Beskid Śląsko-Morawski. Ta trasa miała być przedreptana tydzień temu, ale dlaczego tak nie było, piszę przy poprzedniej 578 trasie. Dziś już nie było żadnych przeciwwskazań, żeby rano ze śpiewem ptaków zerwać się z tapczanu i pojechać do Republiki Czeskiej.
Na Kotarzu już raz byłem w tym roku, podczas 555 styczniowej trasy. Tym razem dojście i zejście z zupełnie innej strony. Niebieski i zielony - odcinki trasy są moim debiutem, znam za to odcinek czerwony.
Zrobię pętelkę, gdyż rozpocznę i zakończę w centrum Morawki, choć tak naprawdę pętelka zamknie się przy nieczynnym i opuszczonym schronisku o pięknej nazwie Czeskie Serce.
Zaczynam wchodzenie na Kotarz niebieskim szlakiem o 8.20, o 8.35 będę przy wspomnianym już nieczynnym schronisku. Pnę się w górę zbyt szybko jak na moje potrzeby, ale to tak jest zawsze gdy idę sam i nikt mnie nie hamuje. Przez to szybko jestem mokry od potu. Przy pierwszym z pensjonatów nastawionych na jazdę konną podziwiam właśnie te piękne zwierzęta. Wita mnie pies wyraźnie sugerujący co mi wolno a co nie. Pogadaliśmy sobie po swojemu i rozeszliśmy się w zgodzie.
Teraz wyryp z małymi przerwami, ale za to przy wydechu mogę patrzeć za siebie na piękno masywu Łysej Góry a także Trawnego. Dobrze, że nie jest mokro, bo w lesie pracuje ciężki sprzęt przy zwózce drzew i mocno pokiereszował podłoże.
W końcu o 9.32 melduję się w schronisku na Kotarzu. Oczywiście złociste, dziś na tarasie. Miło się odpoczywa, ale trzeba iść dalej w kierunku Ropiczki. Ten odcinek już kilka razy przechodziłem i zawsze w tę samą stronę... kiedyś trzeba będzie to zmienić. Jest 10.00 i ruszam czerwonym. W większości pójdę lasem. Przy schronisku (nieczynnym) na Ropiczce melduję się o 10.37. Szkoda tego budynku. Podobno już nie będzie tutaj otwarte. Tylko raz przed laty miałem możliwość skorzystania z gościnności tego obiektu i bardzo mi się tam podobało. Szkoda, że tak już nie jest.
Tutaj też zmieniam kolejny raz kolor szlaku, tym razem na zielony i nim będę schodził do Morawki. Las, las, las i średni wyryp w dół. W końcu dochodzę do Doliny Wielkiego Lipowego (11.32). Teraz mogę podziwiać z dwóch stron owieczki, a także łąki kwiatowe. Nawet pokrzywa tutaj ma swój urok. Kiedy skończą się owieczki będą mućki. Jest parno i one właśnie szukają cienia. Nie ma nawet najmniejszego ruchu powietrza. Pewnie będzie burza i to chyba porządna, ale nie teraz.
Teraz to ja zamykam pętlę przy Czeskim Sercu o 12.08, by na mecie w Morawce zameldować się o 12.20. Równe 4 godziny trwało moje dzisiejsze dreptanie. Na ostatnim zdjęciu zapatrzyłem się w chmury, które zaczynają się pojawiać nad górami, czyli jednak coś z burzy będzie.
Zmykam więc stąd najbliższym autobusem o 12.34 i w sumie szczęśliwie dotarłem do domu. Burza jest aktualnie u nas, ale mnie to już nie rusza. Ważne, że wycieczka pozwoliła na podziwianie przyrody.
Ciekawe dreptanie... Miłego✳✳✳✳✳
OdpowiedzUsuńWitam Cię po przerwie. Miło, że zajrzałaś. Idąc w kilka osób można to wydłużyć nawet o 2 godziny, bo jest co oglądać a i rozmowy swoje zrobią. Papapa
UsuńJak zwykle dwa razy oglądałam Twoje zdjęcia, bo jakby tak umknął mi jakiś szczegół …
OdpowiedzUsuńBardzo kolorowa trasa wędrówki, widokowa i malownicza, a barwne łąki zachwycają rozmaitością!
Czyżby już kwitły storczyki? Niesamowite jak przyroda szaleje!
Przy schronisku „Zakaz jedzenia własnych potraw”- nigdy się do tego nie przyzwyczaję, choć zaakceptować trzeba.
Ciekawe wędrowanie :-)
Pozdrawiamy serdecznie :-)
Tak, storczyki kwitną... wszystko kwitnie, maj był bardzo pięknym miesiącem z wodą, co oznacza, że deszcze ożywiły przyrodę.
UsuńZakaz konsumpcji własnego prowiantu obejmuje cały teren wokół schroniska, czyli nawet łąkę...i to już jest głupie, bo kto mi zabroni??? Tutaj akurat przesadzili...
Dzięki za wizytę... i zapraszam do wspólnego wędrowania... wakacje blisko. Pozdrawiam z serca.
Ja też po przerwie tu zaglądam. Jestem pod wrażeniem pokazanej przyrody. A gdzie zgubiłeś koleżankę?
OdpowiedzUsuńMiło, że wywarła na Ciebie wrażenie. Koleżanka sama się zgubiła, ale odnajdzie się w swoim czasie.
Usuń