie i Krzysiowi miłego dnia i tygodnia. Pozdrawiam z serca.

      Usuń
  2. Zaskoczyłeś mnie bardzo pozytywnie. Jak pięknie potrafisz pokazać radość życia. Od razu czuję się lepiej. Dziękuję za to i wędruj dalej bo ja na moim wózku sama wiele nie dam rady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... a Ty zaskoczyłaś mnie tą opinią, za którą dziękuję. Wiesz, ja też poczułem się lepiej. Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń