poniedziałek, 31 października 2016

601 trasa - 16/17.10.2016

Marrakech - Béni Mellal - Zaouia Ech Cheikh - Ifrane - Fès Mounia Hôtel - Mellah - Médina - Mounia Hôtel - Avenue Hassan II - Fès Palais La Médina.

Druga z sześciu marokańskich tras rozpoczyna się w niedzielę o 8.08 wyjazdem autokaru sprzed hotelu Oudaya w Marakeszu. Do pokonania mamy 500 km, czyli cały dzień jazdy, oczywiście z przerwami. Przez góry Atlasu Wysokiego, potem Atlasu Średniego udajemy się do religijnego centrum Maroka - do Fezu.
Poniedziałek z kolei spędzimy właśnie w tym mieście, stąd trasa 2-dniowa.
W relacji niedzielnej będzie sporo obrazków "zza szyb" i ponownie nie obejdzie się bez świetlnych refleksów na fotkach. Opuścimy Marakesz i mijać będziemy mniejsze miejscowości położone przy drodze, a także większe, jak chociażby Beni Mellal (11.26). Nie będziemy w nim się zatrzymywać, ale oczy coś zobaczą w tym mieście, chociażby czynny suk.
Wcześniej na postoju kilka łyków espresso, wyjątkowo smakuje w Maroku. Będzie też kolorowo od róż.
W sumie nie mam co opisywać, bo pokazują to zdjęcia.
Zatrzymamy się na posiłek w Zounia Ech Cheikh (12.36). Spróbujemy marokańskiej kuchni. Tażin to gliniane naczynie, w którym przyrządza się potrawy pod taką samą nazwą. Bardzo popularne w krajach Maghrebu.Próbuję tażinu z baraniny i jestem zachwycony smakiem.
Trochę tylko przeszkadzają mi wiszące tusze zwierząt, ale mięso tutaj nie psuje się, gdyż przy zabijaniu stosują swoje tradycyjne metody. Mięso zawsze będzie świeże. U nas byłoby to nierealne. O 13.20 jedziemy dalej.
Za tą miejscowością zatrzymujemy się nad zalewem na jednej z rzek. Jest tu zapora i woda napędza turbiny wytwarzające prąd elektryczny.
Kolejne kilometry i dojeżdżamy do miejscowości Ifrane (16.15) i jakież zdumienie... gdyby nie to, że wiemy, iż jesteśmy w Afryce, to po domach sądzilibyśmy, że znajdujemy się w jakimś europejskim mieście. Okolica bogata w jabłonie.
Potem już tylko Fez, a tam zatrzymujemy się na nocleg (w sumie 2 noclegi) w hotelu Mounia. Dojechaliśmy tam o 18.20. Zakwaterowanie, obiadokolacja i sen. Obrazy wiszące w hotelu kończą wizualną część relacji z niedzieli.
W poniedziałek rano o 8.33 wyjeżdżamy sprzed hotelu przed pałac królewski. Trochę pamiątkowych zdjęć i wchodzimy do dawnej dzielnicy żydowskiej Mellah (9.00). Zwiedzimy tam synagogę.
Potem przejazd na wzgórze, z którego będziemy mieć widok na najstarszą i największą medynę w Maroku. Tam zresztą też o 10.10 dotrzemy. Będziemy podziwiać wyroby ze złota, srebra. Potem zobaczymy bramę, która od wewnątrz ma kolor zielony, z zewnątrz niebieski. Będziemy na suku.
Zobaczymy dom, opuszczony dom bogatego rodu, który niszczeje, gdyż spadkobiercy nie mogą się dogadać. Będziemy na kilku placach medyny podziwiać zabytki i rękodzieła, warsztaty pracy.
Uczestniczyć będziemy w prezentacji dywanów, podczas której zostaniemy poczęstowani miętową herbatą. Zapamiętam z tego miejsca lapsus gospodarza, który zamiast powiedzieć o kolorze "dzika mięta" zamienił miętę na mendę, czym wywołał nasz ogólny śmiech. Z dachu tego budynku mogliśmy podziwiać widoki.
W końcu na deser słynna garbarnia Chouwara, w której produkcja odbywa się na niezmienionych zasadach od setek lat. Kadzie, w nich amoniak a także naturalne barwniki wysyłają w stronę naszych nosów dość specyficzny smrodek, ale można to przeżyć. Warto było to zobaczyć. Opuszczamy Medynę o 14.10. Przejazd do hotelu (14.30).
Następnie w 5-osobowym składzie idziemy na przechadzkę Aleją Hassana II i dotrzemy do Carrefour'u po marokańskie piwo w puszkach. Wracamy tą samą drogą.
Wieczór zakończymy regionalną kolacją w restauracji Palais La Medina (20.30). Będzie jedzonko, ale będą też występy zespołów folklorystycznych, będzie magik... no i będzie taniec brzucha. Panie wystąpią w kolejności od najstarszej do najmłodszej. Dwie z nich zaproszą mnie na scenę. Najpierw najstarsza co będzie widać, a potem najmłodsza czego nie będzie widać. Za to zostało to nagrane i mam nadzieję, że kiedyś to będę mógł zaprezentować, póki co, nie mam tego nagrania.
O 23.00 kończy się ta trasa tańcem  brzucha, który długo będę miał w pamięci.
------ a jednak filmik już jest i jest na końcu wgrany.

4 komentarze:

  1. Nie wiem co nam jeszcze pokażesz do końca roku ale do chwili obecnej ja tę trasę wybrałabym trasą roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... wiesz co ... zaskoczyłaś mnie. O tym samym myślę.

      Usuń
  2. Jak to dobrze, że dzięki Twoim relacjom można się przenieść w czasie i przestrzeni. Egzotycznie tu i kolorowo.
    Mozaiki niezmiennie zachwycają.
    Panoramy miast ze stłoczonymi jednakowymi domkami są niesamowite.
    Piękna wyprawa ciekawie przedstawiona.
    Pozdrawiamy serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mozaiki to specjalność w tych stronach. Trasa w połowie podziwiana zza szyb autokaru i w połowie w Fezie, jakże pięknym mieście z najstarszą medyną z ciasnymi uliczkami.
      Dziękuję za słowne wsparcie. Także Was pozdrawiam.

      Usuń