czwartek, 3 grudnia 2015

549 trasa - 03.12.2015

Vyšný Kelčov Rieka - Volárska - Sedlo Nad Bitalovcami - Chata Kmínek - Sedlo Nad Bitalovcami - Makov.

Zamknięcie luki w głównym szlaku kysuckim i tym samym pełne jego przedreptanie - to cel tej trasy.
Idziemy w trójkę, a zaczynamy w Wysznym Kelczowie Riece, w miejscu gdzie najdalej w tej miejscowości zajeżdża autobus. Wiosną tutaj zakończyliśmy jeden z odcinków "głównego", potem poszliśmy na granicę słowacko-czeską i obok Chaty Kminek schodziliśmy potem niebieskim szlakiem do Makowa.
Została ostatnia dziura, którą dziś będziemy nogami łatać.
Pogoda typowa dla późnej jesieni, czyli szaro, buro ale nie ponuro. Zima jednak spakowała swoje walizki i stąd odjechała, ale jak zaznaczyła, na jakiś czas.
Zaczynamy w Riece o 8.44 delektowaniem się zrobioną przeze mnie tegoroczną pigwówką i tak pozytywnie nastawieni ruszamy w dół asfaltem. Delektowania pigwówką będą na trasie kontynuowane.
W centrum Wysznego Kelczowa, szlak odchodzi od asfaltu i polną drogą zaczyna się porządna wspinaczka na porządną wysokość. Jedyne widoki jakie dziś będą, to tego co zostaje za nami.
Potem będzie długi odcinek lasem, momentami gęstym i będzie można oglądać to co przy szlaku, brązowe liście drzew, zamglone odcinki drogi, grudniowe grzyby. Czasem pojawi się jakaś osada mieszkalna na wysokościach. O 9.44 wejdziemy na Wolarską gdzie spotykamy zielony szlak z Niżnego Kelczowa.
Do Przełęczy Nad Bitalowcami dojdziemy o 10.06 i tutaj odbijemy zielonym szlakiem do Chaty Kminek. Potem tu wrócimy. Od 1 grudnia w chacie zaczął się sezon, więc powinna być codziennie otwarta. Wchodząc na górę spotykamy samochód "szefa" Kminka zjeżdżający w dół, nawet sobie pomachaliśmy. Takie przeczucie, że będzie zamknięte nie było bezpodstawne, bo mimo ulatującego dymu z komina chatę zastajemy zamkniętą na 4 spusty. Podobnie jak podczas wiosennej wędrówki, tylko, że wtedy to było poza sezonem. Przy chacie zatem pijemy swoją taszczoną w plecaku kawę i spędzimy tam 10 minut pomiędzy 10.25 a 10.35. O 10.46 wracamy na przełęcz. Na przełęczy są dwa skrzyżowania szlaków, dlatego dwie fotki z nazwą przełęczy.
Ponownie wchodzimy do lasu, jest trochę błotka, ale trochę. Dwa lata temu w lecie nie można było tędy przejść, dziś można.
Po wyjściu na kolejne wzniesienie, schodzimy starym lasem, wśród omszałych drzew o bardzo ciekawych kształtach. Dopatrzyłem się nawet ryczącej niedźwiedzicy z małym na rękach, czy łapach.
Bardzo interesujący odcinek, trzeba było bardzo uważać na śliskie liście pod nogami. W końcu mamy kolejną osadę, a po jej minięciu już zaczyna się schodzenie prosto do Makowa.
Po zejściu do drogi, na słupie elektrycznym z oznakowanym czerwonym kolorem szlaku, kończy się łatanie. Cały główny szlak kysucki mamy przedreptany.
Teraz już bezszlakowo do centrum Makowa, gdzie przychodzimy o 12.00. Mamy ponad godzinę czasu, więc idziemy do znanego nam baru na kawę, piwo i tak mile spędzamy czas. Potem jeszcze troszkę na stację kolejową i o 13.40 wraz z odjazdem pociągu do Czadcy kończy się ta trasa. Meta w wagonie.
Otoczenie szare, ale my byliśmy nastawieni kolorowo i to wystarczyło. Teraz będzie trochę przerwy w naszych wspólnych dreptaniach, ale myślę, że jeszcze przed Bożym Narodzeniem ponownie spotkamy się na szlaku.


4 komentarze:

  1. Wspaniałe wędrowanie w dobrze już znanym towarzystwie!
    Kolory otoczenia ciągle niesamowite, a fragmenty omszałych drzew- uchwycone przez Ciebie, po prostu bajkowe! :-)
    Gratulujemy osiągnięcia celu i zrealizowania wyznaczonych sobie tras.
    Serdecznie pozdrawiamy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w starym lesie takie omszenia... na żywo jeszcze ciekawsze. Dzięki za dobre słowa i za wizytę.
      Myśleliśmy, że dłużej nam zejdzie poznanie całego GSK, ale pogoda w tym roku pozwoliła na wcześniejsze.
      Pozdrawiam już przedświątecznie.

      Usuń
  2. Gratuluję wytrwałości, cały czas byłam z wami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wytrwałość w obcowaniu z nami i pozdrawiam.

      Usuń